Przyjemne medytacje na łonie natury dodadzą energii, cudnie odprężą, pozwolą z optymizmem spojrzeć w przyszłość. Sprawdź, jak medytować na łonie natury, by skorzystać z tego jak najwięcej.
Spis treści
Medytacja, czyli trening uważności, skupienie się na tym, co tu i teraz, pomaga oczyścić umysł, pozwala zapomnieć o stresie, kłopotach i obowiązkach, a w rezultacie łatwiej sobie z nimi radzić. Myśląc o medytacji, zwykle wyobrażamy sobie osobę z zamkniętymi oczami, siedzącą na płaskiej poduszce (lub na macie do jogi) w pozycji lotosu, w ciszy i bezruchu. Owszem, tak też można medytować. Ale ta praktyka nie zawsze musi odbywać się w ten właśnie sposób. Jeden z najsłynniejszych mistrzów uważności naszych czasów, buddyjski mnich Thích Nhat Hanh, naucza: „Powinieneś praktykować medytację podczas chodzenia, leżenia, siedzenia, pracy, mycia rąk, mycia naczyń, zamiatania, picia herbaty, rozmowy z przyjaciółmi – cokolwiek robisz”.
Jak mawiała angloirlandzka pisarka i filozofka, Iris Murdoch, tajemnica szczęśliwego życia tkwi w nieustającym zachwycie. Także nad małymi rzeczami. Warto więc każde miłe wydarzenie traktować jak niezwykłą ucztę, delektować się nim powoli i jak najdłużej. Choćby był to spacer po lesie czy kwadrans odpoczynku na molo.
Medytacje na łonie natury mają szczególną wartość. Kiedy skupiamy się na świeżym powietrzu, które wypełnia nasze płuca, wsłuchujemy się w szelest listków, śpiew ptaków, wpatrujemy w spokojną taflę jeziora lub obserwujemy promienie słońca tańczące wokół nas, wtedy natura staje się potężnym źródłem siły, relaksu i radości. Musimy tylko otworzyć na to nasze umysły i serca, nauczyć się, jak korzystać z tego, co ofiaruje nam Mama Ziemia.
Medytacja będzie wówczas prostą drogą do osiągnięcia spokoju i równowagi na co dzień. Kiedy więc wybierzesz się na spacer lub wycieczkę, wykorzystaj ten czas nie tylko na wzmocnienie ciała, ale także ukojenie duszy. Podpowiadamy, jak to zrobić.
Gdy zmieniamy znane otoczenie, wychodzimy na świeże powietrze, obcujemy z naturą, hormony szczęścia w nas buzują! Tylko czasami tak trudno się zmobilizować, prawda? Przecież jest tyle do zrobienia, nie mamy czasu na długie spacery czy wycieczki za miasto. Zostajemy więc w domu i... nawet nie wiemy, ile tracimy. Dlatego wykorzystajmy świetną strategię „5 sekund i 5 minut”.
Ćwiczenie: nie zastanawiaj się nad za i przeciw. Po prostu weź głęboki oddech, policz do pięciu, wstań, ubierz się i wyjdź do najbliższego parku. Na początek na 5 minut. Skup się tylko na tym, co widzisz i słyszysz. Gdy np. pojawi się myśl o jakimś kłopocie, nie brnij w nią.
Nie warto uporczywie myśleć o tym, co nas boli lub na co nie mamy wpływu. Rozdrapywanie ran albo zadręczanie się nie pomaga. Liczne psychologiczne badania dowodzą, że często, kiedy odpuszczamy, dobre rozwiązania trudnych spraw same przychodzą.
Ćwiczenie: będąc na łonie natury, znajdź np. pszczołę zbierającą nektar. Obserwuj, jak przysiada na kolejnych kwiatkach, a potem odfruwa w dal. Możesz też śledzić, jak po niebie płyną chmury pędzone wiatrem, zmieniają swój kształt i znikają za horyzontem. To skuteczny sposób na ucieczkę od stresujących myśli.
Naturalne światło to lek dla ciała i duszy. Na dworze dostajemy go 10 razy więcej niż w pomieszczeniu. Pod wpływem słońca w skórze dochodzi do syntezy witaminy D, a w mózgu uwalnia się hormon dobrego samopoczucia, serotonina.
Ćwiczenie: spacerując, nie chowaj się cały czas w cieniu. Przez 10-15 minut przechadzaj się w miejscu, gdzie słońce świeci najmocniej. Odsłoń przedramiona, łydki i dekolt. Na 2-3 minuty skieruj twarz do słońca, zamknij oczy i uśmiechnij się do niego. Poczuj, jak jego światło cię wypełnia i ogrzewa, dodaje ci sił i energii. Ćwiczenie możesz też wykonać, stojąc na nasłonecznionym balkonie lub przy szeroko otwartym oknie.
Kto z nas nie chciałby być jak Pippi Langstrumpf, Tomek Sawyer, dzieci z Bullerbyn? Bez trosk i kłopotów spędzać czas na zabawie, przyglądać się mrówkom i biedronkom, śmiać się do rozpuku. Cóż stoi na przeszkodzie? Nie wypada? Nic podobnego! Dziecko tkwi w każdym z nas, zwykle głęboko upchnięte na samym dnie naszego serca. Można je wyzwolić w bardzo prosty sposób. Kiedy tylko możemy – na plaży, na łące, na nagrzanej słońcem leśnej ścieżce – zdejmijmy buty! To zbliża do natury i cudownie wyzwala energię. Wprowadzimy też w ten sposób w nasze życie element niecodzienny i zacznie – my zastanawiać się nad tym, co jest najważniejsze i co naprawdę przynosi nam szczęście.
Ćwiczenie: chodź boso po trawie czy piasku, ale też po gałązkach, a nawet kamieniach. To pobudzi receptory znajdujące się na stopach. Poczujesz się jak nowo narodzona!
Obcowanie z naturą sprzyja kreatywności i nowym pomysłom. Wraz z porami roku zmieniają się kształty, kolory, dźwięki, zapachy. Jednak często na co dzień w ogóle tego nie dostrzegamy. Dlatego potrzebujemy chwili zatrzymania się i treningu uważności, by pobudzić umysł do twórczego myślenia.
Ćwiczenie: Podczas przechadzki przystawaj często, chłoń szczegóły przyrody. Myśl wtedy tylko o tym, co widzisz (kwiaty, drzewa, zwierzęta), czujesz (powiew wiatru, zapach kwiatów), słyszysz (bzyczenie owadów). Po powrocie do domu zapisz albo… namaluj swoje wrażenia.