Dorota Gawryluk nigdy nie ukrywała, co w życiu jest dla niej najważniejsze: "Niewielu jest dziennikarzy, którzy mają takie poglądy jak ja..."
Dorota Gawryluk już od 30 lat jest związana z telewizją Polsat
Fot. AKPA

Dorota Gawryluk nigdy nie ukrywała, co w życiu jest dla niej najważniejsze: "Niewielu jest dziennikarzy, którzy mają takie poglądy jak ja..."

Dorota Gawryluk jest jedną z najbardziej rozpoznawalnych twarzy telewizji Polsat. Prezenterka jest związana ze stacją – nie licząc krótkiej przerwy – już od 30 lat! Rzadko udziela wywiadów, ale jest znana z tego, że nie ukrywa swoich poglądów i przywiązania do religii. Co jeszcze wiemy o Dorocie Gawryluk? Kim jest jej mąż, czy ma dzieci, ile ma lat i skąd pochodzi?

Dorota Gawryluk to jedna z najbardziej rozpoznawalnych postaci polskiego dziennikarstwa, której życie zawodowe i prywatne fascynuje wielu. Zbudowała imponującą karierę w mediach, pełniąc kluczowe role w jednej z największych stacji telewizyjnych. Prywatnie jest żoną i matką, a jej silne poglądy i głęboka wiara stanowią istotną część jej wizerunku. Co o niej wiemy?

Dorota Gawryluk: wiek, rodzice

Dorota Gawryluk z domu Zelek urodziła się 4 marca 1972 w Limanowej. Jej rodzice mieszkali w Kamionce Małej koło Limanowej, w Beskidzie Sądeckim, w ponad stuletnim domu podwieszonym pod skałą. Z dzieciństwa pamięta zapach owoców zrywanych w ogrodzie i częstych gości, bo rodzice prowadzili dom otwarty. 

Codziennie musiała pokonać piechotą 6 kilometrów, by dostać się do szkoły. Od małego była ambitna, wierzyła, że jest najlepsza we wszystkim. Poczucie własnej wartości zaszczepił w niej tata, który powtarzał stale, że jest najpiękniejsza i najmądrzejsza. Piotr Zelek był cenionym w okolicy fachowcem, hydraulikiem. Miał niesamowity dar – zawsze umiał znaleźć pod ziemią źródło wody. Sam zarabiał na utrzymanie rodziny, mama Krystyna Zelek prowadziła dom. Dawała córce świadectwo wiary w Boga. Walczyła, by w szkole, do której chodziły jej dzieci, w każdej klasie wisiał krzyż. – Kiedy coś idzie mi nie tak, dzięki naukom mojej matki nie czuję się nieszczęśliwa – wyznaje dziennikarka w wywiadzie dla magazynu "Ludzie i wiara". 

Dorota od dziecka wiedziała, że chce pracować w telewizji, dlatego w wieku 15 lat opuściła rodzinny dom i wyjechała do Warszawy, by rozpocząć naukę w szkole średniej. – To nie była ucieczka, tylko chęć rozwijania moich pasji. Szukanie lepszych możliwości. A rodzice nie obawiali się, że daleko wyjeżdżam. Sporą część rodziny mieliśmy w Warszawie. Poza tym Warszawa to nie koniec świata - mówiła w wywiadzie dla "Dobrego Tygodnia" 

Dorota Gawryluk: wykształcenie

Dorota Gawryluk ukończyła Szkołę Podstawową im. Jana Matejki w Kamionce Małej. Do szkoły średniej wyjechała do Warszawy, gdzie ukończyła XXVI Liceum Ogólnokształcące im. H. Jankowskiego "Kuby" (obecnie im. J. Tuwima). Konsekwentnie podążając za marzeniem naukę kontynuowała na studiach dziennikarskich na Uniwersytecie Warszawskim, których jest absolwentką. 

