"Mężczyźni byli Adrianną zachwyceni, a ona... szukała na nich zemsty"
Fot. 123 RF

"Mężczyźni byli Adrianną zachwyceni, a ona... szukała na nich zemsty"

"Chyba nikt nie mógł przejść obok niej obojętnie: ani mężczyzna, ani kobieta. Przyciągała wzrok, fascynowała, kusiła… Znikała w środku spotkania, a potem dzwoniła i zapraszała mnie na kolację. Prowadziła grę, w którą nie dałem się wciągnąć... A może jednak?" Tomasz, 35 lat

Kiedy po raz pierwszy ją zobaczyłem, siedziała samotnie przy stoliku w kawiarni i jadła lody z pucharka. Robiła to tak zmysłowo, że nie byłem w stanie oderwać od niej wzroku. Paulina coś do mnie mówiła, ale cała moja uwaga skupiała się na nieznajomej siedzącej naprzeciwko. Obcisła sukienka w kolorze ciemnej zieleni, blond włosy zaczesane do tyłu, w uszach złote kolczyki. Patrzyłem na nią jak zahipnotyzowany. Paulina chyba poczuła się urażona, bo odeszła bez pożegnania. Zauroczenie rudowłosą zatarło wyrzuty sumienia. Zwłaszcza że teraz mogłem do niej podejść…

Byłem pod coraz większym wrażeniem pięknej nieznajomej

Kiedy wstawałem z krzesła, popatrzyła mi w oczy i lekko się uśmiechnęła, co uznałem za zachętę. Ale gdy zapytałem, czy mogę się przysiąść, przecząco pokręciła głową.
Wycofałem się. Jasnowłosa zapłaciła rachunek i wyszła. Westchnąłem rozczarowany.
Gdy opuszczałem kawiarnię, zobaczyłem ją znowu. Stała nieopodal wejścia i paliła papierosa. To też robiła seksownie.
Nasze spojrzenia się spotkały.
– Zaproś mnie gdzieś – powiedziała.
Obejrzałem się, myśląc, że mówi do kogoś innego, ale byliśmy sami. Patrzyła na mnie, uśmiechała się do mnie, więc…
– Zapraszam – odparłem równie enigmatycznie.
Zabrałem ją do herbaciarni, mojego ulubionego miejsca. Wydawała się mile zaskoczona moim wyborem. Zamówiliśmy zieloną herbatę i zaczęliśmy rozmawiać. Miała na imię Adrianna i pracowała jako graficzka.

Byłem pod coraz większym wrażeniem. Piękna, zmysłowa, bystra, dowcipna.
– W kawiarni byłeś z inną kobietą. Jesteście parą?
– Raczej zespołem, pracujemy razem – zasłoniłem się półprawdą, nie dodając, że to była nasza trzecia randka.
– Szkoda. Chciałabym, żebyś ktoś tak stracił dla mnie głowę, by zapomniał o bożym świecie…
– Wszystko przed nami.
Byłem otwarty i gotowy na każdą formę relacji z tą niesamowitą kobietą. By ją obłaskawić, nie szczędziłem ani komplementów, ani drinków. Gdy poszedłem do toalety, zniknęła. Może też poszła do łazienki?
Mijały kolejne minuty, a rudowłosa nie wracała. Czyli co? Wystawiła mnie? Naciągnęła na drinki i zniknęła? Bez żegnaj… Szkoda.

