„Przekonałam sąd, że potrafię zaopiekować się bratem i siostrą” – opowiada Dominika Kuna (21 l.) z Piekar Śląskich
Wiem, że rodzice nie chcieli, żebym była jedynaczką. I już trzy lata po mnie urodził się Kubuś, a dwa lata po nim Natalka. Mama nie mogła pracować, bo mój braciszek urodził się z wodogłowiem i wymagał całodobowej opieki. Tata starał się, żeby niczego nam nie brakowało. Pracował na budowach. Może nie mieliśmy luksusów, ale byliśmy szczęśliwą rodziną.
Po narodzinach Kuby rodzice musieli przystosować do jego potrzeb mieszkanie i wzięli pożyczkę. Mama martwiła się, bo to była, jak na nasze możliwości, spora kwota. Kosztowna była też rehabilitacja Kubusia, ale liczyło się to, że ten wysiłek przynosi efekty.
– A lekarze mówili, że nie będzie chodził… – wspominała nieraz mama, gdy Kubuś po latach poświęceń, godzinach rehabilitacji, całkiem sprawnie się poruszał.
Od początku z chęcią pomagałam mamie przy braciszku.
– Ja też pomogę! – rwała się do tego Natalia, gdy trochę podrosła.
W każdej wolnej chwili rodzice zabierali nas na spacery. Jeździliśmy z tatą nad wodę.
To był radosny czas.
– Zakochałam się, naprawdę… – wyznałam mamie jako nastolatka. Nie miałam przed nią tajemnic.
Opowiedziałam jej o Marcinie, że stracił rodziców i mieszka w domu dziecka.
– Zaproś go do nas – od razu zaproponowała mama. Polubiła go, nie miała nic przeciw temu, żebyśmy się spotykali.
Marcin miał dobre serce, chciał pomagać innym, dzięki niemu zostałam wolontariuszką w Szlachetnej Paczce. Widziałam więc dobrze, jak wiele osób potrzebuje pomocy. A okazało się, że i moi rodzice mają coraz większe kłopoty finansowe. Mama dostawała jedynie świadczeniu pielęgnacyjne
na Kubę. Tata nie mógł znaleźć stałego zajęcia, narzekał
na zdrowie, mógł tylko dorabiać. Niestety, nie zawsze starczało nam na czynsz.
– Zadłużenie rośnie – martwiła się mama.
W lutym 2022 roku tata nagle zmarł. Widziałam, że mama się załamała. Nie potrafiła sobie znaleźć miejsca. Cały czas płakała. Było mi przykro. Sama cierpiałam, jednak odnajdywałam siłę, by chodzić do pracy, pomagać jej.
Pod koniec lipca zauważyłam wiele nieodebranych połączeń od Natalii. W przerwie w pracy oddzwoniłam…
– Mamę zabrali do szpitala! Wujek ją reanimował – płakała do słuchawki moja siostrzyczka, a ja od razu ruszyłam
do szpitala.
Lekarze nie mieli dobrych wieści. Bali się, że mama nie przeżyje nocy. Kilka razy ją reanimowali. Jej serce było coraz słabsze. 30 lipca dostałam telefon ze szpitala. Wiedziałam, że musi być źle, czułam to.
– To ostatnia szansa, by się z mamą pożegnać… – usłyszałam.
Nie wiedziałam czy zabierać ze sobą rodzeństwo. Ale Kuba błagał, żebym mu pozwoliła jechać. Łzy ściskały mi gardło, okazało się, że mama odeszła zanim dotarliśmy do szpitala. Pozwolono nam wejść do sali, w której leżała. Kuba położył mamusi dłoń na kolanach i powiedział, że ją kocha. Dopiero gdy wyszedł na korytarz, dotarło do niego, że już go więcej nie przytuli.
– Dlaczego odeszła?! Dlaczego mnie opuściła?! – krzyczał w rozpaczy, a ja choć sama płakałam, próbowałam go pocieszyć.
Byłam rozbita. W kilka miesięcy zostaliśmy sierotami. Wiedziałam, że w tym momencie to ja muszę się zająć młodszym rodzeństwem.
– Ale czy dam radę?! – głośno się zastanawiałam tuż przed snem.
Rano już wiedziałam, że muszę spróbować. Myśleliśmy jeszcze o babci. Ale ona opiekuje się swoją schorowaną mamą, sama nie jest najmłodsza, dlatego to ja chciałam zostać rodziną zastępczą dla rodzeństwa. Najważniejsze było to, żeby brat i siostra nie trafili do domu dziecka, żeby nie zostali rozdzieleni.