Dorota Gawryluk: kariera

akpa20240425_lepsza_polska_dg_2393
Dorota Gawryluk w programie "Lepsza Polska"
Fot. AKPA

Początki jej kariery telewizyjnej sięgają wczesnych lat 90. W Telewizji Polsat pracowała od samego początku zawodowej drogi. Najpierw jako reporterka, następnie prowadząca, a w 2001 jako zastępca szefa programu „Informacje” oraz „Polityczne graffiti”. Później była szefową publicystyki i opiekunką merytoryczną programu „Interwencja”. Później na trzy lata rozstała się z telewizją Polsat i przeszła do TVP. Od grudnia 2004 do lutego 2007 roku prowadziła „Wiadomości” w TVP1. Była też gospodynią programu publicystycznego Forum. Po usunięciu ze stanowiska prezesa TVP Bronisława Wildsteina i odejściu z Wiadomości reporterów politycznych Dominiki Długosz i Jacka Karnowskiego, odeszła z TVP na miesięczny urlop. 27 kwietnia 2007 poinformowała, że nie wróci do TVP. Wróciła natomiast do Polsatu, w którym pracuje do dziś. Po powrocie prowadziła program publicystyczny "Dorota Gawryluk – Konfrontacje". Od 2009 roku widzowie mogą ją oglądać jako jedną z prowadzących „Wydarzenia”, była też szefową tego programu. W Polsat News prowadziła programy "Gość Wydarzeń" oraz "Prezydenci i premierzy", od marca do grudnia 2017 prowadziła autorski program publicystyczny #DorotaGawrylukZaprasza.

W 2018 roku została dyrektorką pionu informacji i publicystyki Telewizji Polsat. Czy trudno jej było być szefem tak dużego zespołu? – Zależy mi na byciu liderem, a nie nadzorcą. Na lidera wszyscy patrzą, dlatego nawet, jeśli wydaje się, że czegoś nie da się zrobić, to ja pokazuję, że owszem można. Dopinguję, mobilizuję i dzielę się swoim doświadczeniem z młodszymi kolegami, a przy tym staram się być kreatywna – mówiła w wywiadzie dla "Tele Tygodnia" dziennikarka.

Funkcję dyrektorki pionu informacji i publicystyki Telewizji Polsat pełniła do grudnia 2023 roku. Następnie objęła stanowisko dyrektora pionu kanałów tematycznych. Do jej obszaru odpowiedzialności należy też serwis streamingowy Polsat Box Go. Nadawca tłumaczył, że celem tej roszady jest „dostosowanie struktury Grupy do szybko zmieniającego się rynku mediów elektronicznych, w tym w szczególności telewizji i treści wideo”. – Dorota Gawryluk jest jedną z czołowych menedżerek Grupy Polsat Plus i postanowiliśmy wykorzystać jej kompetencje zarządcze w obszarze, który jest kluczowy dla naszej przyszłości. Stąd powierzenie jej odpowiedzialności za szybki i skuteczniejszy rozwój kanałów tematycznych Telewizji Polsat oraz wzmocnienie treści serwisu streamingowego Polsat Box Go. W rynku, jak i w strukturze naszych przychodów rośnie systematycznie udział kanałów tematycznych. Widzimy też zdecydowaną potrzebę wzmocnienia pozycji serwisu Polsat Box Go – uzasadniał Mirosław Błaszczyk, prezes Cyfrowego Polsatu dla wirtualnemedia.pl. 

Od marca 2024 Dorota Gawryluk prowadzi autorski program „Lepsza Polska”.

Jak zaczyna się jej dzień? – Wstaję o piątej rano i zaczynam dzień od bieżni, a przy okazji oglądam poranek w Polsat News. Im wcześniej wstaję, co zresztą bardzo lubię, tym jestem lepiej zorganizowana i mam więcej czasu na domowe obowiązki. W Polsacie jestem w okolicach ósmej rano, a o 9.00 zaczynamy kolegium – wyznaje dziennikarka w rozmowie z "Tele Tygodniem".

