Bogumiła Wander i Czesław Niemen: Nikt nie wie, co ich naprawdę łączyło. Sami o tym woleli nie wspominać…
Fot. AKPA

Bogumiła Wander i Czesław Niemen: Nikt nie wie, co ich naprawdę łączyło. Sami o tym woleli nie wspominać…

Młodzieńcza fascynacja, trwająca latami, czasem przeradza się w piękny związek, a czasem po prostu rozwiewa się na wietrze i zostaje jedynie na dnie pamięci. Jak było w przypadku Bogumiły Wander (†81) oraz Czesława Niemena (†85)? Raczej już się tego nie dowiemy, choć nie ma wątpliwości, że ona była w niego wpatrzona jak w obrazek, gdy zaczynał wielką karierę, zaś on, kiedy okrzepł nieco jako artysta, za wszelką cenę próbował ją zdobyć.

Do Bogusi Wander wzdychały całe szwadrony zauroczonych chłopców. Urocza i jaśniejąca urodą wyrastała w domu pełnym muzyki. Tata grał na wielu instrumentach, występował ze słynną orkiestrą Henryka Debicha. Brat, starszy o cztery lata Włodzimierz, skończył szkołę muzyczną, był kompozytorem i świetnym saksofonistą, fascynował się jazzem, udzielając się w różnych formacjach. Stał się też jednym z prekursorów muzyki rockowej w Polsce. Chętnie zabierał siostrę na koncerty do klubów. Rodzice mieli pewność, że przy nim ich córka, która przymierzała się do studiów na Wydziale Filozoficzno-Historycznym łódzkiego uniwersytetu, jest całkowicie bezpieczna.

Jak Bogumiła Wander poznała Czesława Niemena?

Podczas pobytu w gdańskim klubie Żak po raz pierwszy dostrzegła młodzieńca o intrygującej powierzchowności. Czesław Wydrzycki był przesiedleńcem ze Wschodu. Znalazł się na wybrzeżu, bo rozpoczął naukę w klasie fagotu w średniej szkole muzycznej. Nieco wyalienowany, rozedrgany. – Trochę znał się na strojeniu fortepianów, nieźle grał na gitarze. Byłam świadkiem jego pierwszego występu, bo brat wszędzie mnie ze sobą zabierał – tak Bogumiła Wander wspominała muzyka.

Kiedy poznała Czesława Niemena, początkowo nie zrobił na niej jakiegoś większego wrażenia, choć przyciągał uwagę swym charakterystycznym głosem. A południowoamerykańskie standardy, jakie wyśpiewywał, muskając struny instrumentu, pobudzały damską wyobraźnię. Czesław Niemen nie miał jeszcze 20 lat i był już żonaty z Marią Klauzunik. I choć w 1960 r. urodziła się im córeczka, związek nie należał do udanych. I pewnie Czesław wciąż tkwiłby w kręgu rosyjskich i latynoskich standardów, gdyby nie pierwsze sukcesy na konkursach młodych talentów i namowa wielkiego Franciszka Walickiego, który dostrzegł ogromny potencjał muzyka. W efekcie Włodzimierz Wander, który był w składzie grupy Niebiesko-Czarni, wyrastającej na czołówkę rodzimego big bitu, zaproponował mu współpracę. Bogusia miała w tym swój udział.
– Brat wziął go do zespołu. Namawiałam Włodka, żeby dał Czesiowi szansę – Bogumiła Wander wspominała początki ich znajomości.
Panowie zostali kolegami, zaś prześliczna dziewczyna stała się częstym gościem prób i występów. Czy wspólne chwile z muzykiem ograniczały się do obserwowania jego pracy na scenie?

Serce Bogumiły Wander zabiło mocniej

Z całą pewnością był to czas, kiedy Czesław się zmienił, poczynając od nazwiska, które teraz brzmiało Niemen. Nabrał pewności siebie, udoskonalił warsztat wokalny, nie było wątpliwości, że to muzyk, który zawojuje rynek. I właśnie ta nowa odsłona mężczyzny zainteresowała Bogumiłę. Mogli często ze sobą przebywać, rozmawiać, dzielić się spojrzeniem na świat i to, co ich otacza. Było to jak iskierka upadająca na podatny grunt. Serce przyszłej ikony telewizji zabiło mocniej...

– Wtedy zaczęłam się w nim podkochiwać. Początkowo nie zwracał na mnie uwagi – przyznała otwarcie. Gdy została konferansjerką zespołu i otwierała każdy koncert, okazało się jednak, że jej urok i wdzięk są tak ogromne, iż Niemen utonął w jej pięknych oczach. Nikt z kręgu przyjaciół i znajomych nie miał wątpliwości, że atmosfera stała się elektryczna, a ci dwoje dzielą wspólne uczucia.

To z kolei coraz mocniej niepokoiło Włodzimierza Wandera. Któż jak nie on miał najlepiej znać środowisko bigbitowców, panujące tam zwyczaje i czyhające na piękne, młode kobiety niebezpieczeństwa. Uznał zapewne, że musi swoją siostrę uchronić przed ewentualnymi błędami młodości - w tym wypadku przed romansem z żonatym mężczyzną.

Bogumiła Wander i Czesław Niemen - wspólne chwile

Gdy Niemen, występujący już z własnym zespołem, wrócił z Włoch, gdzie sporo zarobił, kupił od reżysera Jerzego Skolimowskiego forda mustanga, co było wówczas szczytem snobizmu. Z dumą jeździł tym autem na koncerty, gdy reszta ekipy upakowana jak sardynki siedziała w autokarze. Bogumiła, od 1970 r. spikerka łódzkiej telewizji, była już rozpoznawalna, więc Niemen poprosił ją, by prowadziła konferansjerkę także jego grupy. Co więcej, zaoferował podróż u swego boku w jego wypasionej maszynie. Wander była zachwycona pomysłem. Ale tuż przed podróżą do hotelu przyszedł telegram od jej brata. Włodek zaklinał siostrę, by nie wsiadała do mustanga Czesława i wybrała autobus. Nie rozumiała, dlaczego. Ale brat zadzwonił. – Włodek mi wyjaśnił, że Niemen ma drewniane ręce, jest złym kierowcą i mnie zabije! – mówiła Bogumiła. Odmówiła więc Niemenowi, ten się obruszył i ich relacja szybko ostygła. Potem dopiero wyszło na jaw, że był to fortel brata obawiającego się o los siostry…

Artysta wiązał się potem z kilkoma kobietami, jedną z nich była włoska wokalistka Farida Ganghi. W końcu dał się usidlić zjawiskowej modelce Małgorzacie Krzewińskiej, którą poznał w 1973 r. Pobrali się w 1975 roku, doczekali dwóch córek. Gwiazdor zmarł w styczniu 2004 r. po batalii z nowotworem.

Bogumiła Wander w 1970 r. poślubiła Zbigniewa Żołędziowskiego, urodziła mu syna, jednak po paru latach poznała żeglarza Krzysztofa Baranowskiego. Nie umiała obronić się przed uczuciem, choć on także miał żonę i dziecko. By stanąć na ślubnym kobiercu, czekali wiele lat. Udało się im to dopiero w 2005 r. Legendarna spikerka wiele razy mówiła, że Krzysztof Baranowski był miłością jej życia... 

 

Czytaj więcej