Spis treści
Już nic nie będzie takie samo jak było… To zdanie powtarzamy, gdy coś w życiu przemija. Popadamy w smutek, ogarnia nas tęsknota, przytłacza lęk. Ale coś nowego się dla nas zaczyna! Rozstańmy się z przeszłością z nadzieją, że wiele dobrego przed nami.
Rutyna, powtarzalne czynności, przebywanie w miejscach, które dobrze znamy, ludzie ci sami od lat – to daje nam poczucie bezpieczeństwa. Wystarczy niewielki ruch w tej układance i już ziemia usuwa się nam spod stóp. Psychologowie określają ten stan wyjściem ze strefy komfortu. To moment, gdy opuszczamy nasz poukładany, dobrze znany, oswojony świat i wchodzimy w nieznane. Naturalne, że trochę się boimy, ale warto zawalczyć z tym uczuciem i znaleźć miejsce na zaciekawienie, otwartość, optymizm.
W pewnym sensie tak, to znaczy nie jesteśmy w stanie przewidzieć wydarzeń niezależnych od nas np. pandemii czy wybuchu wojny, ale możemy trenować oswajanie się z drobnymi zmianami i przyglądać się, jak wpływają na nasze samopoczucie i ile wnoszą w naszą codzienność.
Jak to zrobić? Robiąc coś inaczej np. zmieniając drogę do sklepu, przestawiając coś w mieszkaniu, jedząc śniadanie w jadalni zamiast w biegu albo w kuchni, wychodząc na spacer w porze wiadomości, zapisując się na zajęcia hobbystyczne. Dzięki takim drobiazgom możemy zobaczyć, na ile potrafimy odnaleźć się w nowej sytuacji, jak się wtedy poczujemy i co to zmienia w naszym życiu. Każdy taki drobiazg dodany do codziennych rytuałów czy obowiązków, może początkowo sprawiać trudność, ale z czasem ułatwi nam odnajdywanie się w nowych sytuacjach. Zmiany się zdarzają, czy tego chcemy, czy nie, ale tylko od nas zależy, co z nimi zrobimy.
Gdy zmiana spada na nas nagle – tracimy pracę, chorujemy, ktoś ważny dla nas odchodzi – wpadamy w panikę. Trudno nam znaleźć sobie miejsce. Nie wiemy, co robić i jak się uspokoić, a przecież stale dzieje się coś nowego. Często ignorujemy ten fakt, wmawiając sobie, że panujemy nad rzeczywistością. Dopiero spektakularne wydarzenia wybudzają nas z letargu. Psychologowie określają ten stan wyjściem ze strefy komfortu. To moment, gdy opuszczamy pozornie poukładany i dobrze znany sobie świat, i wyruszamy w nieznane. Czujemy wtedy strach, ale warto go przetrwać, aby zobaczyć, co będzie dalej, kiedy pojawi się zaciekawienie, otwartość i wnioski, bo każda zmiana jest też lekcją. O tyle ważną, że niepowtarzalną.
To fakt, że zmieniają się okoliczności, ale my wciąż jesteśmy takie same. W tych trudnych chwilach trzymajmy się stałych punktów naszego życia. Pójdźmy jak zwykle na zajęcia, np. jogi, pobawmy się z dzieckiem, zajmijmy się ręcznymi robótkami czy pielęgnacją ogrodu. Zmiana nie odmieniła przecież całego naszego życia. Jest coś, głęboko w nas, co pozostanie niezmienne. Łapmy takie kotwice w trudnych momentach, bo one nam pokazują, że choć coś minęło, to jednak nie wszystko straciłyśmy.
Zmiana jest procesem, a zrozumienie jej poszczególnych etapów sprawia, że odzyskujemy grunt pod nogami. Początkowy szok i złość są naturalną reakcją, po której z czasem pojawia się zaprzeczanie i pytania o to, dlaczego mnie to spotkało. Roztrząsanie to prosta droga do poczucia winy. Dlatego najważniejsze na tym etapie jest to, aby nie dać wmówić sobie samej, że zasłużyłaś na to, co cię spotyka, bo za mało się starałaś. Gdybyś zrobiła coś lepiej, inaczej albo wcześniej, to nie doszłoby do obecnej sytuacji.
Takim podejściem tylko obniżasz swoje poczucie wartości, a potrzebujesz siły i pozytywnej energii, żeby ruszyć z miejsca i przejść do działania. Ułatwią ci to proste czynności np. spisywanie swoich umiejętności czy przeglądanie albumów ze zdjęciami sprzed lat. Nawet w tej chwili weź do ręki jeden z nich i przyjrzyj się tamtej dziewczynie. Zobacz, jak wiele zmian doprowadziło cię do punktu, w którym jesteś. Niektórych się bałaś, z innych cieszyłaś, ale wszystkie otwierały przed tobą nieznane możliwości. Teraz też nie spadasz w przepaść, a po prostu skręcasz w nową ścieżkę.
