Urlop to przyjemne oderwanie się od rzeczywistości. Pomaga się zrelaksować, wyciszyć, uspokoić i nie myśleć o problemach i stresach. Jak przenieść to samopoczucie do pracy i codziennego życia po wakacjach? Poznaj 4 triki, które pozwolą ci pozostać wypoczętą i zrelaksowaną po urlopie i pomogą uniknąć stresów i zmęczenia.
Masz jeszcze w pamięci leśne spacery, w uszach słyszysz szum fal, nawet czujesz, jak gorący piasek masuje ci stopy... Urlopowy nastrój jeszcze cię nie opuścił, chociaż szara rzeczywistość już dobija się do twojej świadomości, przypominając o obowiązkach, terminach, ponurej teraźniejszości związanej z wojną czy galopującymi cenami. Czy spokój i psychiczna równowaga, jaką złapałaś w słoneczne i leniwe dni, wkrótce cię opuszczą? Tak wcale być nie musi! Są sposoby, by na dłużej zagościły w twoim życiu, mimo wyzwań, jakie stoją przed tobą.
To na jego brak wciąż narzekamy. Choć nie jest z gumy, to możesz sprawić, że przestanie doskwierać ci jego deficyt. Uczy tego lifescaling – filozofia życia, którą głosi Brian Solis, światowej sławy coach. Radzi, by przede wszystkim zapomnieć o wielozadaniowości. Oznacza to oddanie się tylko jednej rzeczy w danym czasie. Jak pracujesz, to nie układasz w głowie jadłospisu na rodzinny obiad, nie odbierasz telefonu od koleżanki, która właśnie ma potrzebę porozmawiać o życiu. Zajmując się wszystkim na raz, zawalisz każdą z tych spraw, poczujesz frustrację i złość, że znów nic nie zrobiłaś dobrze, z czymś nie zdążyłaś.
Podzielność uwagi to mit, który wprowadza w nasze życie chaos i męczy. Lepiej, gdy nauczysz się kolejkować zadania, czyli: skończę pracę, zastanowię się, co zjemy na obiad, potem oddzwonię do koleżanki. W ten sposób twój umysł nie będzie bombardowany bodźcami, co wywołuje ogromny stres.
Może rodzina i znajomi przyzwyczaili się, że wszystko załatwisz, rozwiążesz każdy problem, zawsze pomożesz. Cudownie mieć taką osobę przy boku ja ty, ale przyznaj się, jak wiele taka presja otoczenia ciebie kosztuje i ile wysysa energii!
W domu czy w pracy nie bierz wszystkiego na siebie. Mąż też może przygotować posiłek, a dzieci sprzątną łazienkę. Zanim znów zastąpisz koleżankę w pracy, pomyśl czy nie chciałabyś zrobić w tym czasie czegoś dla siebie – pójść na pilates, do kina, wybrać się na romantyczną kolację z mężem.
Myśl częściej o swoich potrzebach i realizuj je. Przestań być zawsze dla wszystkich dostępna i naucz się przechodzić na tryb offline, także dosłownie, wyłączając czasem komórkę. To zaprocentuje także w relacjach z innymi. Wypoczęta i uśmiechnięta mama, żona, koleżanka jest po prostu fajniejsza.
Serwisy informacyjne codziennie sączą do naszych głów złe wieści. Zaczynasz zamartwiać się, co będzie z tobą, twoimi najbliższymi, pracą, na jaką ścieżkę rzuci cię los. Aby nie dopuścić do siebie najgorszych wizji, przypomnij sobie, jak w przeszłości wychodziłaś z niejednej opresji. Czemu miałabyś sobie nie poradzić teraz?
Zapisuj codziennie na kartkach, co dobrego ci się przytrafiło. Wrzucaj je do „słoika wdzięczności” i sięgaj do niego, aby przypomnieć sobie, że twoje życie ma wiele jasnych stron. Gdy dopada cię lęk, zajmij się czymś konkretnym – przesadź kwiaty, poćwicz, poczytaj dziecku. Niech twój umysł zajmie się czymś innym niż zamartwianie.
I jeszcze jedno – bądź z ludźmi – spokojnymi, pogodnymi, życzliwymi. W burzliwych czasach potrzebujemy społecznych kontaktów. Bliskość daje siłę. Gdy relacje ci na to pozwalają, nie stroń od przytulania, dotyku, czułości.
Wdech i wydech – niby prosta sprawa, a jak może wpłynąć na nasz nastrój. Gdy dopada nas stres, oddech przyspiesza, staje się płytki, nieregularny. Zmieniając go, jesteśmy w stanie się uspokoić i rozluźnić. Już sam moment zwrócenia uwagi na oddech pomaga odciągnąć umysł od lawiny natrętnych myśli.
Zatrzymajmy się i poobserwujmy, jak oddychamy. Potem postarajmy się wydłużać wydechy – one zawsze powinny być dłuższe niż wdech. Zróbmy 8-10 oddechów na minutę. Już 2 minuty takiego treningu napełnią nas spokojem. Oddychamy tylko nosem.