„Po upojnej nocy z Maćkiem, wyszłam cicho z jego mieszkania. Miałam nadzieję, że już go więcej nie spotkam...”
Fot. 123 RF

„Po upojnej nocy z Maćkiem, wyszłam cicho z jego mieszkania. Miałam nadzieję, że już go więcej nie spotkam...”

„Pojechałam do domu, wzięłam prysznic, przebrałam się i popędziłam do szpitala. Za pół godziny miałam obchód, a potem usiadłam w gabinecie i się uśmiechnęłam... Bo jakkolwiek na to spojrzeć, ta noc była jedną z najbardziej namiętnych w moim życiu. I nigdy wcześniej nie kochałam się z mężczyzną młodszym od siebie, na dodatek– nieznajomym. Potem zaparzyłam sobie kawy i próbowałam skupić się na pracy. Ale ciągle wracałam myślami do Maćka.” Diana, 43 lata

Siedzieliśmy z kolegami lekarzami w pubie, a Beata opowiadała o operacji.

– Wątroba była strzaskana, ale miałam nadzieję, że się uda... Serce miał nietknięte... Wycięłam od razu jedną nerkę... – mówiła.

– Idę do baru – powiedziałam, wstając. – Wszystkim zamówić to samo?

Koledzy pokiwali głowami. A chwilę później starałam się przebić przez gęsty tłum ludzi, żeby kupić drinki. Ale zadanie nie było łatwe... Wreszcie nie wytrzymałam, stanowczo odepchnęłam zagradzającego mi drogę mężczyznę i powiedziałam nerwowo:

– Pozwoli mi pan przejść?!

A on jak na mnie spojrzał! Natychmiast zrobił się czerwony na twarzy i syknął:

– Masz jakiś problem, ciocia?!

– Na szczęście nie jesteś moją rodziną. – Uśmiechnęłam się krzywo i chciałam go wyminąć. Ale on chwycił mnie za ramię. Wtedy naprawdę się przestraszyłam i spanikowałam.

Pomóc ci w czymś, kochanie? – Nagle między mną a facetem stanął obcy chłopak. I najwyraźniej mówił do mnie!

– Nie. – Pokręciłam zdezorientowana głową. – Ja tylko chciałam zamówić drinki... – wyjaśniałam, czując, jak uścisk agresora się zwalnia.

– No to chodźmy. – Mój wybawca objął mnie ramieniem i zaprowadził do baru. – Mam nadzieję, że się pani nie obraziła o to „kochanie”? – spytał, gdy staliśmy przy ladzie.

– Nie – zaśmiałam się. – Tylko na początku byłam zdezorientowana. Ale dziękuję panu.

– Nie ma za co. – Wzruszył ramionami. – A w ogóle to mam na imię Maciek.

– Diana. – Uśmiechnęłam się. – Co ci zamówić?

– O nie. – Pokręcił głową. – Ja stawiam. Przyda ci się coś na ukojenie nerwów.

– Oj, tak – westchnęłam. – To w ogóle był ciężki dzień...

– Chcesz pogadać? – spytał.

– Nie... To takie tam... sprawy zawodowe. – Machnęłam ręką. – Słuchaj – powiedziałam nagle. – Jestem tu z grupką znajomych, nie mogę z tobą zostać. Przepraszam...

– Jeśli z grupką, to chyba jakoś sobie dadzą radę bez ciebie! – przekonywał. – No, chyba że jest z nimi twój mąż...

– Nie – zaprzeczyłam. – Po prostu powinnam wrócić do nich. Dzięki i przepraszam...

– Trudno – westchnął. – Wypiję drinka sam…

Cały czas szukałam go wzrokiem...

Zamówiłam napoje dla trójki przyjaciół i wróciłam z nimi do stolika. Teraz na tapecie był dyrektor i zarządzone przez niego oszczędności.

– Brakuje nam na leki, a ponoć ma zamiar przyjąć stażystów! – pieklił się Robert. – I czym oni niby będą leczyć? Ziołami?!

– Stażystów? – podchwyciłam. – A na jakie oddziały?

– Nie mam pojęcia. – Wzruszył ramionami. – W ogóle to może to tylko plotka…

Słuchałam, ale od czasu do czasu zerkałam w stronę baru, szukając wzrokiem Maćka. Siedział w tym samym miejscu, w którym go zostawiłam. I patrzył na mnie. Aż gorąco mi się robiło. I nie mogłam w to uwierzyć! Bo przecież na pierwszy rzut oka widać było, że jest młodszy ode mnie. Ze wszystkich sił próbowałam skupić się na rozmowie z kolegami z pracy. Wtrącałam coś od czasu do czasu, zadałam jakieś pytanie, ale ciągle obserwowałam, co robi Maciek. I w pewnym momencie zobaczyłam, jak wstaje z barowego stołka. Z żalem pomyślałam, że pewnie idzie do domu. Tymczasem nie skierował się w stronę wyjścia, ale do naszego stolika!

