Na cellulit próbowałaś już wszystkiego – balsamów, ćwiczeń i diet, a mimo to twoja skóra wciąż przypomina pomarańczową skórkę. Czas zanurzyć się w lodowatej wodzie! Morsowanie pomaga na cellulit. Nadchodzące mrozy to szansa, by w końcu wygładzić skórę.
Spis treści
Wbiec w kostiumie kąpielowym do wody, gdy słupek rtęci spada poniżej zera, to wyczyn dla wielu nie do pomyślenia. A jednak morsowanie zyskuje coraz więcej zwolenników. Wśród nich są kobiety, które wchodzą do lodowatej kąpieli nie tylko dla zdrowia, ale i urody. Czy słusznie? Jak najbardziej! – przyznaje Ilona Kiraga, kosmetolog i szkoleniowiec z Bandi Cosmetics.
Morsowanie pomaga na cellulit, ponieważ pod wpływem zimna w organizmie uruchamia się naturalny proces fizjologiczny, który redukuje pomarańczową skórkę. Nierówna grudkowata skóra – zwykle na udach, biodrach, pośladkch, brzuchu, to efekt nierównomiernego gromadzenia się komórek tłuszczowych. „Pod wpływem zimna następuje „drżenie mięśni”, które ma za zadanie wytworzenie ciepła. Aby tak się stało potrzebna jest energia pochodząca zwykle ze „spalania tłuszczu” - tłumaczy Ilona Kiraga. „Dodatkowo komórki tłuszczowe są niezwykle wrażliwe na niskie temperatury i w kontakcie z nim ulegają zniszczeniu” - dodaje kosmetolog. W efekcie morsowania zmniejsza się więc ilość tkanki tłuszczowej, która odgrywa kluczową rolę w powstawaniu cellulitu.
Kobiety, które morsują regularnie zauważają, jak ich wiotka, blada, szorstka skóra staje się bardziej jędrna, gładka, elastyczna, miękka, nabiera równego kolorytu - po prostu staje się młodsza. To efekt poprawy krążenia. Ilona Kiraga wyjaśnia, że gdy wchodzimy do lodowatej wody następuje skurcz naczyń krwionośnych, a potem stopniowy rozkurcz. Tak „gimnastyka” naczyń przyczynia się do lepszego dotlenienia i odżywienia komórek. Efektem tego jest poprawa jej kondycji – m.in. odzyskuje blask i promienny wygląd.
W tej sprawie głos zabiera Caroline Hirons, doświadczona kosmetyczka, guru w branży urodowej i autorka wydanej właśnie w Polsce książki „Skin Care. Bzduroodporny poradnik o pielęgnacji”. Pisze wprost, rozwiewając obietnice bez pokrycia branży beauty: „Na rynku nie ma żadnego produktu, który pozwoliłby ci pozbyć się cellulitu. Żadnego. Ani w drogerii, a ni w aptece. Ani na receptę, ani bez recepty. Antycellulitowe produkty sprawiają, że skóra staje się delikatniejsza i gładsza, ale nie usuwają tłuszczu”.
Wracamy więc do lodowatego zimna. Tym razem w bardziej komfortowej wersji, bo w ciepłym i przytulnym gabinecie kosmetycznym. Takie morsowanie na cellulit w wydaniu deLuxe. Zabieg kriolipolizy polega na silnym ochłodzeniu komórek tłuszczowych, nawet do -10 stopni C. W efekcie tego komórki tłuszczowe rozpadają się i są eliminowane z organizmu w naturalny sposób. Praktycznie wygląda to tak, że do skóry przykładana jest głowica, która zasysa skórę. Czas działania zimnem to sprawa indywidualna, jednak zwykle trwa od 40 do 60 minut. Nie odczuwa się bólu, a jedynie przez kilka minut może doskwierać miejscowy chłód, w punkcie przyłożenia urządzenia. Sposób mrożenia cellulitu może i przyjemniejszy niż wejście do przerębla, ale zdecydowanie bardziej kosztowny. Ceny zabiegu zaczynają się od 300 zł i zazwyczaj należy wykonać ich kilka.
Wejście do przerębla jest tańsze, a nawet bezkosztowe. Aby jednak lodowata kąpiel nie zakończyła się szokiem, a naprawdę pomogła pozbyć się cellulitu, należy pamiętać o kilku ważnych sprawach.