Lifescaling, czyli ekonomia uwagi, sprawdzi się, jeśli pracujesz zdalnie i masz wiele zadań do wykonania. Nie wierz w mit multitaskingu: zamiast tego skup się na konkretnej czynności. Jak ograniczyć rozpraszacze i efektywnie zorganizować pracę?
Staramy się panować nad wszystkim. Nad chaosem domowym, zawodowymi obowiązkami, zdalną nauką dzieci. Włączamy pranie, biegniemy otworzyć kurierowi, odebrać telefon... Wszystkiemu poświęcamy cząstkę uwagi. Ale uwaga nie jest nieskończona. Im bardziej jesteśmy zalatane i zmęczone, tym szybciej się wyczerpuje. Jak ją zaoszczędzić i dobrze wykorzystać? Odpowiedź brzmi – lifescaling.
To podejście, nawet filozofia życia, którą stworzył Brian Solis, światowej sławy coach i analityk biznesowy. Jego zdaniem ten, kto potrafi zarządzać swoją uwagą, żyje normalnie, bez ciągłego poczucia, że coś jest niezrobione, zawalone, jakiś termin niedotrzymany. Przyznaj, że warto spróbować.
Wielozadaniowość pomaga? Nie, ona szkodzi. Menedżerowie, którzy zarządzają poważnymi biznesami, już wiedzą, że robienie wielu rzeczy jednocześnie niczego nie przyspiesza, przeciwnie. Prowadzenie kilku projektów w jednym czasie trwa dłużej niż praca nad każdym osobno, bo tak naprawdę nic nie dzieje się jednocześnie, wielozadaniowość polega w gruncie rzeczy na ciągłym przerzucaniu się z tematu na temat. To dotyczy też naszej pracy. Kiedy odrywasz się od czegoś, co aktualnie robisz, potrzebujesz mnóstwo czasu, by wrócić do przerwanej czynności. Twój umysł jest w stanie ciągłej gotowości, w napięciu, więc fundujesz sobie zupełnie niepotrzebnie dodatkowy stres.
Pomocna metoda
Kolejkowanie zadań. Piszesz służbowy e-mail, robisz dziecku kanapkę, przyszła wiadomość, więc czytasz. Oczywiście, nie robisz tego jednocześnie, przerzucasz się z jednej czynności na inną i dlatego nie możesz skończyć tej, która jest w tej chwili najważniejsza. Pewnie wiesz, że nawet procesory komputerowe kolejkują zadania, bo nie są w stanie robić wszystkich zadanych obliczeń jednocześnie. Cała sztuka polega na tym, by to sobie uświadomić. Staraj się ustawiać w głowie kolejki: kończę e-mail, kanapka za chwilę, potem SMS. Dziecko z głodu nie umrze, wiadomość poczeka. First major: rób najpierw ważne
Na zrobienie ważnej rzeczy masz cały dzień? Nieprawda. Masz ranek i przedpołudnie. Według wielu ostatnio przeprowadzonych badań, najlepsze godziny dla mózgu są między 9.00 a 12.00. Wtedy funkcjonuje on na pełnych obrotach, najlepiej kojarzy i zapamiętuje, bo jest zresetowany po nocnym wypoczynku. Dotyczy to większości z nas. Teorie o sowach i skowronkach już zostały przez naukowców podważone.
Pomocna metoda
Ustawianie priorytetów. Te najlepsze godziny często marnujemy, bardzo długo zabierając się do pracy. Jeszcze tylko Instagram, kawa, przegląd wiadomości i... południe. Nasz umysł jest leniwy albo jak mówią psychologowie, ewolucyjnie przygotowany, by oszczędzać energię. Wynajduje zajęcia zastępcze, przyjemniejsze albo łatwiejsze. Dlatego poprzedniego dnia wieczorem wyznaczaj najważniejszą sprawę na następny dzień. Umawiaj się sama ze sobą, że bezwzględnie od niej zaczniesz. Flow: skup się „na maksa”
Masz podzielną uwagę? To kolejny mit. Ludzki umysł w jednym momencie może się skoncentrować tylko na jednej rzeczy. A gdy jest naprawdę skoncentrowany, niczego innego nie zauważa. Potwierdzili to badacze z Harvardu w ciekawym eksperymencie. Grupie osób pokazali filmik, na którym zawodnicy podawali sobie piłkę. Widzowie mieli policzyć, ile było tych podań. Policzyli dobrze, ale większość z nich nawet nie zauważyła, że do filmu wmontowana została dziwna scenka z człowiekiem przebranym za małpę. Dlaczego? Bo byli skupieni na liczeniu.
Lepsza od podzielności jest koncentracja. Kiedy potrafimy się skoncentrować, całkowicie zanurzając się w tym, co robimy, nic nam nie przeszkadza. Nie czujemy zmęczenia, bólu pleców, głodu. Ten stan umysłu nazywany jest flow, czyli przepływ. Brzmi pięknie? Aby go osiągnąć, trzeba zapanować nad tym, co rozprasza uwagę. Takich rozpraszaczy w domu jest bardzo wiele: włączony telewizor, pies, który domaga się spaceru, niewyrzucone śmieci, dzieci za ścianą. Szczególnie podstępnym złodziejem uwagi jest potrzeba, żeby być w kontakcie ze światem. Zrób doświadczenie. Zobacz, jak reagujesz na dźwięk SMS-a albo wiadomości z czatu. Odruchowo sięgasz po telefon? A jeśli nie, jak długo jesteś w stanie wytrzymać, zanim sprawdzisz? Czujesz wtedy niepokój? Badacze z Uniwersytetu Kalifornijskiego doszli do wniosku, że ta potrzeba „bycia w kontakcie” i ciągłe sprawdzanie, co się dzieje w telefonie i internecie, słono kosztuje. Po przerwie na przeczytanie wiadomości lub przejrzenie Facebooka powrót do pełnego skupienia zajmuje aż 23 minuty!
