"Kiedy przed laty poszłam do mojego chłopaka, żeby mu powiedzieć, że jestem w ciąży, jego matka nazwała mnie latawicą i wyrzuciła z domu. Nie chciałam go więcej widzieć. Zacisnęłam zęby i postanowiłam, że sama sobie poradzę. Gdy pewnego dnia stanął w progu mojego domu, nie wiedziałam, czego ode mnie może chcieć" Zofia, 31 lat
Mamusiu, słyszysz mnie? – zapytała któregoś dnia moja dwunastoletnia córka, Joanna.
– Tak? O co chodzi? – spytałam.
– O mojego tatę.
– Tatę?! Po co ci nagle ojciec?
– Chcę go znaleźć i zapytać, dlaczego nie jest z nami.
– Joasiu, zostaw przeszłość w spokoju. Dotąd wystarczałyśmy sobie i tak ma zostać! – powiedziałam stanowczo.
Joasia popatrzyła na mnie w milczeniu, a mi nagle stanęła przed oczami upokarzająca scena sprzed lat. Kiedy poszłam do mojego chłopaka, żeby mu powiedzieć, że jestem w ciąży, jego matka nazwała mnie latawicą i wyrzuciła z domu. Rafał przyszedł do mnie następnego dnia, ale nie chciałam już z nim rozmawiać. Dałam sobie radę sama. Zdałam maturę, egzamin wstępny na bankowość, urodziłam Joannę. Dzięki pomocy mamy skończyłam studia. Potem dostałam pracę w banku i było nam coraz lżej. I teraz nagle moja córka zainteresowała się swoim ojcem.
Odniosłam wrażenie, że nie zamierza mnie słuchać. Na pozór wszystko było w porządku, ale czułam, że coś przede mną ukrywa. Minął miesiąc i nic się nie wydarzyło, więc zapomniałam o tej rozmowie.
Pewnej soboty rozległ się dzwonek do drzwi. Kiedy je otworzyłam, zamarłam. Na progu mojego mieszkania stał Rafał.
– Tym razem nie dam się spławić. Musisz mi odpowiedzieć na kilka pytań – zaczął.
– Nie muszę – nie chciałam wpuszczać go do środka.
– Jesteś pewna? A może jednak pogadamy o dziewczynce imieniem Joanna, która utrzymuje, że jest moją córką?
– Wejdź – cofnęłam się. – Powiedz, o co ci chodzi i znikaj!
– Chcę się dowiedzieć, dlaczego pojawia się u mnie dziewczyna, która mogłaby być moją córką, gdybyś kiedyś nie usunęła ciąży. Jaką grę prowadzisz ze mną?
– Tłumaczyłam Joannie, żeby dała spokój. Jednak widzę, nie posłuchała mnie – westchnęłam ciężko.
– O tym porozmawiamy, kiedy odpowiesz na pytanie. Czy to prawda? – wydawał się być bardzo zainteresowany odpowiedzią.
„Boi się, że czegoś od niego chcę”, pomyślałam. Nie miał się czego obawiać. Przez tyle lat nie zwracałam się do niego o pomoc, teraz też nie była mi potrzebna.
– Czy Joanna jest moją córką?
– Tak. To twoje dziecko – odparłam.
– Chcę zobaczyć jakiś dokument. Po tym, jak zażądałaś od mojej matki pieniędzy na zabieg, nie uwierzę ci na słowo – oznajmił.
– Ja żądałam pieniędzy? I do tego na zabieg? Nigdy nawet nie myślałam o przerwaniu ciąży!
– Przecież przyszłaś do nas po pieniądze.
– Przyszedłeś mnie obrażać czy wyjaśnić wątpliwości? Nie wzięłam od twojej matki żadnych pieniędzy!
– Dziwne, mam wrażenie, że mówisz prawdę – patrzył na mnie z uwagą.
– Będę musiał to wyjaśnić. A teraz pokaż ten dokument.
Odszukałam odpis aktu urodzenia Joanny i podałam go Rafałowi. Ze zdziwieniem wpatrywał się w swoje nazwisko w rubryce „ojciec”.
– Oczywiście data urodzenia ci nie wystarczy, prawda? Pewnie zarządzisz badania, żeby sprawdzić, czy przypadkiem ojcem nie jest kto inny. Twoja mama miała co do tego wyraźne wątpliwości.
– Do sfabrykowania przeciw tobie dowodów zdrady przyznała się już dawno. Załatwiła nas wtedy przy pomocy Wojtka. Pamiętasz go? Taki chudy rudzielec...
– Nie pamiętam. Ale jak mogłeś uwierzyć? I po co ona to zrobiła?
– Bała się, że zrezygnuję ze stypendium w Anglii. Poza tym byłaś według niej złą partią, a ja byłem za młody, żeby przejrzeć tę intrygę.
– Dlaczego nie przyszedłeś mi tego wyjaśnić wcześniej?
– Nie przypuszczałem, że to może mieć dla ciebie znaczenie. Byłem pewien, że wzięłaś pieniądze i pozbyłaś się dziecka. Nie mogłem ci tego darować...
