Narodzinom Jezusa towarzyszyło niezwykłe zjawisko astronomiczne, dziś okreslane jako Gwiazda Betlejemska! Na niebie rozbłysł świetlisty punkt, wskazując mędrcom drogę do stajenki, w której przyszło na świat Dzieciątko. Czy Gwiazda Betlejemska istniała naprawdę, a jeśli tak, to czym była? Do dziś trwają spory, czy była to gwiazda, kometa lub inny ewenement. Niektóre możliwe scenariusze opisują naprawdę spektakularne zjawiska.
Spis treści
Według relacji św. Mateusza „gwiazda pojawiła się na wschodzie” i była oczekiwanym przez Mędrców ze Wschodu – najpewniej z Persji - znakiem przyjścia na świat Zbawiciela. Dla osób wierzących nie jest ważne, czy gwiazda Betlejemska rzeczywiście była czy nie. Istotna jest wola Pana Boga, który za pomocą znaków wskazuje ludziom właściwą drogę.
W Biblii wielokrotnie można przeczytać o gwiazdach stworzonych przez Boga. On nawet z nimi rozmawia: „Gwiazdy radośnie świecą na swoich strażnicach. Wezwał je. Odpowiedziały: «Jesteśmy». Z radością świecą swemu Stwórcy”. (Ba 3, 34-35). Autorzy natchnieni wspominają o istnieniu gwiazd, by przypomnieć Bożą chwałę i potęgę, z którą należy się liczyć, np.: „Podnieście oczy w górę i patrzcie: Kto stworzył te [gwiazdy]. Ten, który w szykach prowadzi ich wojsko, wszystkie je woła po imieniu. Spod takiej potęgi i olbrzymiej siły nikt się nie uchyli.” (Iz 40, 26).
Gwiazda jest w Piśmie Świętym znakiem potęgi Boga. Ale jest też symbolem postaci, które odegrały znaczącą rolę w Bożym planie zbawienia. Maryja w tradycji Kościoła nazywana jest jutrzenką, czyli gwiazdą zapowiadającą nadejście Zbawiciela, tak jak prawdziwa jutrzenka, gwiazda zaranna, zapowiada wschód słońca. Maryja jest też nazywana Gwiazdą Morza, czyli taką, która wskazuje żeglarzom właściwy kierunek, jest znakiem nadziei dla wędrowców. To oczywiste, że gwiazda to symbol Mesjasza, Chrystusa. To gwiazda wskazała mędrcom drogę do Betlejem. Byli oni prawdopodobnie wschodnimi astrologami, którzy oczekiwali na znak z nieba, by pójść do Mesjasza. Gdy ujrzeli gwiazdę świecąca mocnym światłem zarówno w noc, jak i w dzień, wyruszyli w drogę.
Król Herod to od nich musiał się dowiedzieć o tym niezwykłym zjawisku. Żydzi bowiem, nakazem prawa, nie mogli uprawiać ani astronomii, ani astrologii, nie mieli więc wiedzy o zjawiskach zachodzącym na nocnym niebie. - A oto gwiazda, którą ujrzeli na Wschodzie, wskazywała im drogę, a doszedłszy do miejsca, gdzie było dziecię, zatrzymała się. A ujrzawszy gwiazdę, niezmiernie się uradowali – czytamy w Piśmie.
Gwiazda Betlejemska musiała być wiec spektakularnym zjawiskiem – widocznym na dużym obszarze i długotrwałym, skoro Trzej Królowie długo wędrowali, poruszając się we wskazywanym przez nią kierunku. Współcześni naukowcy wysunęli kilka hipotez, czym była Gwiazda Betlejemska.
Współcześni astrofizycy twierdzą, że rzeczywiście w tamtym czasie na niebie ukazała się świecąca niezwykle mocnym światłem gwiazda. Są też interpretacje, w których gwiazda betlejemska to anioł, który wskazuje właściwą drogę do miejsca narodzin króla.
Po pierwsze mogła mieć wówczas miejsce koniunkcja planet. To takie ustawienie planet na nocnym niebie, że obserwując je z ziemi, ma się poczucie, że nakładają się one na siebie lub są bardzo blisko siebie. Starożytne źródła oraz tablice astronomiczne mówią, że 7 roku przed Chr. koniunkcja Jowisza i Saturna na tle konstelacji Ryb zdarzyła się trzy razy. Te zjawiska miały miejsce w konstelacji Ryb i Lwa, a te gwiazdozbiory były identyfikowane z Izraelem. Ówcześni astrologowie mogli więc uznać, że w tamtym rejonie świata musi dziać się coś niezwykłego. I podążyć w tamtą stronę…
Kolejna narzucająca się interoretacja to Gwiazda Betlejemska jako kometa. Tyle że niewiele komet widać gołym okiem. Wyjątek stanowi kometa Halleya, ale ona pojawiła się nad Betlejem w 11 roku przed Chr., czyli za wcześnie, aby zwiastować narodziny Dzieciątka. Można wprawdzie odnaleźć zapiski o dwóch innych kometach, które pojawiły się bliżej daty narodzin Chrystua, ale dziś trudno zweryfikować owe informacje.
Kolejna teoria mówi, że Gwiazda Betlejemska to tzw. wybuch supernowej. Supernowa to niewyobrażalna wręcz eksplozja starej gwiazdy. Taki wybuch jest tak bardzo widowiskowy, że czasami widać go nawet w dzień. Narodziny Mesjasza poprzedzały też inne niecodzienne zjawiska, m.in. dwa zaćmienia Księżyca, zaś grecki astronom George Banos dopatruje się w Gwieździe Betlejemskiej światła Urana, planety nieznanej w I w. n.e.
Kto z uczonych ma rację? Być może każdy po trosze. Jedno jest pewne, że Mędrcy ze Wschodu nad wyraz trafnie odczytali znaki na niebie i podążyli w dobrym kierunku. My, współcześni, oczekując na ten najważniejszy dla katolików wieczór w roku także wypatrujemy niebie „pierwszej gwiazdki”. Choć symboliczna, zawsze daje nadzieję nam nadzieję, bo przypomina, że Mesjasz się narodził!