Na antenie telewizji TVN możemy oglądać już 13. sezon programu "Kobieta na krańcu świata". Od samego początku jego gospodynią jest podróżniczka Martyna Wojciechowska. Jakie kraje odwiedziła podczas kręcenia zdjęć do programu? Kim są jego bohaterki? W wywiadzie z magazynem Tele Tydzień zdradza, co słychać u jej adoptowanej córki Kabuli i kiedy "Kobieta na krańcu świata" dobiegnie końca.
W 13. sezonie "Kobiety na krańcu świata" poznajemy historie kobiet m.in. z Egiptu, Rumunii, Kenii, Dubaju oraz Gruzji. Kim są bohaterki i dlaczego są tak wyjątkowe? Z Martyną Wojciechowską rozmawiał Maciej Misiorny.
Nie powiedziałabym, że w tym sezonie przydarzyło nam się wiele sytuacji typu zepsuty samochód, czy rozwalona kamera. Tylko na jednym wyjeździe faktycznie doszło do nagromadzenia katastrof. Uwieczniliśmy je w odcinku making off. Ale czy sama liczba jest pechowa? Mam do niej sentyment, bo 10 ostatnich lat przemieszkałam pod trzynastką. Moim zdaniem przez to, że jest taka niechciana, ma bardzo dobrą moc.
Na sprawy nieoczywiste. Pojawiliśmy się w miejscach, które dla wielu Polaków są popularnym celem wyjazdów: w Egipcie, Rumunii, Kenii, Dubaju oraz Gruzji. W każdym z nich zajęliśmy się wycinkiem, którego jako turyści raczej nie zauważymy. Egipt znany jest z plaż, nurkowania i wypasionych hoteli.
Tymczasem okazuje się, że jest tam jeden z najwyższych wskaźników kobiet, które zostały poddane okaleczeniu narządów płciowych. Patriarchat i brak poszanowania praw kobiet są tam na porządku dziennym. Tylko że trzeba zjechać z utartego szlaku, oddalić się od centrów turystyki i zajrzeć głębiej, żeby to dostrzec. Okazuje się, że jak się podrapie paznokciem, wszędzie można odkryć coś nieoczywistego – i taki cel przyświecał nam podczas realizacji całego sezonu.
Wyświetl ten post na Instagramie
To miasto kojarzy nam się z wysokimi budynkami, wodotryskami i zakupami, a nie myślimy o tym, że zostało w błyskawicznym tempie zbudowane na pustyni i że mieszkają tam głównie obcokrajowcy. W Dubaju odwiedziliśmy Rahę z Arabii Saudyjskiej, która pokonała wiele przeciwności losu, żeby zdobyć Koronę Ziemi. Spotkałam swoją odpowiedniczkę z kraju, w którym kobiety zdobyły prawa wyborcze w 2015 roku.
Theresę Kachindamoto, która została wybrana pierwszą kobietą-wodzem w historii tego kraju. Urodziła się w rodzinie królewskiej, ale mieszka w skromnym domu i gotuje na dwóch cegłówkach na ognisku. Kiedy widzisz kogoś, kto porzucił wygodne życie w mieście, żeby pełnić misję kobiety wodza, to jest w tym coś chwytającego za serce. Theresa unieważniła ponad 5000 małżeństw nieletnich i wysłała te dziewczynki z powrotem do szkół. Dzięki niej zmieniono prawo. A że nie zawsze jest przestrzegane, stworzyła tajną policję złożoną z kobiet.
Mówią tam o niej mama terminator. Theresa robi niesamowite wrażenie. To jedna z mocniejszych, ciekawszych i bardziej charyzmatycznych bohaterek ze wszystkich sezonów.
Wyświetl ten post na Instagramie
Tak, ten odcinek to dla mnie wyjątkowa lekcja tolerancji i miłości. Darlan jest osobą interpłciową, czyli posiada zarówno męskie, jak i żeńskie cechy płciowe. Takie dzieci w Kenii i wielu krajach Afryki najczęściej są zabijane. Nie dożywają dorosłości. Szczęśliwie babcia przekonała mamę, żeby nikomu nic o tym nie mówić i obie w sekrecie wychowały ją/jego jako chłopca.
Dzisiaj Darlan podkreśla zarówno swoje męskie, jak i żeńskie cechy, robi to poprzez ubiór i zachowanie. Jest niezwykle charyzmatyczną postacią, choć miał/a bardzo ciężkie życie, wypełnione bólem i traumami. A jednak stworzył/a Kościół, który skupia ludzi wykluczonych, chorych, niechcianych i wyrzuconych poza nawias. Doświadczają tam ogromnej akceptacji, miłości, ciepła i wsparcia. Kochają Darlan, bo jest jedyną osobą, która wyciągnęła do wielu z nich rękę. Historia z Kenii dowodzi, jak energię złości i zła można przemodelować w coś pięknego.
Miałam 3,5 roku i wybrałam się na stację benzynową przy ulicy Połczyńskiej, u wylotu trasy na Poznań. Mam też przebłyski z wyjazdu z moimi rodzicami do Bułgarii. Kolejne podróże, które miały dla mnie znaczenie kształtujące, to już było harcerstwo. Bardzo sobie chwalę ten czas.
Wyświetl ten post na Instagramie
Zawsze chcę wiedzieć, co jest za zakrętem, głębiej, wyżej, DALEJ. Prowadzi mnie to przez całe moje życie, dlatego stworzyłam kanał na YouTube, który tak się nazywa.
Właściwie ten komunikat powinnam skierować do rodziców, bo to od ich reakcji zależy, czy dziecko wyrośnie na odważnego człowieka. Ja sama byłam bardzo nieśmiała, introwertyczna, wręcz wycofana. Nie socjalizowałam się, więc wyrzucono mnie z przedszkola. Ale rzecz w tym, że kiedy robiłam najgłupsze rzeczy, rodzice nie krytykowali mnie, nie próbowali podcinać mi skrzydeł. Przede wszystkim pozwalali mi popełniać błędy. I wydaje mi się, że to jest kluczowe.
Najczęściej naszym wrogiem nie jest realny strach. Nie boimy się przecież wyjść na imprezę czy między ludzi, bo stoi tam tygrys, który szczerzy zęby i może się na nas rzucić. Obawiamy się raczej oceny czy porażki. Tego, że się nam nie uda. Dlatego zachęcam, żeby pomimo irracjonalnych lęków robić swoje. Za rogiem nie czeka na nas żaden tygrys.
Kabula przygotowuje materiał na płytę. Jest pierwszy nagrany w studio singiel, aranż, wideo, wszystko. A teraz pracuje nad całą resztą. Nie umiem nawet powiedzieć, jak szalenie ją podziwiam. Mamy duży projekt stypendialny na Madagaskarze, wspierający kobiety i dzieci. A tu w kraju zostałam ambasadorką naszych paraolimpijek. Jako Fundacja UNAWEZA ufundowaliśmy już 10 stypendiów i zbieramy środki na kolejne. To jest piękna lekcja życia, wcale nie na krańcu świata, tylko tuż obok.
Wyświetl ten post na Instagramie
Nie, nie ma szans! Każda nowa historia jest jak otwarta księga. Nie sądzę też, żeby to zajęcie mogło mi się znudzić. To by znaczyło, że straciłam ciekawość drugiego człowieka i świata, a taki obrót spraw jest niemożliwy. Jestem absolutnie przekonana i mówię to z pełną odpowiedzialnością: kraniec świata jest nieskończony.