W styczniu 2024 roku dziennikarka została także wiceprezesem Fundacji Polsat. Dorota Gawryluk jest też prezesem Stowarzyszenia Lepsza Polska założonego przez Zygmunta Solorza-Żaka (wcześniej pod nazwą "Program Czysta Polska").

Dorota Gawryluk: mąż

ostatki199 (1)
Dorota Gawryluk z mężem Jerzym Gawrylukiem
Fot. AKPA

Prezenterka telewizji Polsat Dorota Gawryluk od ponad 30 lat jest żoną Jerzego Gawryluka. Poznali się jeszcze w trakcie studiów, w 1991 roku. Starszy od niej o rok Jerzy Gawryluk, Białorusin z odległej Hajnówki na Podlasiu, przyjechał do stolicy, by kształcić się w Szkole Głównej Handlowej. – Pracowity, uczciwy, to poczułam od samego początku. A do tego przystojny! – wspomina Dorota w wywiadzie dla magazynu "Na żywo". I dodaje: – Szybko się zakochałam. Tak mocno, że nie zwróciłam uwagi, że Jurek jest wyznania prawosławnego...  Młodzi zakochali się w sobie od pierwszego wejrzenia. Nie chcieli zwlekać ze ślubem. Prezenterka miała 21 lat kiedy włożyła białą suknię i stanęła przed ołtarzem. 

Ślub odbył się w 1993 roku. Dziennikarka przyznaje, że nie jest łatwą partnerką. – Często mówię to, co myślę, a potem tego żałuję. A najgorsze jest to, że nie potrafię przeprosić – zdradza Dorota w wywiadzie dla tygodnika "Na żywo". I dodaje, że mąż też ma władczy charakter i podobnie jak ona umie wybuchnąć. To sprawia, że czasami ostro się kłócą, ale zawsze w końcu potrafią osiągnąć kompromis. – Myślę, że problemy, wyzwania i przeszkody scementowały nasz związek. Jestem z Jurkiem na dobre i na złe, choć nigdy mu nie mówię, że go kocham – wyznała szczerze Gawryluk. – I nie robię mu prezentów. Czasem nawet zapominam o jego urodzinach czy imieninach. Nie przywiązuję do tego wagi... Nic dziwnego, że od czasu do czasu w ich domu któreś z nich podniesionym głosem mówi o rozstaniu. – Rozwodzimy się z Jerzym co najmniej 3-4 razy w roku. Ale nikt z nas nie ma czasu, by iść do sądu i załatwić te wszystkie nudne formalności. Więc pewnie doczekamy razem starości – śmieje się Dorota w wywiadzie dla magazynu "Na żywo".

Oboje mają silne charaktery, oboje potrafią wybuchać i z uporem przekonywać do swoich racji. Ale prezenterka zawsze podkreśla, że mąż jest jej opoką. – Jest wspierający. Zna się na wielu rzeczach. Zawsze mogę na niego liczyć. Jest bardziej taktyczny niż ja. Realista. Ja mam częściej głowę w chmurach. Chciałabym też być realistką, ale zwykle jest tak, że porywam się na coś, a potem na przykład dzwonię i błagam o pomoc. Jestem mniej konkretna. Jerzy jest pracowity, uczciwy, a do tego silny, inaczej na pewno bym go zadręczyła. Z nas dwojga to ja jestem w centrum uwagi. Ale przecież nie to złoto, co się świeci. W naszym małżeństwie nie ma mowy o rutynie – mówi Dorota Gawryluk o mężu w wywiadzie dla "Dobrego Tygodnia". Dziennikarka podkreśla, że trwałość jej małżeństwa to w dużym stopniu zasługa męża. 

