"Zakochałam się w chłopaku mojej najlepszej przyjaciółki i czułam się z tym podle! Musiałam wybrać..."
Chciałam od razu zadzwonić do Krzyśka, ale ubiegł mnie...
Fot. 123RF

"Zakochałam się w chłopaku mojej najlepszej przyjaciółki i czułam się z tym podle! Musiałam wybrać..."

 "Kiedy zobaczyłam Krzysztofa pierwszy raz, zaniemówiłam z wrażenia. Nie rozumiałam, co się dzieje, bo nigdy wcześniej nie spotkałam mężczyzny, który działałby na mnie z taką siłą. On też stracił dla mnie głowę. Upajałam się swoim szczęściem przez całe trzy dni, bo czwartego dnia nastąpiła katastrofa..." Karolina, 31 lat

Krzyśka poznałam, kiedy zachorował Ferdek, mój ukochany kocur. Osiedlowy weterynarz złamał nogę i zastępował go właśnie Krzysztof.

Nigdy wcześniej nie zakochałam się od pierwszego wejrzenia

Sytuacja była zupełnie nieromantyczna. Ferdek ledwie dyszał... A jednak, kiedy spojrzałam w oczy przystojnemu lekarzowi, aż jęknęłam z zachwytu.
– Co się stało? – zapytał mężczyzna i od razu zajął się Ferdkiem.
– Obawiam się, że zjadł coś na podwórku – odparłam.
– Piękne zwierzę – szepnął Krzysztof. Patrzyłam, jak jego duże, silne dłonie przesuwają się po aksamitnym futrze pokrywającym brzuch Ferdka i myślałam o tym, jak wspaniale byłoby móc poczuć je na swoim ciele. Nie rozumiałam, co się dzieje. Nigdy do tej pory nie zakochałam się od pierwszego wejrzenia. Może dlatego, że dotąd nie spotkałam mężczyzny, który działałby na mnie z taką siłą?
– Będzie dobrze – zapewnił Krzysztof i omiótł mnie łakomym spojrzeniem. Z trudem powstrzymałam się, żeby od razu nie rzucić mu się na szyję... – Muszę mu podać kroplówkę. To trochę potrwa. Jeśli spieszy się pani do pracy, proszę go tu zostawić, Jest w najlepszych rękach – usłyszałam.
– Nie wątpię – uśmiechnęłam się.

Czy ja naprawdę z nim flirtowałam?!

Wychodziłam z gabinetu z głupawym uśmiechem przylepionym do twarzy. Czułam się jak nastolatka. W biurze nie mogłam skupić się na najprostszym zadaniu. Wytrzymałam dwie godziny, a potem zadzwoniłam do gabinetu Krzysztofa. Jego głos też na mnie działał.
– Ferdek zaczyna się wiercić na stole, wracają mu siły – usłyszałam.
– Postaram się być jak najszybciej – zapewniłam.
– Będzie nam miło. Ferdkowi i mnie.
Więc on też ze mną flirtował! Z emocji zaczerwieniłam się po cebulki włosów.
Do gabinetu biegłam jak na skrzydłach. Ferdek faktycznie czuł się lepiej.
– Leki zadziałały. Musi go pani obserwować, a w razie czegoś niepokojącego, proszę natychmiast do mnie dzwonić – weterynarz wręczył mi wizytówkę.

Pragnęłam znowu się z nim spotkać

Ferdek wylizał się z choroby. Nie miałam więc żadnych powodów, żeby zadzwonić do lekarza.
– Żebyś dostał choć niepokojącej czkawki – czochrałam futro kocura, który umościł się na moich kolanach. Nie pozostało mi nic innego, jak tylko czekać na wizytę kontrolną. Koło siódmej na wyświetlaczu mojej komórki pojawił się nieznany numer.
– Wracam do domu po dyżurze, ale tak sobie pomyślałem, że zadzwonię i zapytam, co z Ferdkiem – usłyszałam głos Krzysztofa.
– A skąd masz, to znaczy… skąd ma pan… – wyjąkałam zdumiona.
– Mówmy sobie na „ty”. Tak będzie prościej – zaproponował. – Jestem Krzysiek. A twój numer, Karolino, jest w komputerze kolegi, którego zastępuję – wyjaśnił.
– No tak… Z Ferdkiem w porządku… Tylko jakoś tak ciężko oddycha – wymyśliłam na poczekaniu.
– Może lepiej wpadnę sprawdzić? No i wpadł...

