W 2024 roku czas na organizowanie zabaw karnawałowych jest aż o tydzień krótszy niż w 2023 r. Już w połowie lutego zaczyna się bowiem Wielki Post. Ale wcześniej będą ostatki. Kiedy wypada tłusty czwartek i śledzik?
Ostatki to polskie określenie na ostatnie dni karnawału, poprzedzające Wielki Post. Karnawał kończy się wraz z wtorkiem przed Środą Popielcową. W 2024 roku karnawał jest krótszy niż rok wcześniej aż o tydzień. Wielki Post zaczyna się już w połowie lutego.
Ostatki mają także inne nazwy. W zależności od regionu Polski są to mięsopust, zapusty, kusaki. Ostatkami kończy się ostatecznie karnawał – czas zabawy i śmiechu. Nadchodzi czas pokuty, refleksji i oczekiwania.
Dawniej ostatki świętowano hucznie przez wszystkie pięć dni, od tłustego czwartku po wtorek przed Środą Popielcową. Dni te miały swoje nazwy, np. smalcowa niedziela, błękitny poniedziałek i ostatni wtorek. Dzisiaj zwykle ostatkowe zabawy są mniej huczne i w zasadzie obejmują trzy dni. Są to:
Co ciekawe, dawniej pączki w tłusty czwartek wcale nie były słodkie. Nadziewano je... mięsem. A jeszcze wcześniej, w Polsce przedchrześcijańskiej zwyczaj jedzenia pączków związany był z pożegnaniem zimy. Jadano pączki z ciasta chlebowego nadziewane słoniną.
Ostatki to ostatnie pięć dni karnawału – od tłustego czwartku do wtorku poprzedzającego Środę Popielcową, która rozpoczyna Wielki Post i przygotowania do Wielkanocy. Są to święta ruchome, co oznacza, że w każdym roku mogą mieć inną datę, ale zawsze przedział, w którym obchodzi się ostatki, to pięć dni poprzedzających Środę Popielcową.
W 2024 roku Środa Popielcowa wypada 14 lutego.
To oznacza, że ostatki w 2024 roku obejmują dni od 8 lutego, do 13 lutego:
Po tłustym czwartku następują więc zapusty - dni oddzielające święto pączka od Środy Popielcowej rozpoczynającej Wielki Post przed Wielkanocą.
Zwyczajowo ostatni dzień ostatków, czyli wtorek przed Środą Popielcową nazywany jest śledzikiem.
Obecnie w całej Polsce ostatki obchodzi się dość skromnie, jedząc pączki lub faworki w tłusty czwartek i bawiąc się w ostatnią sobotę karnawału.
Dawniej, kiedy przywiązanie do praktyk religijnych było dużo większe, a Wielki Post oznaczał prawdziwe ograniczenia dotyczące diety i spędzania wolnego czasu (np. nie jadano w ogóle mięsa, podstawą jadłospisu przez 40 dni był postny żur, na Śląsku zabraniano nawet głośnego śmiechu w czasie Wielkiego Postu), ostatki świętowano hucznie. Szlachta w czasie ostatków urządzała polowania, kuligi, bale i biesiady.
W wielu regionach Polski w czasie ostatków po wsiach i miastach chodzili zapustni przebierańcy, którzy płatali figle, a tam gdzie pojawiały się postacie zwierzęce, takie jak niedźwiedź, koza, turoń, konik, bocian, żuraw, odgrywane przez nich scenki miały zwiastować wiosnę, odrodzenie przyrody i oczywiście zapewnić szczęście domownikom. Wśród przebierańców często pojawiały się też postaci diabła, śmierci, dziada, baby i niedźwiedzia.
W niektórych regionach w nocy z wtorku na Środę Popielcową organizowano inscenizowaną mszę, podczas której najbardziej wygadany członek społeczności wygłaszał „kazanie”, dowcipnie komentując wydarzenia i opowiadając anegdotki z życia okolicznych mieszkańców.
Na Śląsku ostatki, zwane śledzikiem, wiązały się przede wszystkim z obfitym jedzeniem. Na stołach pojawiały się ryby, śląskie pączki zwane kreplami oraz bułki nadziewane kiełbasą lub mięsem (nazywane szołdrami). We wtorek urządzano grzebanie basa, symboliczny pogrzeb instrumentu muzycznego (najczęściej kontrabasu lub skrzypiec). W ten sposób żegnano czas zabawy aż do Wielkanocy.
Na Śląsku żywa jest również ostatkowa tradycja tzw. babskich combrów (lub czwartków combrowych). Są to spotkaniach kobiet, które przygotowywały ostatkowe specjały, po czym urządzały ucztę w swoim gronie (mężczyźni byli tam niemile widziani).
Na Kaszubach śledzikiem nazywano ostatnie zabawy w karnawale. Śledzie, np. w occie czy po kaszubsku (smażone i marynowane w zalewie octowej) często gościły w czasie ostatków na tamtejszych stołach. Jedzono te ryby, ale też... bito śledziem po twarzy tych, którzy nie chcieli się bawić. Na Kaszubach poza śledziem jedzono także pączki zwane purclami, a także placki ziemniaczane i drożdżowe.
W Wielkopolsce i na Kujawach ostatki zwano podkoziołkiem. Ich symbolem była postać koziołka z podkreślonymi atrybutami płci męskiej. Wszystko dlatego, że w ostatki należało także skorzystać, ile się da w sypialni. Okres Wielkiego Postu wiązał się dawniej również z powstrzymywaniem się od uciech i rozkoszy cielesnych.
Podkoziołek natomiast to nazwa ostatkowej zabawy, która polegała na tym, że dziewczęta „kupowały” sobie tańce, wrzucając monety pod figurkę koziołka, wystruganą z marchwi, brukwi lub drewna.
W Wielkopolsce we wtorek, na zakończenie ostatków, wywożono poza wieś jednego z przebierańców i tam symbolicznie go uśmiercano, uderzając go w głowę garnkiem z popiołem.
Ostatków nie należy przedłużać do Środy Popielcowej – wtorkowe ostatki powinny skończyć się wraz z wybiciem północy.