Adrianna wciągała mnie w swoją grę

Powinienem być zły, ale przede wszystkim czułem żal. Póki nie zauważyłem, że zostawiła karteczkę z numerem telefonu. Bez żadnego dopisku, same cyfry. Wyciągnąłem komórkę i zadzwoniłem. Połączenie zostało odrzucone. Dziwne. Po co dała mi swój numer, skoro nie chce rozmawiać? Bawi się mną? Naprawdę jest tak zajęta?
I znowu byłem bardziej skołowany niż poirytowany. Adrianna stanowiła wyzwanie i nawet jeśli celowo udawała niedostępną, podjąłem grę. Postanowiłem, że nie będę do niej dzwonił, nie będę się napraszał, dam jej przestrzeń.
Po kilku dniach, gdy już traciłem nadzieję, zadzwoniła.
– Cześć, przepraszam, że tak cię wtedy zostawiłam. Musiałam nagle wyjść. Miałam nadzieję, że zauważysz kartkę z numerem i się odezwiesz – zagaiła.
Moje tętno przyspieszyło.
– Zadzwoniłem, ale nie odebrałaś. Nie wiedziałem, jak mam to rozumieć.
– Widocznie nie mogłam rozmawiać.
I tyle, żadnych więcej szczegółów.
– Możemy teraz się umówić i porozmawiać przy kolacji – zaproponowała.
– Oczywiście. Ja zapraszam. Ty wybierasz miejsce.
Wybrała modną i drogą restaurację. Musiałem zarezerwować miejsce.

Czyżby aż tak zawróciła mi w głowie?

Tym razem przyszła ubrana w kremową, dopasowaną sukienkę, z głębokim dekoltem na plecach. Przyciągała wzrok i mężczyzn, i kobiet, ale to ze mną flirtowała, w sposób, który przypominał starcie szermiercze. Fascynujące doświadczenie, świetna gimnastyka dla umysłu.
– Dziękuję ci za miły wieczór, ale muszę już iść – zakończyła znienacka naszą potyczkę. – Nie, nie, nie odprowadzaj mnie, wezwę taksówkę.
Starałem się nie pokazać rozczarowania, do którego chyba powinienem przywyknąć, jeśli zamierzałem się widywać z Adrianną.
– Świetnie się bawiłem. Spotkamy się znowu? – zapytałem.
– Nie wiem. Odezwę się. Albo nie – odparła z wieloznacznym uśmiechem.
Po czym odwróciła się do mnie plecami i odeszła.
Szczerze mówiąc, to było niegrzeczne. Nie twierdzę, że mężczyzna ma prawo oczekiwać konkretnych korzyści od kobiety, którą zabrał na kolację, ale… co ona za grę ze mną prowadzi? Śle sygnały zainteresowania, zostawia mi numeru telefonu, umawia się ze mną… a potem odbijam się od ściany lodu. Czy tak miałby wyglądać nasz ewentualny związek? Ciągła zabawa w przyciąganie i odpychanie?
Związek? Czyżby aż tak zawróciła mi w głowie?
Najwyraźniej. Byłem wzrokowcem, jak większość facetów, i Adrianna działała na moje zmysły, ale to nie znaczy, że chciałem od niej tylko jednego. Seks nigdy nie był dla mnie celem samym w sobie, choć oczywiście stanowił ważny element relacji. Niestety odnosiłem wrażenie, że Adrianna nie traktuje mnie długofalowo, a tylko mną manipuluje. Po co? Chyba nie wierzyła, że takie techniki naprawdę działają? Mężczyźni lubią zdobywać, ale są dość wrażliwi na punkcie swojego ego. Byłem bliski poddania się.

W jednej chwili zniknął jej uwodzicielski czar

Tydzień później zadzwoniła i zaprosiła mnie do siebie do domu. Wahałem się, bo wietrzyłem podstęp. Ostatecznie postanowiłem pójść i wreszcie wyjaśnić sytuację. Dość tej zabawy w kotka i myszkę.
Kiedy otworzyła mi drzwi, zaniemówiłem. Wyglądała niepozornie. Nie, to niewłaściwe słowo. Dres, włosy związane w kucyk, zero makijażu. Wyglądała zwyczajnie i bezbronnie. Miałem ochotę się nią zaopiekować. Zniknął uwodzicielski czar, pojawił dziewczęcy urok. Poruszała się i mówiła w zupełnie inny sposób. Dopiero wtedy dotarło do mnie, że wcześniejsza poza wampa też była grą. Wkładała dużo wysiłku w kreowanie tej roli. W jakim celu?
Kiedy już usiedliśmy, uśmiechnęła się nieznacznie.
– Uznajmy, że mamy remis – powiedziała. – Jako jedyny nie dałeś się wciągnąć…
– W twoje gierki?
Kiwnęła głową.
– Na dokładkę jesteś bystry. Przyjemnie się z tobą rozmawiało.
– Chyba fechtowało.
Znowu się uśmiechnęła, tym razem szerzej i szczerze. Różnica zapierała dech, gdy już wiedziałem, na czym polega. Moje serce trzepotało jak ryba na haczyku.