Takie rzeczy dzieją się tylko w amerykańskich filmach

Wystarczył mu rzut oka na dokazującego kota, żeby mnie przejrzeć. I pocałować, i ściągnąć ze mnie bluzkę… Kochaliśmy się na podłodze w salonie, bo nie zdążyliśmy wdrapać się nawet na kanapę. Tak nas przypiliło. Po wszystkim śmialiśmy się z siebie. Że oboje nas to trafiło i że takie rzeczy wcale nie dzieją się wyłącznie na amerykańskich filmach.
– Kiedy stanęłaś w drzwiach gabinetu, jakby piorun we mnie strzelił – wyznał Krzysiek.
Czułam się jak pijana tym szczęściem, które przytrafiło mi się tak nieoczekiwanie… Nie wiedziałam, co z tego wyniknie, ale całą sobą chciałam, żeby było dobrze. I chyba na to się zapowiadało…
Krzysiek dzwonił i pisał. Codziennie przez całe trzy dni, bo czwartego dnia nastąpiła katastrofa.

Moja przyjaciółka też była zakochana...

Spotkałam się z Ulką, moją przyjaciółką z liceum. Kiedyś byłyśmy nierozłączne, z czasem nasze kontakty były nieco rzadsze, ale wciąż miałyśmy w zwyczaju spotykać się co jakiś czas na pogaduchy od serca.
– Masz błysk w oku. Nowa miłość? – zapytałam przyjaciółkę. Ula pokiwała głową i uśmiechnęła się z rozmarzeniem.
– Przystojny, zaradny, z własnym mieszkaniem, a co najważniejsze wolny i bez zobowiązań – powiedziała.
– Cieszę się i trzymam kciuki! – odparłam.
– Jak ma na imię i co robi?
– Krzysiek jest weterynarzem.
Omal nie zachłysnęłam się kawą.
– Chcesz zobaczyć zdjęcie? – zapytała.
Nie chciałam i chciałam jednocześnie, marząc o szczęśliwym zbiegu okoliczności. Miałam nadzieję, że po prostu jest takich dwóch i akurat ci dwaj przytrafili się nam. Niestety…
– Długo się z nim spotykasz? – zapytałam, starając się nie rozpłakać.
– Już ponad miesiąc – wyjaśniła.
Boże, Ula była zakochana. Zakochana w facecie, którego i ja kochałam. Wytrzymałam jeszcze kwadrans, po czym pożegnałam się z przyjaciółką.

Czułam się jak ostatnia świnia

Chciałam od razu zadzwonić do Krzyśka, ale ubiegł mnie.
– Musimy się spotkać – powiedział. Pojechałam do niego.
– Nie wiedziałam, że masz dziewczynę – warknęłam, kiedy tylko go ujrzałam. Pobladł.
– Boże, skąd wiesz? Właśnie w tej sprawie chciałem się spotkać.
– Jak mogłeś?! Wyobraź sobie, że Ula to moja przyjaciółka!
– Posłuchaj, Karola, ja i ona… Poznaliśmy się przez internet. Zaczęliśmy spotykać, ale…
– Ale co?!
– Ale z tobą jest mi lepiej!
Do oczu napłynęły mi łzy, rozpłakałam się jak dziewczynka…
Ula zadzwoniła następnego dnia. Powiedziała, że Krzysiek właśnie z nią zerwał.
– Nie wiem, co jest ze mną nie tak – rozpaczała.
– Z tobą jest wszystko w porządku – zapewniałam ją. – To oni mają problemy.
Pocieszając ją, czułam się jak ostatnia świnia, a nie najlepsza przyjaciółka. Zwłaszcza kiedy nie zgodziłam się na spotkanie, które zaproponowała. Chciała się wyżalić przy winie, a tego bym nie wytrzymała. Przecież sama byłam w rozsypce.

Musiałam wybrać!

Kiedy się rozłączyłam, zobaczyłam, że dzwonił Krzysiek. Ścisnęło mnie w żołądku. Kogo miałam wybrać? Najlepszą przyjaciółkę czy wspaniałego faceta, który skradł moje serce. Postawiłam się na miejscu Uli i spróbowałam wyobrazić sobie, co poczułabym, gdybym dowiedziała się, że ona kręci z moim facetem.
– Nie – pokręciłam głową. – Nie mogę jej tego zrobić! To by ją dobiło – stwierdziłam.
Wykasowałam numer Krzyśka w komórce. Postanowiłam, że o nim zapomnę, a Ulka nigdy się nie dowie, co nas łączyło. Otarłam toczącą się po policzku łzę, a Ferdek wskoczył mi na kolana. Czuł się świetnie, mruczał, jakby w gardle zamontowano mu motorek…

 

Czytaj więcej