Pomocna metoda
Program ochrony uwagi. Żeby dać sobie szansę na pełne skupienie, graniczące z flow, musisz zdecydowanie odciąć się od rozpraszaczy. Na początek spróbuj zrobić to w ściśle określonym, niezbyt długim czasie. Na pół godziny zamknij drzwi od pokoju, w którym pracujesz, wycisz powiadomienia w telefonie i zapowiedz domownikom, że znikasz na dwa kwadranse. Włącz stoper. Przekonasz się, że w ciągu pół godziny w całkowitym skupieniu zrobiłaś więcej niż przez dwie godziny rozproszenia. Potem stopniowo, w miarę możliwości twoich i twojej rodziny, wydłużaj czas stuprocentowego skupienia o kolejne kwadranse.
Odkładanie to twój problem? Nie tylko twój. Podobno z prokrastynacją, czyli nawykiem odkładania na potem, zmaga się 80 proc. ludzi. Nawet ci, którzy są superzorganizowani, mają kłopot z tym, żeby zabrać się do pracy. Częstym powodem jest zwykłe zmęczenie. Zmęczony umysł stara się jak najdalej odsunąć wysiłek, wynajdując rozmaite przeszkody, bo przez tysiące lat ewolucja nauczyła go, że energię trzeba oszczędzać. Bywa też, że nie możemy rozpocząć pracy, która wydaje się skomplikowana, długa i żmudna.
Pomocna metoda
Jeśli podzielisz większe przedsięwzięcie na małe części, o wiele łatwiej będzie ci je zacząć. Postanów, że zrobisz tylko pierwszą z tych części, pomyśl: „tylko zacznę”. A gdy już zaczniesz i skupisz się na zadaniu, jakoś pójdzie. Ten najgorszy moment, tuż przed rozpoczęciem pracy, będziesz miała za sobą, dalej już z górki. Jaka ulga! Inna metoda na oszukanie umysłu, który broni się przed zaczęciem pracy, to obniżenie poprzeczki. Działa zwłaszcza, gdy zwlekasz, bo myślisz, że nie jesteś gotowa, nie masz odpowiednich narzędzi albo nastroju, żeby coś zrobić. Umów się wtedy ze sobą, że zrobisz tylko na próbę. Niech to będzie prezentacja, raport dla szefa, konspekt albo bilans „w wersji beta”. Wielkie firmy informatyczne też najpierw wypuszczają na rynek swoje oprogramowanie beta. Na 90 proc. twoja próbna wersja okaże się tak dobra, że inna nie będzie już potrzebna. Zgodnie z mądrą zasadą programistów, że jeśli coś jest dobre, to znaczy, że jest wystarczająco dobre. I poprawiać nie trzeba.
Pełna koncentracja wiele godzin? Tak się nie da. Nawet mistrzowie skupienia nie są w stanie utrzymać uwagi na tym samym poziomie dłużej niż trzy godziny. Dla przeciętnego dorosłego człowieka optymalny czas skupienia jest krótszy. Jak wynika ze wspomnianego już badania naukowców z Kalifornii, pierwsze 25 minut trwa „rozgrzewka” przed wymagającym zadaniem, następne 25 minut to najwyższy poziom skupienia, w którym jesteśmy w stanie wytrwać jeszcze godzinę, półtorej. Potem myśli zaczynają gdzieś odpływać i coraz trudniej przywołać je do porządku. Czas na przerwę.
Pomocna metoda
Tak zwana technika „pomodoro”. Jeśli z góry zaplanujesz przerwy, na dłuższą metę będziesz mogła opanować rozkojarzenie. Umysł, który złapie balans między wysiłkiem i odpoczynkiem, będzie zdecydowanie bardziej skłonny do współpracy. Jest kilka prostych metod, które pomagają w uchwyceniu takiej równowagi. Wśród nich najbardziej chyba znana pomodoro (nazwa pochodzi od minutnika kuchennego w kształcie pomidora, którego używał twórca metody). Polega ona na dzieleniu czasu pracy na 25-minutowe etapy przeplatane pięciominutowymi przerwami. Łatwiej utrzymać skupienie przez 25 minut, jeśli się wie, że za chwilę będzie czas na spojrzenie w telefon czy wycieczkę do kuchni. W miarę dochodzenia do wprawy możesz dłuższe okresy pracy, np. godzinne, przeplatać dłuższymi przerwami. Pamiętaj też, żeby w czasie przerw zajmować się czymś zupełnie innym niż w czasie pracy. Jeśli pracujesz przy komputerze, w przerwach nie przeglądaj e-maili ani nie surfuj w sieci: nie odpoczniesz, oglądając w sieci śmieszne filmiki o zwierzętach. Zamiast tego zafunduj sobie małą gimnastykę, spacer albo lekturę rozdziału ciekawej powieści.