Biskupiec i okolice – pomysł na nieśpieszny relaks w samym sercu Warmii
Biskupiec zaprasza o każdej porze roku
Fot. Adobe Stock

Biskupiec i okolice – pomysł na nieśpieszny relaks w samym sercu Warmii

Zapraszamy do Olsztyńskiego Obszaru Aglomeracyjnego. To kilka gmin o niezwykłych walorach krajobrazowych i historycznych na Warmii i skrawku zachodnich Mazur. Wypoczniemy tu aktywnie, ale i w leśnej ciszy. Warto, bo rejony te nie są jeszcze tak dobrze znane, a mają wiele do zaoferowania. Odwiedzimy unikalne miejsca i poznamy lokalne tradycje. Tym razem czas na Biskupiec, gminę Dywity i okolice – dobre na wędrówki i rowerowe wyprawy. 

Nieduży i urokliwy Biskupiec to miasto z wielowiekową historią, które wyrosło z osady przyzamkowej. Jego dokument lokacyjny pochodzi z 1395 roku, a nazwa nawiązuje do zamku biskupiego. Zamku już dawno nie ma, ale na pamiątkę zachował się w herbie Biskupca. Widnieje w nim bowiem zamek o spadzistym dachu z dwoma wieżami.

Dzisiejszy Biskupiec należy do sieci miast CittaSlow, czyli sieci miast dobrego życia. Żyje się tu spokojnie, przyjemnie, bezstresowo... I stawia na turystykę, do czego zachęcają jego zabytki i walory przyrodnicze jego okolic.

Rynek w Biskupcu z pomnikiem i znakiem Rodła
Pomnik ze znakiem Rodła na rynku w Biskupcu 
 Źródło: Adobe Stock
Rynek i kolorowe kamienice w Biskupcu
Urokliwe kamieniczki na rynku w Biskupcu
Źródło: Adobe Stock

Zacznijmy od spaceru wokół rynku, a właściwie Placu Wolności, z jego kolorowymi kamienicami głównie z XIX wieku i ulicami  prostopadle rozchodzącymi się na cztery strony świata. Jest tu też wyjątkowy pomnik. To symbol walki o powrót Warmii i Mazur do Macierzy z charakterystycznym znakiem Rodła. 

W jednej z kamieniczek rynku mieści się Dom Pracy Twórczej „Sorboma”, a w niej unikalna kolekcja aparatów fotograficznych. Jest największa w Polsce, bo liczy ponad 1400 eksponatów! Są tu aparaty skrzynkowe niczym z niemych filmów, aparaty szpiegowskie w stylu Jamesa Bonda, cudeńko w kształcie szminki i aparat podobny do tego, który poleciał w kosmos. Zebrał je wszystkie pan Wiesław Borowski, pasjonat i kolekcjoner. Przy gablotach z tymi unikatami warto zrobić sobie... selfie, na pamiątkę i jako dowód, że czas przecież nie stoi w miejscu... Wystawę można obejrzeć w godzinach pracy Biura Informacji Turystycznej, które znajduje się tuż obok. 

A jak już jesteśmy w „Sorbomie” to odwiedźmy Galerię Ziemi Biskupieckiej. Tu m.in. przekonamy się, jak zmieniało się miasto i że jeszcze niezbyt dawno działał tu prężnie, znany na całej Warmii, browar. Jego budynek stoi do dziś i czeka, być może, na swoją nową odsłonę... 

Zajrzyjmy też do kościoła pw. św. Jana Chrzciciela, który w pierwotnym kształcie istniał już u zarania miasta. Wielokrotnie niszczony i przebudowywany, dziś przyciąga turystów... wieżą widokową. Wdrapmy się na nią koniecznie, by z lotu ptaka spojrzeć na miasto, wieżę ciśnień z 1913 roku i okolicę, np. malownicze Kobułckie Wzgórza w oddali. W wyposażeniu kościoła odszukajmy dwóch ołtarzy neoromańskich, barokowej chrzcielnicy z kamienną misą chrzcielną i lampki wiecznej z 1740 r. 

Kościół zachęca do odwiedzenia widokową wieżą
Podpis Z punktu widokowego w kościele pw. św. Jana Chrzciciela spojrzymy na miasto 
Źródło:  Adobe Stock

Do zobaczenia są tutaj jeszcze np. charakterystyczna kamienica w kształcie trapezu i z figurką św. Jana Nepomucena (przy ul. Floriańskiej 2), budynek starej kaflarni z zachowanym niemieckim napisem, stylowy budynek dawnego starostwa z herbami czterech miast dawnego powiatu reszelskiego... I jeszcze miejski stadion - tutejsza duma. Działa tu m.in. piłkarski Klub Sportowy „Tęcza”. Być może dla podkreślenia poczucia humoru działaczy i mieszkańców stoi tu też figura misia, wprawdzie nie wiklinowego, jak z kultowego filmu, ale jednak... A więc czas na kolejne selfie tym razem z biskupieckim misiem!