W czasie wspólnie spędzonych w małżeństwie lat nie zabrakło trudnych momentów i kryzysów. Czego potrzeba, by przejść ciemne doliny? – Boskiej opieki i ciągłej pracy nad związkiem. I jeszcze szczęścia, nie wszyscy je mają. Dla mnie rodzina to jest istota i najważniejsza rzecz w życiu, ale miałam też szczęście, że trafiłam na partnera, który to rozumie i myśli tak samo jak ja. Jeśli z obu stron jest ta sama postawa, że to dla nas najważniejsze, to o to dbamy. I nawet jeśli zdarzają się trudniejsze okresy, to jesteśmy ze sobą – podkreśla w wywiadzie dla magazynu "Ludzie i wiara". Nie ukrywa też, że w czasie sporów zdarza się im mówić o rozstaniu, a walizki nie raz lądowały za drzwiami.

Dorota Gawryluk: dzieci

Dziennikarka telewizji Polsat Dorota Gawryluk szybko została mamą. Jej pierwszym dzieckiem jest syn Nikon, który urodził się w 1993 roku, niedługo po ślubie rodziców. Chłopiec swoje białoruskie imię Nikon otrzymał po dziadku ze strony ojca. – W opiece nad nim bardzo pomagała mi mama męża. Zajmowała się synkiem świetnie, może nawet lepiej niż ja – wspomina dziennikarka. Dzięki temu udało się jej godzić naukę i obronę pracy magisterskiej z byciem młodą mamą. Pierwsze macierzyństwo uważa za bardziej beztroskie. Jako młoda matka nie zamartwiała się niepotrzebnie np. tym, że synek może zachorować. – Wszystko robiło się na skrzydłach, z głową w chmurach – podkreślała w jednym z wywiadów.

Starała się być obecna w życiu syna, niczego nie zaniedbać, nie przeoczyć, ale nie było to proste. Niestety praca w telewizji nie znosi konkurencji. Gdy Dorota budowała pozycję w świecie mediów, większość obowiązków spadło na jej męża. To on uczył syna życia, odrabiał z nim lekcje, chodził na wywiadówki, spędzał z nim czas wolny, organizował zabawy... – Nikon nie może powiedzieć, że brakowało mu ciepła i czułości. Jako dziecko był nimi otoczony z każdej strony, nawet wtedy, gdy spędzałam długie godziny w studiu – zapewniała prezenterka w wywiadzie dla magazynu "Na żywo". 

Gdy chłopak dorósł, zapragnęła jeszcze raz poczuć smak macierzyństwa. – Po latach uświadomiłam sobie, że posiadanie jedynaka to żaden wyczyn. Mogłam się bardziej postarać. Trochę czasu zmarnowałam... – wyznała w wywiadzie dla "Na żywo". I dodała: – To nie moja praca stanęła na drodze, ale lenistwo i konformizm. Było mi wygodnie: jedno dziecko, odchowane, a ja wolna... 

Na drugie dziecko przyszło małżonkom czekać blisko 20 lat! Dziennikarka gorąco modliła się, by dane jej było jeszcze raz zostać mamą. Marzenie spełniło się w 2011 roku, gdy Dorota miała 39 lat. Rodzice powiali na świecie wyczekaną Marię Gabrielę. 

Gdy drugi raz została mamą, każdy katar czy kaszel małej Marysi budził w niej niepokój. Dziś uważa, że starsze matki kochają dzieci zachłanną miłością. Są dojrzalsze, bardziej doceniają czas spędzany z dzieckiem. Dlatego nie chciała, by w opiece nad Marysią pomagały jej babcie. Nie zatrudniła też niani. Bez żalu rezygnowała ze spotkań ze znajomymi. Zamiast biegać po sklepach czy kawiarniach, wolała być z dzieckiem. Gdy już koniecznie musiała wyjść, zastępował ją mąż. 

Przyznaje też, że inaczej wychowuje córkę. – Dziewczynkę jednak inaczej się wychowuje niż chłopaka. Przyznam, że jestem trochę rozpieszczającą mamą dla Marysi. Może dlatego, że sama byłam kiedyś dziewczynką, więc więcej rozumiem z tego kobiecego świata – mówiła w wywiadzie dla "Dobrego Tygodnia".