Podała mi zdjęcie, na którym widniała smutna, tęga dziewczyna. Smutek rzucał się w oczy bardziej niż tusza.
– To ja, parę lat temu. Kiedy tak wyglądałam, ludzie mnie ignorowali, lekceważyli albo wyśmiewali, zwłaszcza przystojni mężczyźni, tacy jak ty. Jestem ambitną prymuską, więc zacisnęłam zęby, wzięłam się za siebie, dieta, ćwiczenia, i oto… – rozłożyła ręce – nowa ja, z nową misją…
Mówiąc to, zarumieniła się, jakby nagle zrozumiała, że nie bardzo jest się czym chwalić. Czyżby jej misja polegała na podrywaniu dupków? Igrała z nimi. Kusiła, a potem traktowała oschle. Kubły lodowatej wody na zmianę z uwodzeniem. Milczenie przeplatane flirtowaniem. Czyżby mnie też uważała za nieczułego, zapatrzonego w siebie palanta? A dziś mnie zaprosiła, by pokazać się sauté i… da mi kosza wraz z nauczką?

Adrianna szukała zemsty na... mężczyznach

Pierwszy raz w naszej dziwnej relacji poczułem się urażony.
– Dlaczego ja? Nie jestem idealny, ale nie krzywdzę kobiet.
– Doprawdy? – Uniosła brwi. – Gdy się pierwszy raz spotkaliśmy, nie byłeś w kawiarni sam. Nawet nie zauważyłeś, że tamta dziewczyna wyszła. Ale ja dobrze widziałam ten moment. Była upokorzona i smutna.
Pokręciłem głową. Znałem Paulinę lepiej niż ona.
– Była zniecierpliwiona i trochę rozczarowana. Oceniałaś nas po pozorach, czego ponoć nie znosisz. Okej, zachowałem się mało grzecznie, ale przeprosiłem Paulinę, a ona najpierw mi nagadała, a potem wybaczyła, bo sama doszła do wniosku, że do siebie nie pasujemy. Uwierz mi, Paulina nie potrzebuje tajemniczej mścicielki, potrafi doskonale sama się bronić.
– Ach tak. – Adrianna przybrała minę, której nie umiałem rozszyfrować.
– Dokładnie. Sorry, nie chcę się mądrzyć, ale nie brałaś pod uwagę terapii?
Nie miałem pojęcia, co przeszła, ale nie każda grubaska czy brzydula za cel życiowy stawia sobie zemstę ma męskim rodzie.
– Twoim zdaniem to ja mam problem?
Mógłbym wymigać się od odpowiedzi, ale Adrianna naprawdę zrobiła na mnie wrażenie.
– Szkoda życia na zemstę. Bądź szczęśliwa, spełniona, piękna. To najlepszy rewanż na tych, którzy w ciebie nie wierzyli, którzy cię zranili.
– Martwisz się o mnie? Może jeszcze polecisz mi dobrego psychiatrę?
Znowu zaczęła nakładać maskę, tym razem drwiny.
– A może się umówimy? Tak po prostu, bez gierek.
– Nie wiem, czy jeszcze tak potrafię…
– Spróbuj.
Zadzwoniła po tygodniu. Spotkaliśmy się na neutralnym gruncie. Tym razem nie było żadnych gierek i zabaw w uwodzenie. Nasza randka przypominała raczej koleżeńskie spotkanie. Bez spiny i na luzie. Rozmawialiśmy o zwykłych, codziennych sprawach, ale było miło. Czy mamy szansę na miłość? Nie wiem, chyba jeszcze za wcześnie na takie deklaracje, jednak mam nadzieję, że nawet jeśli nam się nie uda, zostaniemy przyjaciółmi.

 

Czytaj więcej