Im bardziej patrzysz na zmianę jako stratę i raj utracony, tym więcej w tobie żalu i smutku. Lepiej weź sobie do serca, co głoszą psychologowie – zmiana to szansa na rozwój, kreatywność, wpuszczenie w codzienność więcej świeżego powietrza. Jak wiele z nas tkwi w czymś tylko dlatego, że nie ma odwagi czegoś w życiu zmienić. Pracy, która męczy, związku, gdzie nie szanuje się naszych potrzeb i je lekceważy.
Czasem to dobrze, gdy los podejmuje za nas decyzje. Przyznaj się sama przed sobą, czy nie pragnęłaś odmienić swojego życia? Czy było ci dobrze w tym, gdzie tkwiłaś? Ktoś inny podjął za ciebie decyzję, ale to nie znaczy, że przekreśla ona szansę na udane życie. Wyjście ze strefy komfortu czasem jest konieczne, by rozwinąć skrzydła, osiągnąć więcej, pokochać bardziej, po prostu być bardziej szczęśliwą. W trafny sposób potwierdza to popularne powiedzenie, że „Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło”. Uwierz, że tak jest!
Potrzebujesz teraz siły, wiary i pozytywnej energii! Nawet gdy jest ci źle, zaciśnij zęby i zamiast pławić się w swoim nieszczęściu, przejmij kontrolę nad własnym życiem, próbując meblować swoją codzienność na nowo.
Tym, co pomaga odnaleźć się nowej, choćby najbardziej krytycznej sytuacji, jest umiejętność nadawania sensu nowym doświadczeniom. Znajdowanie kotwicy, która utrzyma cię w miejscu. Może potrzebowałaś właśnie takiego „trzęsienia ziemi”, żeby poszukać pracy, w której będziesz doceniana albo rozwinąć pomijane dotąd umiejętności? Musiałaś poczuć się na tyle źle, aby wreszcie skupić się na sobie, scedować część obowiązków na domowników albo zdać się na męża?
Możesz też pozbyć się ubrań i pamiątek, które przypominają ci o czymś bolesnym. Jeśli przeżywasz, że np. w tym roku nie wyjedziesz w miejsce, gdzie lubiłaś spędzać czas, schowaj zdjęcia i przedmioty z tym związane.
Aby otworzyć się na przyszłość, bez ciągłego ubolewania nad tym, co się straciło, warto pożegnać to, co odeszło. Jakby zamknąć drzwi do pokoju, w którym jeszcze do niedawna lubiłaś spędzać czas. Każdy koniec, to początek czegoś nowego. W trafny sposób potwierdza to popularne powiedzenie, że „nie ma tego złego, co nie wyszłoby na dobre”, a skupiając się jak najczęściej na pozytywach, szybciej dostrzeżesz nowe możliwości. Pomogą ci w tym proste, ale symboliczne gesty nazywane rytuałami zamknięcia. Wyobraź sobie, że pomieszczenie, w którym stoisz, to dawne życie. Rozejrzyj się i pożegnaj z przeszłością, później zamknij drzwi i wyjdź na długi spacer. Ruch i świeże powietrze pomogą ci zebrać myśli. Może to być pozbycie się pamiątek przypominających o przeszłości, która bezpowrotnie odeszła. Jeśli przeżywasz, że w tym roku jak zwykle nie wyjedziesz w miejsce, gdzie lubiłaś spędzać czas, schowaj zdjęcia i przedmioty z tym związane. Gdy jakaś osoba bardzo cię zraniła, weź kartkę, długopis i wygarnij na papierze, co o niej myślisz. Potem kartkę spal. Możesz też pozbyć się ubrań, które przypominają ci o przeszłości.
Chodzi o to, abyś nauczyła się skupiać na teraźniejszości. Przeszłość jest wspomnieniem, przyszłość niewiadomą, a twoje życie dzieje się tu i teraz. I tylko od ciebie zależy, co dobrego zrobisz dla siebie dzisiaj.
Aby po przeszłości nie pozostała męcząca pustka, sięgnijmy po rytuały – zwiastuny pomyślnej zmiany. Masz pełną dowolność. Możesz sprawić sobie nowe ubranie w modnym wiosennym kolorze lub wzorze, zmienić fryzurę, przemeblować sypialnię. Już ustawienie nowego dzwonka w telefonie dobrze nastroi cię na przyszłość. Spróbuj też znaleźć swoją piosenkę mocy. Gdy tylko dopadnie cię tęsknota za przeszłością, włącz melodię i pomyśl – „To mój hymn nowego otwarcia. Postanowiłam znów być szczęśliwa!”