Przełom zimy i wiosny to świetny moment na wzmocnienie włosów. Bujniejsza fryzura jest marzeniem każdej z nas, tymczasem po zimie włosy są często osłabione i zaczynają szybciej wypadać. Wśród wzmacniających włosy kosmetyków z drogerii i apteki jest w czym wybierać, trzeba tylko wiedzieć, po co rzeczywiście warto sięgnąć.
Spis treści
Zabiegi wzmacniające włosy to to dla większości z nas konieczny element pielęgnacji. Wiele czynników (stres, dieta, choroby, wahania hormonów, zmiana sezonu, leki) powoduje osłabienie pasm, dlatego wymagają one wsparcia. Dermatolodzy i trycholodzy często podkreślają, że kobiety są w stanie poświęcić dużo pieniędzy i czasu, by wzmocnić osłabione włosy. Niestety, wiedzą o tym również specjaliści od marketingu, próbujący nakłonić nas do kupienia właśnie ich produktów. Jak się nie pogubić stojąc przed pełną kosmetyków półką?
Wcierki to jeden z najpopularniejszych kosmetyków wzmacniających włosy. I słusznie, ponieważ w ich przypadku zbawienne działanie na cebulki włosów jest podwójne: po pierwsze jest to skład wcierki, a po drugie masaż, jakiego wymaga jej aplikacja. W składzie szukaj wyciągów z roślin, które mają potwierdzone działanie poprawiające mikrokrążenie w skórze głowy oraz stymulujące mieszki włosowe do szybszej produkcji następnych „pokoleń” włosów. Składniki wzmacniające cebuli włosów to:
Warto wiedzieć, że sama kapsaicyna (czasem też mięta) często dodawana jest wyłącznie po to, by produkt dawał nam wrażenie działania - czujemy mrowienie skóry, a więc wydaje nam się, że wcierka "coś robi", natomiast wzmacnianie przez nią włosów wcale nie musi być prawdą. Dlatego wybieraj produkt, który zawiera 3-4 składniki z powyższej listy.
Dzięki inwencji producentów wcierki mają mnóstwo mylących nazw. Buteleczka z charakterystycznym aplikatorem może być podpisana jako tonik, lotion, woda, booster czy kuracja. Wybieraj produkt przeznaczony do wcierania w skórę głowy. To ważne, ponieważ taką samą nazwę może mieć produkt przeznaczony nie do skóry głowy, lecz do samych włosów, które są "martwym" tworem, dlatego przed zakupem warto przeczytać i skład, i sposób użycia wcierki. Dokładna analiza drobnego druczku na opakowaniu może ujawnić również takie informacje jak „próba przeprowadzona na 20 pacjentach”, co raczej nie jest liczbą gwarantującą skuteczność produktu.
Pilingi usuwają z powierzchni skóry głowy martwy naskórek, resztki produktów do stylizacji fryzury oraz nadmiar łoju, który może się zbierać w ujściach mieszków włosowych podobnie jak wągry w porach skóry, utrudniając przebijanie się na powierzchnię skóry głowy nowych włosów. Pilingi trychologiczne (czyli do skóry głowy) dzielą się na takie, które "rozpuszczają" zanieczyszczenia (podobnie jak robi to piling enzymatyczny do twarzy) oraz na te, które je "zdrapują", dzięki zawartości pilingujących drobinek, takich jak łupinki orzechów. Te drugie trudniej jest dokładnie wypłukać z włosów - pomaga w tym użycie odżywki lub maski z rodzaju "do spłukiwania". Pilingu dobrze jest używać raz na 1-2 tygodnie, w zależności od tego, jak często używasz kosmetyków do układania włosów i jak tłustą masz skórę głowy.
Trzeba zwrócić uwagę, by nie stosować jednocześnie pilingu do włosów i szamponu o działaniu pilingującym. Do pilingów zaliczają się również pilingujące szampony, jednak część z nich ma w nazwie określenie „odświeżający”, a nie „pilingujący”. Trzeba więc czytać opis działania na etykiecie, bo używanie i szamponu pilingującego, i pilingu nie posłuży skórze głowy. Może powodować je przetłuszczanie, przesuszenie i podrażnienie.
Ampułki bardzo często mają skład porównywalny do wcierek. Niektóre jednak zawierają wyższe niż we wcierkach stężenie substancji wzmacniających włosy, a forma ampułki pozwala użyć odmierzoną ilość produktu podczas jednego zabiegu. Często jednak umieszczenie produktu w ampułkach zamiast w butelce, w jakiej są wcierki, ma jedynie za zadanie usprawiedliwić wyższą cenę lub sprawić wrażenie większej skuteczności, przez wywołanie w nas skojarzenia z wyrobem medycznym.
Najważniejszy jest skład – jeśli więc wahasz się między wcierką a ampułkami, sprawdź, co zawierają oba produkty. Oprócz wymienionych przy wcierkach składników roślinnych warto zwrócić uwagę na obecność argininy, biotyny czy niacynamidu.
To produkty, które mają krótki kontakt ze skórą głowy, więc solo podziałają raczej na te włosy, które już masz na głowie (wygładzą, nadadzą połysk), a nie na pobudzenie do wzrostu nowych. Ale stosowane razem i codziennie mogą mieć jakiś wpływ na wzmocnienie pasm.
Na co zwrócić uwagę? Jeśli płukanka ma podobny skład do wcierki, która wpadła ci w oko – wybierz wcierkę, nawet jeśli jest innej marki niż używana przez ciebie odżywka i balsam. Nie wszystko musi być z tej samej serii, a wcierka wystarczy ci na znacznie dłużej.
Substancją o niepodważalnej, przebadanej i udowodnionej skuteczności (przy łysieniu androgenowym, często dotyczącym kobiet) jest minoksydyl. Wzmacniające włosy preparaty, które go zawierają, dostępne są bez recepty. Natomiast przepisane przez lekarza leki (zarówno doustne, jak w formie wcierek) najczęściej zawierają sterydy. Od jakiegoś czasu dermatolodzy przepisują też bimatoprost jako dodatek do wymieszania z preparatem zawierającym minoksydyl. Jest on dostępny w skoncentrowanej formie jedynie na receptę, jako lek na jaskrę w postaci kropli do oczu. Pobudzanie włosów do wzrostu to skutek uboczny tego leku - po ok. miesiącu stosowania pacjentom bardzo wzmacniały się i wydłużały rzęsy. Stąd pomysł, by mieszać bimatoprost z wcierkami do włosów.
Na co zwrócić uwagę? Pamiętaj, że w aptece można sprzedawać produkty (ampułki, kuracje, szampony) nie będące lekami, tylko po to, żeby móc je wyżej wycenić. Dlatego przed zakupem czytaj i porównuj (choćby online) ich skład z tymi, jakie są dostępne w każdej drogerii.