– Mogę cię prosić do tańca? – Stanął tuż przy mnie.

– Ale ja nawet nie pamiętam, jak to się robi! – westchnęłam.

– Ja ci przypomnę – zachęcał.

Chwilę później byłam już w ramionach Macieja... Akurat puścili wolną melodię, więc był to gest jak najbardziej normalny.

– Jesteś taka drobniuteńka – szeptał. – Ale siłę to masz! – dodał ze śmiechem.

– I to jaką! – zapewniłam. – Nie myśl, że można ze mną zrobić, co się chce!

I tak żartowaliśmy nieco niejednoznacznie. Zatańczyliśmy jeden kawałek, potem drugi i trzeci, a kiedy chciałam wrócić do mojego stolika, nie było już przy nim nikogo!

– Poszli do domu! – zawołałam.

– No, to teraz jesteś już skazana tylko na mnie – powiedział Maciek i przyciągnął mnie mocno do siebie. A potem pocałował... Na środku sali, wśród mnóstwa ludzi! Próbowałam się wyrwać... przez chwilę... ale później już się poddałam. I oddawałam pocałunki, poruszając się powoli w rytm muzyki...

– Jedźmy do mnie – szepnął w pewnym momencie Maciej.

A ja, zamiast odpowiedzieć, chwyciłam go za rękę i pociągnęłam w stronę wyjścia... Już w taksówce zaczęliśmy się namiętnie całować. Dłonie się plątały i wędrowały w bardzo intymne miejsca. A potem... Potem rozbieraliśmy się gorączkowo zaraz po wejściu do mieszkania.

Co ja nawyprawiałam!

– Jesteś taka piękna – powiedział. – Twoje kształty, twoje piersi, biodra... Mój ideał kobiety – szeptał, dotykając mnie i pieszcząc. – Chcę cię spróbować naprawdę – dodał i chwycił mnie na ręce.

I zaniósł na materac. Przez chwilę patrzył na mnie z góry, a ja leżałam naga i wyciągałam do niego ramiona.

– Chodź do mnie – prosiłam.

I wtedy Maciej położył się na mnie. Jęknęłam cicho, czując na sobie jego słodki ciężar. Chciałam, żeby był jak najbliżej mnie... W końcu wstrząsnął mną dreszcz rozkoszy…

Nie wiem, kiedy zasnęłam. Ale gdy się obudziłam, na dworze było już jasno.

– Boże, co ja nawyprawiałam! – jęknęłam, widząc obok siebie piękne ciało młodego mężczyzny i przypominając sobie przebieg wczorajszego wieczoru.

Zerwałam się z materaca i szukałam moich rzeczy, starając się nie robić hałasu i nie obudzić Maćka. Nie zniosłabym jego wzroku!

Pojechałam do domu, wzięłam prysznic, przebrałam się i popędziłam do szpitala. Za pół godziny miałam obchód, a potem usiadłam w gabinecie i się uśmiechnęłam... Bo jakkolwiek na to spojrzeć, ta noc była jedną z najbardziej namiętnych w moim życiu. I nigdy wcześniej nie kochałam się z mężczyzną młodszym od siebie. Potem zaparzyłam sobie kawy i próbowałam skupić się na pracy. Ale ciągle wracałam myślami do Maćka. „Szkoda, że nigdy więcej cię nie zobaczę...”, stwierdziłam z lekkim żalem. „A może to i lepiej?”, dodałam zaraz. „W ten sposób uniknę rozczarowania...”.

Nikomu nie powiedziałam, co się tej nocy stało. Nawet Beacie, która przyszła wypytać mnie o szczegóły. Skłamałam, że zatańczyliśmy kilka kawałków i się rozeszliśmy.

– A co on miał robić z taką starą babą jak ja? – spytałam.

– To co z młodą. – Wzruszyła ramionami.

Chciało mi się płakać

Na szczęście byłam zawalona robotą, więc nie myślałam za dużo o Maćku. A tydzień później plotka okazała się prawdą i dyrektor zawiadomił nas, że chce przyjąć trzech stażystów na różne oddziały, w tym jednego na mój. Musiałam więc uczestniczyć w rozmowach kwalifikacyjnych. Przesłuchiwaliśmy kandydatów od rana. Koło pierwszej byłam już znudzona.