– I co teraz?
– Chcę mieć kontakt z moją córką. Muszę jej wszystko wyjaśnić! – zdecydował.
Po kilku dniach Rafał ponownie nas odwiedził. Przywitali się z Joanną trochę nieporadnie. Wkrótce dostrzegłam w jej wzroku uwielbienie. Wtedy stało się dla mnie jasne, że nie mogę lekceważyć roli ojca w jej życiu.
– Myślę, że Joanna jest na tyle duża, żeby usłyszeć prawdę – przerwał milczenie Rafał. – Prawdę, której nie znałem i nie starałem się poznać.
– Ale dlaczego? – Joanna zwróciła na ojca zielonkawoszare oczy.
– Widzisz , Joasiu – Rafał ogarnął ją ramieniem w tak naturalny sposób, jakby to robił od lat. – Ja i twoja mama kochaliśmy się. Planowaliśmy małżeństwo... To zaniepokoiło moją rodzinę. Właśnie dostałem roczne stypendium za granicą... Zdaniem moich rodziców nasz związek mógł temu wyjazdowi zaszkodzić. Poza tym moja matka wymyśliła, że ożenię się z córką jej przyjaciółki.
– I co się stało? – zaciekawiła się Joasia.
– To banalne, kochanie – odparł jej ojciec. – Porozumiała się z moim kolegą, któremu twoja mama zawsze się podobała. On przekonał mnie, że Zofia nie jest mi wierna. Uwierzyłem im i nie starałem się z Zofią skontaktować...
– Nie rozumiem tylko, dlaczego przyszedłeś do mnie następnego dnia – zapytałam zaciekawiona.
– Sam nie wiem. Coś mi się nie podobało w tym wszystkim. Postanowiłem dać ci ostatnią szansę. Ale ty mnie nie wpuściłaś, a w domu matka oznajmiła, że wypłaciła ci okrągłą sumkę, bo nie chciałaś urodzić tego dziecka. Potem wyjechałem.
– I nie wiedziałeś, że ja się urodziłam? – spytała Joanna.
– Nie. Aż do chwili, gdy dostałem twoją wiadomość – wyjaśnił.
Ustaliliśmy zasady kontaktów Rafała z córką. Proponował alimenty, ale nie zgodziłam się. Do tej pory jakoś sobie bez nich radziłam. Nie chciałam też, by myślał, że wszystko zaplanowałam, bo chciałam go wykorzystać. Odtąd Rafał często zabierał Joannę na soboty i niedziele. W lipcu nasza córka wyjechała na obóz harcerski. Rafał przed jej powrotem odwiedził mnie i oznajmił, że wykupił wczasy w Grecji. Chciał, abyśmy jechali we trójkę. Kiedy zaprotestowałam, wytłumaczył mi, że Joanna od dawna marzy o takim wspólnym wyjeździe, ale on obawia się zabrać ją tak daleko beze mnie. Przystałam na jego propozycję, pod warunkiem że zapłacę za siebie.
To były cudowne dwa tygodnie. W pamięci pozostały mi nie tyle greckie krajobrazy, morze i słońce, ile sielski obraz szczęśliwej rodziny. To, że Joanna wodziła za Rafałem wzrokiem pełnym uwielbienia, było zupełnie zrozumiałe. Ale on także oszalał na jej punkcie. Gotów był spełnić każdy kaprys córki. A Joasia postanowiła nas ze sobą połączyć. Zostawiała nas samych w knajpce lub na plaży, znikała w malowniczych ruinach, gubiła się w oliwnych gajach.
Czasem porównywałam tego chłopaka, którego kiedyś znałam, z dorosłym mężczyzną i nie wiedziałam, który był mi bliższy. Bo Rafał stał mi się znowu bliski. Z jednej strony chciałam, by urlop trwał jak najdłużej, z drugiej nie mogłam się doczekać jego końca. Bałam się tej więzi, która zaczynała nas łączyć i tych uczuć, które we mnie wzbudzał. Wieczór przed wyjazdem siedzieliśmy przy stoliku sami.
– Mam nadzieję, że nie żałujesz spędzonego tu czasu? – zapytał.
– O nie! Było cudownie.
– Wszystko było takie cudowne?
– To podchwytliwe pytanie? – jego spojrzenie budziło niepokój.
– Nie, raczej rodzaj testu. Sprawdzam, czy myślimy podobnie.
– A myślimy?
– Właśnie tego chcę się dowiedzieć – położył rękę na mojej dłoni. – A jeśli powiem, że wspaniale jest być z tobą? Poczułam ciepło jego ciała i w jednej chwili powróciły wspomnienia sprzed lat.
– Ja... – nie wiedziałam, co powiedzieć. – Rafał, to się nie uda – stwierdziłam ze smutkiem w głosie.
– Musi się udać. Za dużo mamy do stracenia. I zbyt wiele już straciliśmy. Spróbujmy jeszcze raz... – poprosił.