Kiedy ktoś podnosi głos podczas rozmowy, stosuje emocjonalny terror. Jak się bronić, kiedy krzyczy na nas mąż albo szef?
Niełatwo zachować spokój, kiedy osoba, z którą rozmawiasz, traci nad sobą panowanie. Ale to najlepsze, co możesz zrobić. Niektórzy nie zdają sobie sprawy z tego, że w emocjach podnoszą głos. Jeśli więc odpowiesz spokojnie i grzecznie, masz szansę rozmówcy uświadomić, że się nieco zagalopował. Wtedy być może przeprosi za swoje zachowanie albo przynajmniej postara się nad nim zapanować. A jeżeli nie?
Jeżeli z rozmówcą nie łączą cię szczególne relacje, najlepiej jak najszybciej zakończ rozmowę. Przy czym od ciebie zależy, czy po prostu odejdziesz (mówiąc, np.: „Spieszę się”), czy wcześniej zaznaczysz, że nie akceptujesz takiego zachowania (np. „Nie życzę sobie, żebyś mówiła do mnie tym tonem”).
Jeśli należysz do osób, które wszystko biorą do siebie, wybierz drugie rozwiązanie. W przeciwnym razie będziesz się gryzła myślami w rodzaju: „Dlaczego pozwalam się tak traktować?”, które mogą prowadzić do spadku poczucia własnej wartości.
Jeśli głos podnosi ktoś ci bliski, powiedz wprost: „Nie podnoś głosu” albo „Nie krzycz na mnie”. Potem zaproponuj, że odłożycie rozmowę na później albo na inny dzień. Wróćcie do niej dopiero wtedy, kiedy emocje opadną.
Gdy głos podnosi osoba, od której jesteś zależna, np. twój szef, najpierw policz do dziesięciu. To pozwoli ci opanować nerwy na tyle, żeby móc się odezwać spokojnym tonem. To bardzo ważne, bo świadomość, że w stresie potrafisz odpowiedzieć asertywnie, sprawi, że wzbudzisz u szefa (a pewnie także i u siebie samej) szacunek. Nie wdawaj się w dyskusję, tylko krótko wyjaśnij sytuację (np. „Przyznaję, zapomniałam” czy „Rzeczywiście, spóźniłam się”), koniecznie dodając: „To się nie powtórzy”.