Wiesław Gołas mimo cierpienia, starał się uśmiechać… Piękna żona Maria nadała jego życiu sens i była jego największym przyjacielem. Wybitny artysta zmarł 9 września 2021 roku.
Nie przewidywałem dla siebie takiego poważnego wieku, ale skoro w Niebie tak zarządzono, to się nie sprzeciwiam – mówił rok temu Wiesław Gołas, jeden z najbardziej lubianych aktorów. Niestety, 9 września artysta zmarł w szpitalu. Został do niego przewieziony ze Skolimowa, z Domu Artystów, gdzie przeszedł drugi już udar. Za miesiąc obchodziłby 91. urodziny…
Wyświetl ten post na Instagramie.
Wiesław Gołas od lat chorował na serce. W 2008 roku przeszedł poważny zawał i od tamtego czasu musiał się bardzo oszczędzać. Już nigdy nie wrócił do dawnej formy, miał problemy z poruszaniem się. Wycofał się z życia publicznego. Większość czasu spędzał w domowym zaciszu. Najlepiej czuł się w swoim fotelu z ukochaną żoną Marią przy boku. W październiku ubiegłego roku, tuż po swoich 90. urodzinach, doznał udaru. W efekcie zaczął mieć kłopoty z mową. – Jak na mój wiek to chyba jest całkiem w porządku. Brzmię dobrze. A swoje już w życiu zrobiłem – mówił mimo wszystko z uśmiechem pan Wiesław. Bo żartował nawet wtedy, kiedy było źle… Był rzadkim przykładem gwiazdy, bo nie narzucał się ani stylem aktorstwa, ani prywatnie. Ogromną popularność zawdzięczał serialom Kapitan Sowa na tropie, Droga oraz Czterej pancerni i pies.
Był nadzwyczajnym i fantastycznym kolegą – mówił o Golasie Daniel Olbrychski. – To wszyscy pracujący z nim mogą potwierdzić. Bardzo mi smutno, że jeden z największych i najbardziej utalentowanych aktorów, niewiele starszy ode mnie, odszedł – dodał. Wiesław Gołas poza talentem i perfekcjonizmem miał w sobie umiejętność bycia dobrym dla ludzi – wspominał aktora reżyser Jan Jakub Kolski.
Wiesław Gołas przyszedł na świat 9 października 1930 roku w Kielcach. I niemal natychmiast pokazał, że przez życie przejdzie z uśmiechem. – Podobno byłem pierwszym noworodkiem, który po klapsie, jaki daje się dziecku, żeby zaczęło samodzielnie oddychać, zamiast krzyczeć, zaczął się śmiać – wyznał w jednym z wywiadów. Przez pierwsze prawie 9 lat życia rzeczywiście niewiele miał powodów do smutku. Wychowywał się w szczęśliwym domu, gdzie żarty, śmiechy i wspólne muzykowanie były na porządku dziennym. Niestety, nadszedł 1 września 1939 roku...
Tuż przed wyruszeniem na front ojciec, ogniomistrz 2. Pułku Artylerii Lekkiej Legionów, przeprowadził z nim poważną, męską rozmowę. Prosił w niej o opiekę nad matką i siostrą. Na koniec wręczył synowi szablę, która miała służyć do obrony rodziny. Ojciec wkrótce trafił do niewoli, ale udało mu się uciec. Wrócił do rodziny i zaangażował się w walkę konspiracyjną. Właśnie za to został aresztowany i wywieziony do obozu w Majdanku, a tam zamordowany.
Nastoletni Wiesław został głową rodziny. Ale to nie powstrzymało go przed byciem aktywnym w wojnie z Niemcami. Wstąpił do Szarych Szeregów i przybrał pseudonim „Wilk”. – Byłem wtedy za młody na walkę i dlatego brałem udział jedynie w akcjach małego sabotażu, tzn. nosiłem bibułę, meldunki i kradłem Niemcom broń – opowiadał w wywiadzie. W czasie jednej z akcji został zatrzymany i trafił do celi, w której wcześniej siedział jego ojciec! Nikogo nie wydał na przesłuchaniu i szczęśliwie udało mu się wytrwać do 1945 r., gdy więźniów oswobodzono.
Już od najmłodszych lat marzył o aktorstwie. Po pierwsze dlatego, że fascynowała go możliwość ciągłego przeistaczania się w nową postać, a po drugie – uwielbiał bawić i śmieszyć ludzi. W warszawskim PWST radził sobie doskonale i właśnie tam zawarł przyjaźnie na całe życie – z Franciszkiem Pieczką, Zdzisławem Leśniakiem i Mieczysławem Czechowiczem.
Po skończonych studiach zadebiutował na deskach Teatru Dolnośląskiego w Zielonej Górze. I choć później stworzył kilkadziesiąt ról filmowych i serialowych, zawsze uważał, iż scena jest najważniejsza. – Teatr jest dla aktora podstawą jego zawodu – wielokrotnie podkreślał. – Bez teatru nie mógłbym żyć.
Ale oczywiście nie samą pracą człowiek żyje. W zakopiańskiej Murowanej Piwnicy poznał kobietę, która szybko zawróciła mu w głowie. Nie zważając na fakt, iż Elżbieta Szczepańska na potańcówkę przyszła w towarzystwie innego mężczyzny, porwał ją do tańca i... niedługo potem stanęli na ślubnym kobiercu. Wkrótce mogli cieszyć się z narodzin córki.
– W dzieciństwie był dla mnie niemal magiczny – wspomina w jednym z wywiadów Agnieszka Gołas-Ners. – Potrafił przeistoczyć się to w ptaszka, to w dwa psy przy płocie, w małpę i wszelkie możliwe zwierzątka, o jakie go prosiłam – dodaje. Wiesław Gołas jednak nie zawsze był wesołkiem i czasami miewał gorsze dni. Ale nawet wtedy potrafił zmienić smutek w żart. Niestety, nadmiar pracy sprawił, że po kilkunastu latach związku drogi małżonków się rozeszły. Rozstali się w zgodzie, ale aktor mocno przeżył tę sytuację. Traktował ją jak osobistą porażkę. Na szczęście, przez przypadek poznał Marię Krawczyk i zakochał się „jak sztubak”.
Drugie małżeństwo aktora przetrwało 45 lat! Choć po śmierci Wiesława Gołasa władze proponowały, by spoczął w Alei Zasłużonych, nie zgodziła się na to jego żona. – Wykupiliśmy kwaterę, by w przyszłości razem tam spocząć. Będziemy razem na wieki – wyznała.