Mateusz Damięcki: Mam poczucie, że wyszedłem z szuflady
Mateusz Damięcki z żoną Pauliną Andrzejewską na premierze filmu "Furioza"
Fot. AKPA

Mateusz Damięcki: Mam poczucie, że wyszedłem z szuflady

Mateusz Damięcki przez lata była znany szerokiej publiczności z roli amantów w  komediach romantycznych. Teraz postanowił wyjść z szuflady. Obecnie w kinach możemy oglądać film "Furioza", w którym aktor wciela się w niebezpiecznego chuligana "Goldena". Choć Mateusz Damięcki zmienił swój aktorski wizerunek, nie zmienił swoich priorytetów. Nadal jego życiową i najważniejsza rolą, jest rola ojca. Jak sam przyznaje, wiele zawdzięcza swojej żonie Paulinie, która jest dla niego partnerką, przyjaciółką i wielka miłością. 

Przez większość swojej dotychczasowej kariery Mateusz Damięcki (40) obsadzany był najczęściej w roli amantów. Zresztą sam potwierdza , że gdy na ulicy proszony jest o autograf, to zazwyczaj przez kobiety, które dobrze pamiętają jego role amantów, a czasami nawet serial „Matki, żony i kochanki”, w którym występował jeszcze jako nastolatek. On sam ma już trochę dość tego zaszufladkowania. Dlatego postanowił „wyjść z szafy”. Dla wielu osób, to wyjście może być sporym zaskoczeniem.

Mateusz Damięcki o roli w "Furiozie": Mam poczucie, że wyszedłem z szuflady

Do kin trafił właśnie film „Furioza”. To dość brutalna opowieść o grupie przyjaciół, których drogi rozeszły się przed laty. Teraz znów się łączą, ale w tle jest walka o wielkie pieniądze, wpływy oraz przemoc. Mateusz Damięcki wcielił się tu w postać, której daleko do tego, co robił w swojej dotychczasowej karierze.

 
 
 
 
 
Wyświetl ten post na Instagramie
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Post udostępniony przez Mateusz Damięcki (@mateuszdamiecki)

 

Na potrzeby filmu przeszedł prawdziwą metamorfozę. Ściął włosy, przez kilkanaście miesięcy codziennie ćwiczył. A jego liczne tatuaże mogą budzić grozę oraz niepokój jego fanek. – Mam poczucie, że wyszedłem z szuflady już na planie, wchodząc w rolę Goldena. Nasuwa się jednak pytanie, czy to świat pozwolił, bym z niej wyszedł, czy może sam o tym zdecydowałem. Jedno jest pewne, w końcu dostałem rolę, dzięki której sam mogę podjąć decyzję, czy w szufladzie pozostać, czy z niej wyjść – mówił aktor w rozmowie z portalem Interia.pl o swoim najnowszym aktorskim wcieleniu.

Mateusz Damięcki podkreśla, że ta jego filmowa przemiana nie jest jednak niczym nadzwyczajnym. Przypomina, że gdy już tańczył z Ewą Szabatin w szóstej edycji show „Taniec z Gwiazdami”, gdzie oboje zajęli trzecie miejsce, traktował to jako przygotowania do roli w filmie „Kochaj i tańcz”. Wówczas przez cztery miesiące trenował wszystkie układy choreograficzne, by wypaść w filmie wiarygodnie. Ale, co innego taniec, a zupełnie inaczej wygląda rola faceta, któremu na ulicy każdy schodziłby z drogi. – Poczułem się fantastycznie, kiedy ktoś mi zaufał i dał rolę kogoś innego, niż ładnego chłopca, który się tylko uśmiecha – mówi dziś Mateusz Damięcki.

 
 
 
 
 
Wyświetl ten post na Instagramie
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Post udostępniony przez Mateusz Damięcki (@mateuszdamiecki)

 

Mateusz Damięcki wiele zawdzięcza żonie Paulinie

Mateusz Damięcki w wywiadach mówi, że zdaje sobie sprawę, że jest oceniany przez pryzmat swojego znanego nazwiska. – Od małego słyszałem, że mam łatwiej, bo mam nazwisko. Ja starałem się stawiać sobie poprzeczkę coraz wyżej, jak zrozumiałem, że mam nazwisko, a nie mam imienia – mówił niedawno w rozmowie z portalem rozmowydokawy.pl. Dlatego zdecydował się na radykalną zmianę swojego aktorskiego wizerunku.

Na szczęście ma w tym wsparcie i zrozumienie rodziny, w szczególności żony. – Jesteśmy razem od 10 lat, a mam wrażenie, że każdego dnia zakochuje się w mojej żonie na nowo – mówił Damięcki w magazynie „Party”. Często też dodaje, że chociaż stara się być najlepszym ojcem i mężem, to właśnie żona Paulina dba o codzienną rodzinną rzeczywistość, szczególnie gdy ma się dwójkę małych dzieci, trzyletniego Franciszka i rocznego Ignacego.

 
 
 
 
 
Wyświetl ten post na Instagramie
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Post udostępniony przez Mateusz Damięcki (@mateuszdamiecki)

Mateusz Damięcki jest pewien, że jego żona to skarb! – Jest skromną i wrażliwą osobą… Nigdy nie dotarłbym do tego miejsca, w którym jestem, gdyby nie żona. Ona jest dla mnie partnerem, przyjacielem i moją wielką miłością – podkreśla Mateusz Damięcki. I dodaje, że bez względu na karierę, jego największym życiowym celem i najważniejszą rolą jest bycie ojcem. – Lubię ojcowskie obowiązki. Zawsze, jeśli to jest możliwe, staram się być w domu od 16.00. To ja kąpię chłopców, czytam do snu starszemu synowi. Dla mnie usypianie dziecka nie jest obowiązkiem, a przywilejem – stwierdza Mateusz Damięcki.

 

Czytaj więcej