"Byliśmy rodziną idealną. Ja, mama i tata – szczęśliwi, wspierający się nawzajem. Nigdy nie zauważyłam, aby moi rodzice mieli jakieś problemy, byli dobrym małżeństwem, które imponowało innym. Tak myślałam do dnia, w którym odkryłam, że mama ma swoje drugie życie. Żal mi taty..." Ada, 25 lat
Pięć lat temu mój ojciec miał pierwszy zawał. Byłam wtedy na studiach. Nikt z nas się tego nie spodziewał, tata zawsze wydawał się okazem zdrowia, tymczasem badania wykazały, że ma chore serce.
Lekarze zalecili tacie porzucenie wszelkiego stresu, regularne przyjmowanie leków i wizyty u kardiologa co trzy miesiące. Początkowo nie chciał się dostosować do zaleceń ani też porzucać swoich dotychczasowych zajęć. Był kierownikiem dużego zakładu produkcyjnego, na jego barkach spoczywała wielka odpowiedzialność, ale bardzo lubił tę robotę. Dlatego za nic nie chciał z niej rezygnować.
– Ada, będę się czuł bezużyteczny – powtarzał mi, kiedy próbowałam go przekonać. – Uwierz, nie ma nic gorszego niż bezczynność. Poza tym, muszę zarabiać.
– Macie oszczędności! – zaprotestowałam. – Tak, ale jestem mężczyzną.
– Kochanie – włączyła się mama – uszanuj decyzję taty. Będzie ostrożny.
Jak się okazało, ostrożność nie wystarczyła. Dwa lata później w firmie zaczął się kryzys i masowe zwolnienia. Mój ojciec bardzo to przeżywał i przypłacił sprawę kolejnym zawałem. Byliśmy przerażeni! Przez chwilę myślałam, że to już koniec, ale dzięki sprawnej pracy lekarzy udało się go odratować.
Tym razem jednak zalecenia były jednoznaczne: żadnego stresu, ciężkiej pracy – ojciec miał wystąpić o rentę i starać się żyć w spokoju. Zadbałam o to, by tak było. Wzięłam pół roku urlopu dziekańskiego, by wraz z mamą pomóc mu pozałatwiać różne sprawy. Wróciłam na jakiś czas do domu i zamieszkałam z rodzicami jak za starych czasów. Cieszyłam się, że mogę spędzić z nimi kilka miesięcy.
Ku mojemu zaskoczeniu, w domu zaszły pewne zmiany. Mama nadal pracowała jako księgowa, ale zachowywała się zupełnie inaczej. Chodziła na basen, częściej spotykała się z koleżankami na mieście, a jej życie towarzyskie, wcześniej raczej skromne, nagle rozkwitło. Nie miałam nic przeciwko, wręcz przeciwnie, cieszyłam się, że rodzice znaleźli sobie sposób na spędzanie wolnego czasu.
Tata czytał książki i zajął się hobbystycznie introligatorstwem. Szło mu na tyle nieźle, że dostawał nawet odpłatne zlecenia. Wszyscy wydawali się zadowoleni. Ja także postanowiłam nieco wyluzować.
Pewnego dnia umówiłam się z przyjaciółką na kolację. Wybrałyśmy jeden z naszych ulubionych, wrocławskich lokali. Romantyczna knajpka, ukryta pomiędzy kamienicami, serwowała pyszne jedzenie i gwarantowała świetną atmosferę. Właśnie zajęłyśmy miejsca i zaczęłyśmy przeglądać menu, gdy nagle dostrzegłam znajomą postać. Moją matkę! Siedziała w kawiarnianym ogródku z jakimś mężczyzną. Nie mogła mnie zobaczyć, bo siedziała tyłem, ale to na pewno była ona. Być może nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że co jakiś czas dotykała ręki swojego towarzysza. Nie mogłam w to uwierzyć! Z trudem zdołałam złożyć zamówienie, bo zauważyłam, że mama wstaje i szykuje się do wyjścia. Przez moment miałam nadzieję, że to jakieś nieporozumienie, pomyłka, może tylko mi się wydawało. Jednak w pewnym momencie pochyliła się i z czułością pocałowała tego faceta w usta. Mężczyzna odwzajemnił pocałunek, po czym pomógł jej włożyć płaszcz. Wyszli wspólnie, trzymając się za ręce.
– Ada, to była twoja mama?! – przyjaciółka zrobiła wielkie oczy. Tylko skinęłam głową, bo nie byłam w stanie wydobyć z siebie głosu. Byłam wstrząśnięta, a moje serce rozsypało się na milion kawałków. Dlaczego?! Dlaczego robiła to tacie, naszej rodzinie?
– Wybacz. Chyba nie zdołam nic przełknąć – wymamrotałam.
– Rozumiem cię! Chodźmy na piwo. Musisz się przejść i nieco uspokoić. Bardzo mi przykro.
Byłam jej wdzięczna za wsparcie. Nic z tego nie rozumiałam. Rodzice nigdy się nie kłócili, zawsze byli zgodną parą, okazywali sobie miłość. Byli dla mnie prawdziwym wzorem, a teraz okazywało się, że mama zdradza tatę? Oszukuje wszystkich, nie mając skrupułów?
