Postawą ciała, mimiką czy pyszną przekąską możesz poprawić samopoczucie, dodać sobie energii i zmniejszyć stres. Wystarczy, że wypróbujesz kilka sprytnych trików, aby Twój organizm zaczął produkować dobre hormony. Sprawdź, czym jest embodiment i jak go zastosować podczas codziennych czynności oraz stresujących sytuacji.
Nie zawsze to głowa rządzi ciałem. Czasem bywa tak, że to ciało decyduje o uczuciach. Możesz to wykorzystać. Zobacz, czym jest embodiment i jak go wykorzystać, aby poprawić sobie samopoczucie.
Poprzez ciało głowa przekazuje nam informacje, do których świadomość nie ma albo nie chce mieć bezpośredniego dostępu. Zauważyli to psychologowie i neuropsychologowie, którzy stworzyli embodiment – teorię ucieleśnienia. Dowiedli, że to działa w dwie strony, że możemy wpływać na emocje i samopoczucie za pośrednictwem doznań zmysłowych, ruchów, nawet wysiłku mięśni. Oto kilka rad, jak zastosować embodiment w codziennym życiu.
Rozluźniona i wyprostowana, jakby coś unosiło cię nad ziemią, wyglądasz na osobę pewną siebie, spokojną, wiarygodną. Przygarbiona, skulona, z opuszczonym podbródkiem – na smutną, bezradną. Nie bez powodu zwierzęta, które chcą pokazać siłę, prężą się, stroszą pióra lub sierść. Fizjolodzy z Uniwersytetu w Toronto stwierdzili, że dominująca postawa robi wrażenie na przeciwniku i faktycznie dodaje sił! Mózg, który otrzymuje sygnał od wyprostowanego ciała, wysyła informację do kory nadnerczy, by zacząć produkcję adrenaliny i testosteronu, „hormonów mocy”.
Ten sam mechanizm działa u każdego z nas. Postawa ciała sprawia, że czujemy się w określony sposób. Wyprostowani mamy większe subiektywne poczucie siły i dzięki temu lepiej radzimy sobie ze stresem, łatwiej osiągamy sukcesy. To daje nam dodatkowe poczucie mocy.
Mamy większe poczucie panowania nad tym, co znajduje się po prawej stronie. To, co z lewej, budzi niepokój. Dzieje się tak, ponieważ każda z półkul mózgu odpowiada za inne systemy reakcji. Prawa kontroluje reakcje związane z unikaniem, a lewa jest zaangażowana w reakcje zbliżania. Jak wiadomo, lewa półkula steruje prawą stroną ciała, a prawa półkula lewą stroną.
Zasada prawej strony ma zastosowanie np. w aranżacji przestrzeni. Jeśli biurko stoi tak, że wejście do pokoju znajduje się z lewej strony, pracując przy nim, trudno będzie ci się skupić, możesz być rozproszona, zaniepokojona. Wystarczy wtedy małe przemeblowanie.
Ruch mięśni, które są zaangażowane w uśmiechanie się, stymuluje ciało migdałowate, nazywane sercem mózgu. To jego część, która uwalnia neuroprzekaźniki takie jak dopamina i serotonina (związki, które przenoszą sygnały nerwowe, nazywane hormonami szczęścia). Dzięki temu mamy wrażenie, że głowa nam się otwiera, widzimy świat w jaśniejszych barwach, łatwiej jest myśleć i zapanować nad stresem. Udowodniły to kolejne badania, tym razem prowadzone w Australii, ich wyniki opublikowano ostatnio na łamach prestiżowego magazynu „Experimental Psychology”.
Uśmiech bez powodu też daje efekty. W sytuacji stresu ćwiczenie uśmiechów przez 2-3 minuty powoduje, że mózg odbiera ją jako bardziej pogodną. W efekcie zmienia się gospodarka hormonalna organizmu.
Naukowcy mówią, że zmysł smaku to chemiczne narzędzie do strojenia umysłu. Psycholog Kendall Eskine z Loyola University w znanym badaniu sprawdził, jak studenci, którzy zjedli przekąski słodkie, pikantne i gorzkie, ocenią innych ludzi. Ostre smaki zaostrzyły osąd, oceny były dość surowe. Gorzkie spowodowały niechęć do nieznanych osób, a słodkie obudziły życzliwość.
Nie tylko słodycze poprawiają humor. Ostatnio neurobiolodzy doszli do wniosku, że smaki z dzieciństwa działają na tzw. układ nagrody nawet lepiej niż słodycze, m.in. uwalniając dodatkowe ilości dopaminy, hormonu przyjemności. Smak „na skróty” dociera do podświadomości, wydobywa z niej pozytywne odczucia, do których świadomość nie ma dostępu.