Rowerem po warmińskich okolicach

Z Biskupca wybierzmy się rowerem np. do Barczewa, kolejnego miasta w stylu CittaSlow oraz do stolicy Warmii - Olsztyna. Blisko stąd też nad malownicze jezioro Dadaj, które objedziemy wokół.

Ale najnowszy tutejszy szlak rowerowy biegnie po nasypie dawnej drogi kolejowej Biskupie-Szczytno. Prowadzi znad jeziora Kraksy i w ponad 50 procentach wiedzie przez tereny leśne. Mijamy odrestaurowane wiadukty i historyczne budynki dawnych stacyjek kolejowych, np. w Rudziskach. I podziwiamy przyrodę! Rezerwat Zabrodzie, został stworzony dla ochrony stanowisk brzozy niskiej i fragmentu naturalnego boru bagiennego. Widywana jest tu żmija zygzakowata, najgroźniejszy polski gad oraz owadożerna rosiczka. Łąki Dymerskie uważane są natomiast za największe w Europie zlotowisko żurawi. Z wieży widokowej spojrzymy z zachwytem na tę okolicę. Wieża otoczona jest tablicami informacyjnymi, które przybliżają faunę i florę. Dla wygody turystów na szlaku są miejsca obsługi rowerzystów. Trasa nie jest długa, liczy ok. 12 kilometrów, za to przyjemna i łatwa nawet dla rodzin z dziećmi. 

Rowerowe ścieżki zawiodą nas też do Kobłut, gdzie możemy zwiedzić niezwykłą izb pamięci. Mieści się ona w wieży, która jako jedyna w dobrym stanie zachowała się z ewangelickiej świątyni. Reszta to ruiny bez dachu, a całość stoi na malowniczym pogórku otoczonym wsią Kobułty. Izbę stworzyli mieszkańcy wioski, gromadząc to co, towarzyszyło na co dzień ich dziadom, rodzicom, im samym... Pieczołowicie zbierane, przechowywane w zakamarkach domów, na strychach... Medale, odznaki, fotografie, stroje, narzędzia gospodarskie, monety polskie i niemieckie, naczynia i unikalna lokówka do... wąsów. Dowody codziennej pracy, umiłowania swojej małej ojczyzny i tutejszych zwyczajów. To miejsce autentyczne, prawdziwe, swojskie i skłaniające do refleksji nad biegnącym czasem oraz burzliwą historią pogranicza Warmii i Mazur. Na północ od wsi przebiegała przecież kiedyś granica między protestanckimi Mazurami i katolicką Warmią. Warto wdrapać się po stromych schodach wieży, by to wszystko zobaczyć. A jest to możliwe w każdą niedzielę, i dodatkowo można wtedy liczyć na barwne opowieści osób opiekujących się tym małym muzeum i wsi, i regionu. Otoczenie kościoła jest przy tym ładnie zagospodarowane, są tu ławeczki, stoły i miejsce wyznaczone na rowery, w sam raz na przerwę w wędrówce po okolicy....

Zupełnie inny kościół, bo zachowany w całości, stoi we wsi Rasząg. Wygląda trochę jak z bajki Disneya albo jakiejś skandynawskiej sagi... Zbudowano go z polnych kamieni zniesionych tu przez okolicznych mieszkańców. Ma okrągłą wieżą i jakby dryfuje nad okolicą... Choć powstał w 1925 roku, zaprojektowano go w stylu neoromańskim. Jako jeden z nielicznych nadal należy do wspólnoty ewangelickiej, a co drugą niedzielę odbywają się tu msze. Po i przed mszą można go też zwiedzać. Warto, bo skromne wnętrze zadziwia odcieniami błękitu na ścianach i witrażach. Są tu zabytkowe organy i miedzioryt z 1858 roku. Spokój, cisza, zaduma... 

Warto dodać, że z Raszągiem związany był Jan Liszewski, nauczyciel w tutejszej szkole. To on był współzałożycielem i redaktorem powstałej w 1886 roku "Gazety Olsztyńskiej", polskiej gazety w Prusach Wschodnich.