Złożyłam odpowiedni wniosek do sądu. W domu pojawili się kuratorzy. Mieli dość surowe miny. Martwili się moim wiekiem… Miałam wtedy 20 lat. Ale jednak nie powiedzieli „nie”.
Jeszcze więcej nadziei wlała mi w serce pani psycholog. Po rozmowie ze mną stwierdziła, że nie widzi przeszkód, żebym mogła się opiekować 17-letnim bratem i 15-letnią siostrą.
– Już wcześniej się pani nimi zajmowała, widziała pani też jak robiła to mama. To bardzo cenne – wytłumaczyła.
Ale pojawił się problem. Umowa najmu na zadłużone mieszkanie nie mogła zostać przepisana na mnie. A bez własnego kąta nie mogłam przecież zapewnić rodzeństwu właściwej opieki.
– Jedynym wyjściem jest spłata całego zadłużenia. Inaczej dostaniecie lokal socjalny, z toaletą na korytarzu – usłyszałam w administracji i włos mi się zjeżył na głowie.
Nie mogłam do tego dopuścić! Kuba znał w naszym mieszkaniu każdy zakamarek, potrafił się w nim poruszać tak swobodnie, że wiele osób nie dowierzało, że nic nie widzi. I jeszcze ta toaleta…
– Pomogę ci, w internecie zorganizujemy zbiórkę – zaproponowała moja szefowa z firmy telemarketingowej.
Sądziłam, że do spłaty jest 6-7 tys. zł, ale okazało się,
że to aż 12 tys. Na szczęście wiele osób postanowiło nam pomóc, wpłynęło 15 tys. zł, więc od razu mogłam pozbyć się całego długu. Mieszkanie zostało w naszych rękach, podpisałam nową umowę najmu.
Cała ta sytuacja mnie zahartowała, czułam, że nie ma rzeczy niemożliwych, jeszcze mocniej uwierzyłam w ludzi. Zmieniła się też moja siostra Natalia. Wcześniej związała się z chłopakiem, który ściągał ją na złą drogę. Ale przejrzała
na oczy i podjęła decyzję o tym, żeby z nim zerwać. W jednej chwili stała się odpowiedzialna, to mnie bardzo ucieszyło.
– Zostanę z Kubą, możesz iść do urzędu – oferowała, gdy wiedziała, że muszę załatwić jakieś formalności.
Pod koniec zeszłego roku, w dniu, w którym sąd miał zdecydować o tym, czy zostanę rodziną zastępczą dla mojego rodzeństwa, wychodziłam z domu z duszą na ramieniu...
W sądzie czekała na mnie babcia. Przytuliła mnie, dodawała otuchy. Ona najlepiej wiedziała, że zrobiłam wszystko,
co w mojej mocy, by udowodnić, że będę dobrą mamą, tatą i siostrą w jednym. Próbowałam się uśmiechnąć, choć ręce mi się trzęsły ze strachu.
– Nie ma żadnych zastrzeżeń, co do tego, że może pani przejąć prawną opiekę nad rodzeństwem – usłyszałam chwilę potem i kamień spadł
mi z serca! Gdy wyszłam na korytarz, przybiłam z babcią piątkę.
Czeka nas jeszcze remont mieszkania, w tym pomoże nam wujek, babcia i mój obecny chłopak, Michał. Udało mi się dostać świadczenie opiekuńcze na Kubę, które przejęłam
po mamie.
Niestety, zgodnie przepisami, nie mogę przy tym pracować, a każda złotówka jest dla nas ważna, dlatego nadal w internecie trwa zrzutka (https://zrzutka.pl/ra9dtn). Chcę zadbać o to, by Natalia zdobyła dobre wykształcenie, a Kuba czuł się potrzebny i kochany.
– Rodzina jest najważniejsza – powtarzam sobie w trudnych chwilach, których przede mną pewnie jeszcze wiele. Ale cieszę się, że pozostaniemy razem, a nie rozdzieleni.
Dominiki Kuny wysłuchał Stanisław Augustowski
Głosuj w plebiscycie Gloria 2023 organizowanym przez tygodnik "Chwila dla Ciebie"
Reportaż opublikowano w "Chwili dla Ciebie" w 2023. Pani Dominika Kuna wraz z dziewięcioma innymi bohaterami reportaży "CdC" została nominowana do tytułu Gloria 2023 w plebiscycie organizowanym przez redakcję tygodnika.
O tym, czy zostanie Glorią 2023 zdecydujesz, głosując w plebiscycie na stronie sprawdzone.pl/gloria2023