– Zacznijcie beze mnie – powiedziałam, zanim zawołano kolejną osobę. – Idę po kawę.

A gdy wróciłam, na krześle przed komisją siedział... Maciej! Stanęłam jak wryta, a plastikowy kubek z kawą wysunął mi się z dłoni i spadł na podłogę, obryzgując ją napojem.

– Diana? Wszystko w porządku? – spytał ordynator.

– Tak, przepraszam... – westchnęłam, zadzwoniłam po salową, która starła podłogę, i zajęłam swoje miejsce.

Długo nie podnosiłam wzroku znad stołu. Nie mogłam. Byłam zawstydzona. „Co on tutaj robi?!”, myślałam. A Maciek opowiadał, że studiował w Poznaniu, że robił praktyki, a potem specjalizację i teraz właśnie chce zacząć pracę w naszym szpitalu, na moim oddziale! „To nie może być prawda!”, jęknęłam w duchu. I choć na niego nie patrzyłam, czułam na sobie jego wzrok. Chciałam tylko, żeby to przesłuchanie się skończyło... I gdy to się stało, odetchnęłam z ulgą. A potem okazało się, że był ostatnim kandydatem, i zaczęliśmy naradę.

– Ja jestem za tym ostatnim... – Ordynator zerkał do notatek.

– Ja też... – zawtórował jego zastępca. – Jest świetnie przygotowany, oceny z praktyk doskonałe... Co o nim myślisz, Diana? – zwrócił się do mnie.

– Ja?! – przeraziłam się. – Nie... mnie się wydaje, że jest... za młody!

Moje słowa wywołały śmiech.

– A jakiego chcesz stażystę? – spytał ordynator. – Sześćdziesięcioletniego? Myślę, że sprawa jest rozwiązana…

Istne szaleństwo...

Już nic nie mówiłam. Siedziałam tylko skulona i płakać mi się chciało. Moim stażystą miał być facet, z którym spędziłam jedną noc! Z tego nie mogło wyjść nic dobrego! Jak ja to miałam znieść? Jak z nim pracować? Do głowy mi przyszło, że może cała ta nasza przygoda nie była przypadkiem. Że on dobrze wiedział, kim jestem, i uznał, że przespanie się ze mną to idealny pomysł, by ułatwić sobie życie?

I tak się skupiłam na tej myśli, że kiedy dwa dni później Maciej zjawił się w moim gabinecie, wiedziałam już, jak mam się zachowywać.

– Diana! – On za to przypadł do mnie z uśmiechem i brał się do uścisków. – Jak dobrze...

– Przepraszam bardzo. – Odepchnęłam go. – Z wiadomych nam obojgu powodów nie jest mi na rękę pracować z panem. Nie głosowałam za pana przyjęciem. I nie mam zamiaru stosować wobec pana żadnej taryfy ulgowej. To, co się między nami zdarzyło, też się panu do niczego nie przyda, nawet gdyby groził mi pan, że opowie to całemu szpitalowi. Radzę więc panu o wszystkim zapomnieć. Jak najszybciej – dokończyłam i spojrzałam na niego zimno.

– A więc to tak... – szepnął zaskoczony. – Diana, przecież ja... Przepraszam, pani doktor. Powiem tylko, że od tamtej nocy nie mogłem przestać o pani myśleć, próbowałem panią odnaleźć... Ale teraz już wiem. Dla ciebie to była po prostu jedna noc! – krzyknął, zapominając o „pani”. – Ależ byłem głupi! – jęknął. – I jeśli tak cię mierzi moje towarzystwo, to rezygnuję z pracy tutaj. Byłem zaskoczony, gdy cię tu spotkałem. Ale szczęśliwy! – stwierdził z żalem. – No nic, idę do ordynatora, powiem, że zmieniłem zdanie. Znajdę inny szpital. Choćby na końcu świata... – dodał i odwrócił się na pięcie.

Byłam w szoku, niemal pozwoliłam mu odejść. Dopiero gdy trzymał już dłoń na klamce, wydusiłam z siebie:

– Maciej, poczekaj...

Spojrzał na mnie niepewnie. A ja rozłożyłam ramiona i wyciągnęłam je w jego kierunku, zupełnie tak jak tamtej nocy...

– Ja też chciałam cię jeszcze zobaczyć. Tylko myślałam, że dla ciebie ja byłam przygodą... – szepnęłam.

Wiem, to zupełne szaleństwo i może nie powinnam go zatrzymywać. Ale musiałam. Muszę spróbować i zobaczyć, co z tego wyjdzie. Bo wydaje mi się, że inaczej straciłabym szansę na miłość...

 

Czytaj więcej