A jak zareaguje, jeśli córka w przyszłości będzie chciała zostać dziennikarką? – Nie chciałabym tego. Na dłuższą metę jest to wyczerpujące zajęcie. Chciałabym, żeby uniknęła dylematów, które ja kiedyś miałam. Poza tym wszyscy by ją wtedy porównywali do mnie, a tego też bym nie chciała - powiedziała w wywiadzie dla magazynu "Dobry Tydzień". 

Dorota Gawryluk: poglądy i wiara

Dorota Gawryluk jest bardzo wierzącą i praktykującą katoliczką, jej mąż jest wyznania prawosławnego. W ich rodzinie żyje się liturgią katolicką i prawosławną. Chodzą razem do kościoła i do cerkwi. Dbają o wzajemną akceptację i szacunek dla swoich tradycji. – Wierzymy trochę inaczej, ale w tego samego Boga. Łączy nas osoba Jezusa Chrystusa. To, że obchodzimy Boże Narodzenie i Wielkanoc w innym czasie, traktujemy jako dodatkowy bonus. Świętujemy podwójnie! – mówi w rozmowie z magazynem "Dobry Tydzień".

Dorota Gawryluk została uhonorowana nagrodą „Wstańcie, chodźmy”. To wyróżnienie przyznawane jest przez magazyn „Idziemy” osobom świeckim, które odważnie i konsekwentnie trwają przy wyznawanych wartościach i podnoszą na duchu swoich braci w wierze. Nagrodę wręczył abp Henryk Hoser, który podkreślił, że zadaniem mediów jest budowanie kultury spotkania.
 – Wiara to istotna część mojego życia. Ona mnie ukształtowała. Każdy dzień jest dla mnie dowodem na istnienie Pana Boga. Potrafię się cieszyć, i wcale nie musi się wydarzyć coś spektakularnego. Nie jest mi to potrzebne, żeby czuć radość. I takie właśnie podejście też jest zasługą mojej wiary – wyznała dziennikarka na łamach magazynu "Ludzie i Wiara".

Dziennikarka nigdy też nie ukrywała swoich konserwatywnych poglądów. Przywykła do tego, że podobne podejście nie zawsze jest akceptowane w środowisku mediów.Niewielu jest dziennikarzy, którzy mają takie poglądy jak ja, większość jest po drugiej stronie. Dla nich posiadanie innego zdania jest jakimś strasznym grzechem. No bo przecież wiadomo, że trzeba się opowiadać za in vitro, za aborcją i wtedy jest się takim jak trzeba wyznaje.

Ona sama uważa się za prawicową... feministkę. Co to znaczy? – Z mojego punktu widzenia, to ktoś, kto hołduje tradycyjnym wartościom, ale walczy też o równość płci. Bo nie tylko ludzie o lewicowych poglądach chcieliby wcielić w życie tę ideę. Wydaje mi się, że ta sfera została wręcz zagarnięta przez lewicę. Mówiąc wprost: to, że jestem przeciwniczką aborcji, nie oznacza, że jestem przeciw równouprawnieniu kobiet i walce o ich prawa. To się nie wyklucza. Chciałabym, by kobiety zarabiały więcej. Można być konserwatystą, jeśli chodzi o światopogląd i jednocześnie walczyć o nowoczesne postulaty. Co mam na myśli? Jest kilka obszarów, które, moim zdaniem, wymagają naprawy. Na przykład sprawa nierównych płac czy awansów. Ważna jest też kwestia powrotu do zawodu po urodzeniu dziecka, czyli żłobków, przedszkoli. Systemowej opieki. Zaoferowania młodym matkom szansy, by odnalazły się na rynku pracy. Kobiety mają dużo mniej czasu, by się rozwijać. Jeśli otrzymałby wsparcie, mogłyby to wreszcie robić. Choć i tak uważam, że obecnie świetnie sobie dają radę. Podsumowując: jest o co walczyć i niekoniecznie trzeba to robić na lewicowych marszach – mówiła w wywiadzie dla magazynu "Kurier TV". 

Czytaj więcej