Warzywa i owoce są bardzo zdrowe, ale całkowita rezygnacja z mięsa nie zawsze służy organizmowi. Jakich błędów unikać, stosując dietę wegetariańską?
Bezmięsna dieta jest coraz powszechniejsza i popularna. Przechodzą na nią celebryci, aktorzy. Dietetycy przekonują, że dobrze zbilansowany jadłospis warzywny służy szczupłej sylwetce, pomaga regulować poziom cukru we krwi i zmniejsza ryzyko rozwoju niektórych nowotworów (np. raka jelita grubego).
Prawda, ale to tylko jedna strona medalu. Druga jest taka, że dieta wegetariańska, jeśli nie jest naprawdę dobrze przemyślana i zbilansowana, może wcale zdrowiu nie służyć. Zobacz, jakie pułapki czyhają na rezygnujących z mięsa.
Założenie, że wszystko co bezmięsne jest zdrowe, to błąd. Myślisz, że korzystniej będzie zastąpić mleko krowie roślinnym odpowiednikiem, np. sojowym? Niekoniecznie. W szklance mleka krowiego kryje się 8 g białka, a w szklance sojowego tylko 1-2 g. Warto też zwrócić uwagę na wapń – nie wszystkie napoje roślinne są wzbogacone o ten ważny dla zdrowia składnik. Mleka owsiane czy sojowe są też często dosładzane, a to dodatkowa porcja niepotrzebnych kalorii.
Niestety czasami jest wprost przeciwnie. Częstą pułapką na diecie wegetariańskiej jest spożywanie większej ilości kalorii niż na diecie zawierającej mięso. Wiele osób na bezmięsnej diecie zabija głód, zajadając się kanapkami, naleśnikami czy makaronami, bo najprościej jest je przygotować. Po prostu zastępują mięso produktami mącznymi. Takie menu jest mało wartościowe (jeśli produkty są z białej mąki) oraz kaloryczne. W dodatku wyroby mączne dają uczucie sytości na krócej niż produkty mięsne, bo zawarte w np. piersi indyka białko jest znacznie dłużej trawione.
Kolejnym zagrożeniem na takiej diecie jest cukrzyca: jeśli za często i za dużo jesz przetworów z oczyszczonej (białej) mąki, poziom cukru zaczyna skakać. To może prowadzić najpierw do rozwoju insulinooporności, a potem do cukrzycy typu 2.
To kolejna pułapka. Zastępowanie mięsa serem to najprostszy sposób na przerobienie dania na wegetariańskie. Tyle tylko, że takie postępowanie grozi nadwagą, bo ser jest znacznie bardziej kaloryczny od mięsa. W dodatku zawiera sporo tłuszczów nasyconych i podnosi cholesterol, więc częste zajadanie się nim zwiększa ryzyko miażdżycy.
Białka brakuje wegetarianom najbardziej. Białko jest składnikiem budulcowym prawie każdej komórki. Potrzebujemy go do produkcji różnych enzymów i hormonów. Bez białka nie da się budować mięśni.
Za mała ilość białka w diecie przyspiesza naturalny proces utraty z wiekiem masy mięśniowej. Efekt? Mięśnie robią się słabsze, tracimy siłę. O niedobór białka nietrudno. Powinniśmy spożyć codziennie 1 g na każdy kilogram ciała. Mięsożerca nie ma z tym problemu – wystarczy mu duży kotlet. Wegetarianin może starać się nadrobić, jedząc np. strączki czy tofu, ale musi ich zjeść znacznie więcej.
Niedobory witaminy B12 u wegetarian to częste zagrożenie. Witamina B12 jest bardzo ważna dla zdrowia, niezbędna m.in. podczas produkcji nowych krwinek. Nasze ciała nie potrafią jej wyprodukować, musimy więc dostarczać ją z jedzeniem. Głównym źródłem B12 jest mięso i produkty pochodzenia zwierzęcego (jaja, mleko).
Po przejściu na wegetarianizm nie od razu popadasz w niedobór, bo organizm ma zmagazynowane zapasy tej witaminy – ale wyczerpują się one w ciągu kilku miesięcy. I jeśli tego w porę nie wyłapiesz, możesz popaść w anemię oraz nabawić się problemów z pamięcią.
Niedobór żelaza to także częsta przypadłość wegetarian i wegan. Głównym źródłem łatwo przyswajalnego żelaza jest mięso i podroby. W wielu warzywach także się ono znajduje, ale te roślinne ma inną postać i organizmowi jest trudno je strawić. Z mięsa przyswoisz aż 60-70 proc. pierwiastka, a z roślin zaledwie kilkanaście. Bez żelaza nie mogą być produkowane pełnowartościowe krwinki.