Przez kolejne dni mój nastrój bardzo się obniżył. Straciłam apetyt, nie mogłam spać, byłam przygaszona.
– Ada, co z tobą? – dopytywał ojciec. Spojrzałam na niego i na sam widok jego dobrych, ciepłych oczu ścisnęło mi serce. Taki wspaniały człowiek! Idealny mąż! I mój ukochany, najlepszy na świecie tata. Jak można było robić mu coś takiego?
Mama także zauważyła, że coś się ze mną dzieje. Namówiła mnie na wspólne zakupy, na które wybrałyśmy się w sobotni ranek.
– Powiesz mi, o co chodzi, czy mam to z ciebie wyciągać siłą? Ada, matki nie oszukasz!
Uśmiechnęłam się gorzko i pokręciłam ze złością głową.
– Ja ciebie nie oszukam, masz rację. Za to ty nas owszem! – wybuchłam.
– Słucham? Aduś, o czym ty mówisz? – wyglądała na wstrząśniętą. Czy naprawdę spodziewała się, że nikt się nie dowie?
– Widziałam cię z nim! Jak możesz? Jesteś podła i podstępna... – moja krtań zacisnęła się z gniewu i żalu.
– Ada...
– Nie kłam! Widziałam, jak się z nim całowałaś, więc nie uwierzę w żadną wymówkę! – wysyczałam przez zaciśnięte zęby. W życiu nie czułam takiej wściekłości! Mama spuściła głowę. Przez dłuższą chwilę nie odzywała się ani słowem, aż zaproponowała:
– Chodź na kawę. Porozmawiamy.
Chwilę później usiadłyśmy w kawiarni. Zamówiłam wodę, bo nic innego nie byłabym w stanie przełknąć. Za to mama wzięła sobie latte z syropem, jakby spotkała się ze mną na plotki. Nie rozumiałam jej. Nie chciałam rozumieć. Wzięła głęboki oddech.
– Wiem, że mnie winisz za wszystko, co złe. I masz do tego prawo, nie mam zamiaru cię oszukiwać ani szukać dla siebie usprawiedliwienia. Jacka poznałam siedem lat temu. Mieliśmy wtedy z ojcem kryzys.
– Kłamiesz! – warknęłam. – Nie widziałam, by między wami działo się coś złego!
– Nie musiałaś widzieć. Ja i tata nigdy nie byliśmy osobami, które się kłócą i wywlekają problemy na światło dzienne. Nie chcieliśmy, abyś cierpiała, ale twój tata w pewnym momencie przestał traktować mnie jak kobietę. Zniknęła czułość, intymność. Zaczęłam się czuć jak koleżanka, a może nawet znajoma. Bardzo mnie to bolało, a sytuacja utrzymywała się przez dłuższy czas. I wtedy poznałam Jacka. Jest wdowcem, prowadzi agencję nieruchomości.
– Czyli jest bogaty, tak? – wycedziłam.
– Pewnie tak, ale mnie to nie interesuje. W każdym razie, zakochaliśmy się w sobie. Początkowo myślałam, że to tylko zauroczenie, przelotny romans, nic ważnego. Ale z miesiąca na miesiąc dostrzegałam, że do siebie pasujemy. Nasze uczucie przerodziło się w coś głębszego.
Słuchałam mojej matki, ale jej słowa wcale nie sprawiały, że czułam się lepiej.
– I jemu nie przeszkadza, że jesteś mężatką? – zapytałam.
– Oczywiście, że przeszkadza. Ale kiedy zamierzałam powiedzieć ojcu, że odchodzę, miał pierwszy zawał. Byłam potrzebna, musiałam się nim zaopiekować. Takie okoliczności nie sprzyjały życiowej rewolucji. Później wszystko się uspokoiło, wróciło do normy, a ja znów zbierałam się w sobie. I... kolejny zawał. Sama wiesz, co powiedzieli lekarze. Szok i stres mogą zabić twojego ojca, dlatego jest, jak jest. Muszę oszukiwać i udawać, bo mam poczucie, że od tego zależy życie mojego męża. W pewnym sensie jestem ofiarą tego całego układu.
– Ofiarą?! Oszalałaś? – nie kryłam oburzenia.
– Kochanie, nie oczekuję, że okażesz zrozumienie. Ale ja nie kocham już twojego ojca i myślę, że on nie kocha mnie. A mimo to i tak jesteśmy razem, bo czuję się odpowiedzialna za jego serce. Mam prawo być szczęśliwa i robię wszystko, by tak było. Przepraszam...
Po moich policzkach spłynęły łzy. A więc to tak? Mama czuje się zakładniczką, rodzice przestali się kochać, a cała rodzina żyje w kłamstwie? Jak to możliwe, że wcześniej niczego nie zauważyłam? Znam już prawdę i robię dokładnie to samo, co ona. Milczę. Ukrywam przed ojcem prawdę, w obawie o jego zdrowie. Całe szczęście, że od nowego semestru wracam na studia. Nagle zapragnęłam być jak najdalej od tego całego bałaganu.