Jeśli twoje próby schudnięcia nie przynoszą skutku, nie rób sobie wyrzutów. Zdaj się na naukowców z Oxfordu i Cambridge (Oxbridge). Odpowiedz na 3 proste pytania i dobierz dietę najlepszą dla siebie.
Zapewne nieraz próbowałaś schudnąć. A gdy jedna dieta cię zawodziła, sięgałaś po kolejną, a potem po następną, itd. Najczęściej tę najmodniejszą w danej chwili , która miała być prawdziwym przełomem. I zdarzało się nawet, że zrzuciłaś kilka kilogramów. Wkrótce jednak nadwaga wracała. Często z nawiązką, co fachowo nazywamy efektem jo-jo. Bo nasz organizm tak został zaprogramowany w toku ewolucji, by jak najszybciej uzupełnić zapasy energii na wypadek dłuższych niedoborów jedzenia.
Tym razem nie musi się tak skończyć! W sukurs osobom z nadwagą przyszli bowiem brytyjscy dietetycy i psychologowie z Oxfordu i Cambridge. Po licznych badaniach stwierdzili, że na tycie i problemy ze schudnięciem ma wpływ wiele czynników. Głównie są to jednak:
A wśród osób, które nie mogą schudnąć, można wyróżnić trzy typy ludzi. Aby opisać ich problem ze schudnięciem w przystępny i obrazowy sposób, nazwali je:
Następnie przeprowadzili eksperyment na 75 ochotnikach, podzielonych na 3 grupy i przez 3 miesiące wdrażali u nich program naprawczy i właściwą dietę. Rezultaty były znakomite. W sumie osoby, które zgłosiły się do badania schudły 654 kg łącznie, czyli ok. 8,5 kg na osobę. Poprawiły się też ich wyniki zdrowotne, m.in.: obniżył się poziom cholesterolu w krwi oraz spadło ciśnienie. A utrata zbędnych kilogramów była trwała.
Na początek przeczytaj więc poniższe pytania i odpowiedz sobie szczerze, do jakiej z poniższych trzech kategorii ludzi najbardziej pasujesz:
Teraz zapoznaj się z bardzo prostymi zaleceniami naukowców i wybierz dietę właściwą dla siebie.
Jeśli opis punktu pierwszego pasuje do ciebie najbardziej, wydawać by się mogło, że nie ma diety, na której mogłabyś schudnąć, bo każda skuteczna opiera się na ujemnym bilansie kalorycznym. Tzn. musisz dostarczyć organizmowi mniej energii niż ta, którą zużywa, bo tylko wtedy sięgnie do zapasów zmagazynowanych w tkance tłuszczowej i zrzucić nadwagę.
Na szczęście, przyczyną porażki w twoim przypadku jest niski poziom hormonu GLP–1, który wydzielają jelita, gdy dociera do nich pokarm. Ten sygnał powinien wraz z krwią dotrzeć szybko do mózgu, by poinformować go, że zjadłaś już dużo i jesteś syta. I dociera, tyle że jest za słaby, by wywołać jakąkolwiek reakcję.
Powinnaś zatem wybrać taką dietę, dzięki której twój organizm wytworzy więcej brakującego hormonu, a żołądek odpowiednio szybko wyśle do mózgu mocny sygnał „stop”.
Twój jadłospis powinien być oparty na produktach wysokobiałkowych:
oraz węglowodanach o niskim indeksie glikemicznym GI<55, jak:
Są one trawione dłużej i w dalszych partiach jelit. To zaś sprawia, że poziom hormonów odpowiedzialnych za uczucie sytości zwiększa się. Warzywa możesz jeść bez ograniczeń. Potrawy przyrządzaj bez tłuszczu, najlepiej na parze. Łakomczuchy muszą też pilnować wielkości porcji. Pomocna jest własna dłoń: porcja białka czy węglowodanów nie może być większa niż pięść, owoców i orzechów – niż garstka.
Za twoje problemy odpowiedzialne są niewielkie zmiany, za to w około 50 genach, które zakłócają komunikację mózgu z ciałem. Umysł dostaje wtedy błędną informację, że organizmowi brakuje energii, więc trzeba je uzupełniać dalej. Głodomory – zdaniem badaczy – są w wyjątkowo trudnej sytuacji, bo muszą walczyć z własnymi genami. Dr Giles Yeo z Uniwersytetu w Cambridge przyrównuje to do słabych kart, które dostały nam się podczas gry w pokera.
O ile jednak nie masz wpływu na to, jakie karty, czyli geny, dostałaś od losu, nadal od ciebie zależy to, jak rozegrasz swoją życiową partię. Według dr Yeo tylko bardzo rzadkie mutacje genetyczne przesądzają o chorobliwej otyłości, w pozostałych przypadkach wciąż mamy duży wpływ na swoją wagę.
Skoro nie możesz dłużej wytrzymać na żadnej diecie, ogranicz liczbę kalorii do 800 kcal przez dwa dni w tygodniu (nie muszą to być dni następujące po sobie). W pozostałe pięć jedz normalnie. To tzw. post przerywany, który potrafi przynieść świetne efekty. Drastyczne obcięcie kalorii w dwa dni wprowadza ciało szokowo w tryb spalania tłuszczu. Najważniejsze, by w ich trakcie unikać węglowodanów, a spożywać produkty wysokobiałkowe, które nasycą organizm. Powstaną wtedy ciała ketonowe, które pomogą utrzymać głód na odpowiednim poziomie. Ale uwaga! Ciała ketonowe zakwaszają organizm, więc przez pozostałe 5 dni powinnaś jeść wszystko.
Tu problemem w ogóle nie jest dieta, a twój stan psychiczny. W ciężkich chwilach mózg szuka pocieszenia w postaci wysokokalorycznego jedzenia. To zaś doprowadza do złych nawyków żywieniowych i lądujesz w zaklętym kręgu: jesz, bo źle się czujesz, ale gdy przybierasz na wadze, czujesz się winna i sięgasz po kolejne porcje pocieszaczy.
Jedynym więc sposobem, by schudnąć, nie jest w twoim przypadku jakaś specjalna, cudowna dieta, lecz znalezienie skutecznego sposobu rozładowania napięcia bez objadania się. Tak, by w trudnych chwilach poradzić sobie z emocjami bez pocieszaczy. Zajadanie stresów można pokonywać szukając w życiu innych przyjemności. Znakomitą alternatywą jest sport, absorbujące hobby albo medytacja. Byle wytrzymać chwilę, nim emocje opadną, z dala od lodówki. Poza tym wystarczy ci zwykła dieta redukcyjna o wartości 1500 kcal. To powinno przynieść spadek wagi o około pół kilograma tygodniowo.