Większość z nas darzy koty wielką sympatią, ale w niektórych miejscach w Europie są one wprost uwielbiane i cieszą się szczególnymi względami! Żyją swobodnie i bezpiecznie na wolności, a ich dwunożni sąsiedzi nie wyobrażają sobie, że wolno żyjących futrzaków mogłoby nie być w ich otoczeniu.
Spis treści
Są takie miejsca w Europie, gdzie koty mają się wyjątkowo dobrze. Powstały nawet filmy o życiu dachowców w miastach, np. „Kedi – sekretne życie kotów” (o kotach w Stambule) i „Koty w Rydze”. Poznajmy więcej takich takich kocich miejsc.
Koty to symbol Rygi, stolicy Łotwy. Na Starym Mieście są ich rzeźby, a nawet… domki – na ul. Valnu przed hostelami dla turystów stoją miniaturowe hostele dla kotów. Najsłynniejszymi kotami są te na dachu Domu Kotów (ul. Meistaru 10). Wypinają się w stronę siedziby elitarnego klubu, do którego nie chciano przyjąć właściciela kamienicy. Ich postacie są na wielu widokówkach z Rygi.
W Turcji koty spotyka się na każdym kroku – wśród turystycznych atrakcji, a nawet w herbaciarniach, u fryzjera i na straganach z pamiątkami. Właściciele tych zakładów podrzucają dachowcom smakołyki, głaszczą je i szanują ich wolny czas. Dbałość o koty wynika nie tylko ze względów praktycznych (portowe miasta, takie jak Stambuł, są narażone na ataki myszy), ale głównie z przekonania, że te futrzaki przynoszą dobrobyt i spokój, dlatego prawie każda rodzina opiekuje się dachowcem. Opiekuje, bo Turcy raczej nie decydują się na mieszkanie z kotami i goszczą je w domach tylko w zimne lub deszczowe dni.
Futrzaki są znakiem rozpoznawczym greckich wysp. Nie ma szans, żeby nie spotkać choćby jednego wygrzewającego się na słońcu lub chłodzącego na kamiennym murku. Szczególnie znana z kotów jest wyspa Thassos, zwana z powodu bujnej przyrody Zielonym Diamentem Grecji. Dachowce mieszkają tu zwłaszcza w pobliżu tawern (karczm), licząc na smakołyki za „użyczenie wizerunku” do zdjęć.
Wyświetl ten post na Instagramie
Każdy turysta odwiedzający stolicę obowiązkowo wjeżdża na taras widokowy najbardziej charakterystycznego budynku w centrum Warszawy – Pałacu Kultury i Nauki. Patrzącym na Warszawę z lotu ptaka czasem przetnie widok.... sokół. Ptaki te mają bowiem gniazdo pod iglicą PKiN. Podziemia budynku to natomiast kocie królestwo. Dachowce żyją tu od czasów budowy, kiedy odwiedzały stołówkę robotniczą. Następne pokolenia mieszkały w piwnicach na dziko, aż stały się kotami „etatowymi”. Jest ich ok. 30. Patrolują teren, a w zamian mają pełne miseczki, czyste kuwety oraz opiekę weterynaryjną.
Wyświetl ten post na Instagramie
Zarzecze to artystyczna dzielnica Wilna, a zdaniem jej mieszkańców – niezależna republika. Żeby się do niej wybrać, wystarczy przejść przez most na Wilejce i iść na ul. Paupio 3. Tu na tablicy spisano (także po polsku) konstytucję. Zawiera m.in. takie prawa: „Człowiek ma prawo kochać kota i opiekować się nim”, „Kot nie musi kochać swojego gospodarza, ale w trudnej chwili powinien mu pomóc”. I od razu rozumiemy, skąd na Zarzeczu tyle kotów i ich wizerunków.