Kościół w Raszągu z polnego kamienia
Kościół w Raszągu zbudowano z polnego kamienia 
Źródło: Adobe Stock

Relaks w głuszy, sterowce i lokalne specjały

Najpierw skręt w sam środek gęstwiny i kilkanaście minut drogi przez leśne dukty... Potem brama i wjazd do miejsca, którego nikt się tu nie spodziewał. Tajemniczo, cicho... i nie ma się co dziwić, że mieszkała tu kiedyś zielarka. To niezwykły ośrodek w Brąswałdzie o nazwie Leśna Baszta. A baszta jest tu naprawdę i to z zameczkiem przypominającym ten z opowieści o Harrym Potterze. A w zameczku kilka loftowo urządzonych pokoi, pyszne śniadania i wiele atrakcji wokół. Zagubiony nad samą rzeką Łyną 10-hektarowy obiekt ma np. kort, bo w sezonie jest miejscem młodzieżowych obozów, i sowę-rezydentkę. Poza sezonem można tu przenocować. Znajdziemy tu spokój, bobry w rozlewiskach rzeki, lasy pełne grzybów, trasy na spacery i na kajakową przygodę. Kajakiem można tu bowiem dopłynąć Łyną z samego Olsztyna, i to z przygodami, bo z przenoską...

Leśna Baszta z drona/ Archiwum Gminy Dywity
 Tak Leśna Baszta prezentuje się z lotu ptaka...
Źródło:  Archiwum Gminy Dywity

Komu wydaje się, że zna wszystkie tajniki lasu, powinien zanurzyć się w kąpieli leśnej. To zupełnie nowe doświadczenie, do którego zapraszają Kamila i Marek Michalscy z Tygla Warmińskiego. Ci pasjonaci lokalnej przyrody, mindfulness i slow life w czasie bardzo spokojnej wędrówki zachęcają do medytacji, otworzenia wszystkich zmysłów na to co wokół, a nawet skosztowania leśnych darów... Przekonują, że las może być receptą nie tylko na stan naszego ducha, stres i zawodowe wypalenia, ale także na dolegliwości wielu układów np. oddechowego, hormonalnego. Spacer po lesie jest piękny o każdej porze roku, a gdy ścieżki leśnego rytuału zaprowadzą nas do zagubionego w gąszczu, zapomnianego jeziorka w nadleśnictwie Wipsowo, robi się naprawdę magicznie...

Ciekawostką okolicy jest ścieżka edukacyjna sterowców w Dywitach. To tu, pod Olsztynem, na początkach 1914 roku między rzekami Łyną a Wadąg, na obszarze 111 hektarów, zbudowano jedno z największych na terenie Prus Wschodnich lądowisk sterowców czyli słynnych zeppelinów. Do dziś zachowały się fragmenty torowiska do hangaru sterowców oraz stopy do cumowania. Sercem dywickiego lądowiska była olbrzymia hala wysoka na 35 metrów. Zdemontowana trafiła m.in. do... Darmstadt. Zbudowano z niej dwie hale, a jedną zachowaną do dziś zmieniono na czterokondygnacyjny parking. Budynek jest pod ochroną konserwatorską.

Jezioro Dywickie w całej okazałości fot. Grzegorz Januszewicz/Archiwum Gminy Dywity
Malownicze Jezioro Dywickie w jesiennej szacie. Można je obejść wokół
Źródło: Grzegorz Januszewicz/Archiwum Gminy Dywity

I na koniec coś smacznego... Warmińska kuchnia to prawdziwym miks kulinarnych zwyczajów Warmiaków i osadników przybyłych z innych rejonów Polski. Są tu więc i przeróżne rodzaje pierogów, kartacze, babka ziemniaczana, wyjątkowe wędliny... Kupimy je w sobotnie przedpołudnie na wiejskim targowisku w Dywitach. Miejsce znajdziemy bez trudu, bo to zaadaptowana na ten cel zabytkowa stodoła, stojąca tuż przy kościele. Gwarno tam od samego rana, a wśród tradycyjnie produktów jest w czym wybierać. Są tu: sery, miody, powidła, pieczywa, przetwory warzywne, wypieki... A tuż obok ryneczku w barze „Dzyndzałek” skosztujemy właśnie dzyndzałków czyli warmińskich pierogów ze skwarkami, które przypominają litewskie kołduny. A na deser, specjał nad specjały, czyli... pączki Gabi. Z nadzieniem z róży lub z budyniem i na ciepło! Tak właśnie smakuje Warmia!

Czytaj więcej