"Kiedy zaczęłam spotykać się z Jarkiem, był w trakcie rozwodu. Mówił, że rozstaje się z żoną, bo jest złośliwa i chciwa, a na dodatek go zdradzała. Osłupiałam, gdy jego była po rozprawie podeszła do mnie i powiedziała: – Nie wiem, czy jesteś tak naiwna jak ja, czy tak podła jak on. Ale przekonasz się, że to drań... " Hanna, 35 lat
Poznaliśmy się w banalny sposób. Jarek został nowym grafikiem w naszej firmie i pracował przy sąsiednim biurku. Był przystojny, inteligentny i miał poczucie humoru. Podobał mi się, ale był żonaty, więc nie zamierzałam z nim flirtować.
Pewnego dnia zauważyłam, że przestał nosić obrączkę.
– Zgubiłeś? – spytałam.
– Wyprowadziłem się z domu do kumpla, wytrzymałem z tą zołzą cztery lata, ale dłużej się nie da – wyjaśnił.
– Przykro mi, naprawdę, macie dzieci? – spytałam.
– Czteroletnie bliźniaki.
– Może warto spróbować dogadać się dla dobra dzieci? – zasugerowałam.
– Nie, za późno, mam dość jej humorów i awantur – twarz wykrzywił mu grymas gniewu.
– Nie martw się, jeszcze ułożysz sobie życie – próbowałam go pocieszyć.
Taki fajny facet, a trafiła mu się jakaś wredna baba! Ja od kilku lat byłam sama, coraz częściej marzyłam o rodzinie. Bardzo chciałam mieć kogoś bliskiego, z kim stworzyłabym dom. Niestety, wokół mnie byli albo sami żonaci mężczyźni, albo single kiepsko rokujący na przyszłość. Wyjątkiem był właśnie Jarek...
Przekonałam się, że to wrażliwy i czuły facet, w dodatku świetny kochanek. Kupował mi różne drobiazgi bez okazji, pomagał w kuchni i powtarzał, że jestem mądra i śliczna. Rozkwitłam przy nim. Czasami tylko spoglądałam na niego z niepokojem, bo gdy rozmowy schodziły na temat jego żony i rozwodu, Jarek jakby zmieniał się w innego człowieka. Przeklinał, denerwował się. Pomyślałam, że ta Elka musi być złą kobietą… Wieczory i weekendy spędzaliśmy w moim mieszkaniu. Niestety, Jarek nie chciał pokazywać się ze mną na mieście, a nocował u kolegi.
– Przecież i tak się rozwodzisz, przeprowadź się do mnie i przestańmy udawać znajomych z pracy – złościłam się.
– Nic nie rozumiesz, przecież sprawa rozwodowa jeszcze się nie skończyła – odparł rozdrażniony. – Wiesz, co by było, gdyby Elka dowiedziała się, że mam romans? Jest złośliwa i chciwa, wszystkie brudy wyciągnęłaby w sądzie – złościł się. – Ta suka żądałaby orzeczenia rozwodu z mojej winy i wysokich alimentów. Kazałaby mi jeszcze spłacać kredyt za dom, w którym przecież ona będzie mieszkać!
– Nie mów tak! W końcu to matka twoich dzieci, dla ich dobra powinniście rozstać się kulturalnie – powiedziałam.
– Nie znasz jej, nie wiesz, na co ją stać!
– Skoro jest taka zła, dlaczego się z nią ożeniłeś? Niemożliwe, żeby się tak dobrze maskowała.
– Wpadliśmy, a ja chciałem być odpowiedzialny – opowiadał. – Poza tym pracowałem wtedy w firmie jej ojca, wylałby mnie z roboty, gdybym się nie oświadczył! Właśnie skończyłem studia. Nie miałem wyjścia.
Przekonałam się, do czego zdolna jest Elżbieta, gdy poszłam na jedną z ich rozpraw. Powołała na świadków swoje koleżanki i sąsiadki, które zeznawały, że Jarek zdradzał ją kilkakrotnie, znęcał się nad nią psychicznie, wyzywał i poniżał. Jarek słuchał tych zeznań kręcąc głową z niedowierzaniem.
– Słyszałaś, co ona wygadywała? Podła oszustka! – mówił roztrzęsiony.
– Kochanie, jestem z tobą, razem to wytrzymamy – pocieszałam.
Byłam zakochana i nie mogłam się doczekać, kiedy Jarek dostanie rozwód. Marzyłam, że się pobierzemy i wynagrodzę mu lata w kiepskim związku.
– Bądź ostrożna, on nie wydaje mi się taki cudowny, jak mówisz! – ostrzegała przyjaciółka. – Może naprawdę źle traktował swoją pierwszą żonę? Wina za rozpad związku leży zawsze pośrodku – tłumaczyła.
– Nie w tym przypadku, Jarek jest dobrym człowiekiem, to ona próbuje zatruć mu życie – przekonywałam. Byłam bardzo szczęśliwa, gdy na kolejnej rozprawie sąd orzekł rozwód z winy Elżbiety. Nieoczekiwanie adwokat Jarka przedstawił dowody, że miała romans, zaniedbując przez to dzieci. Mój ukochany triumfował, a ona miała łzy w oczach. Po rozprawie podeszła do mnie i powiedziała:
– Nie wiem, czy jesteś tak naiwna jak ja, czy tak podła jak on. Przekonasz się, że to drań. Będzie cię zdradzał i podle traktował, zobaczysz!
– Kochanie, nie wierz jej, ona nie może się pogodzić z przegraną! Pokonałem ją jej metodami – tłumaczył mi potem Jarek.
– Czyli jak? – spytałam nieufnie.
– Zatrudniłem prywatnego detektywa i poprosiłem kolegę o przysługę. Na każdego znajdzie się jakiś hak – zaśmiał się.
– Jesteś nieuczciwy! – zarzuciłam mu.
– Daj spokój, najważniejsze, że mamy to już za sobą. Jestem wolny, mogę zacząć wszystko od nowa z właściwą kobietą – cieszył się.
Kupił kwiaty i zaprosił mnie na kolację do eleganckiej restauracji. Tam wręczył pierścionek zaręczynowy. Zaczęliśmy planować ślub i kupno większego mieszkania. W międzyczasie odbyła się rozprawa o podział majątku Jarka i Elżbiety. Sąd ustalił alimenty w wysokości 1600 zł miesięcznie i przydzielił Elżbiecie dom wraz z kredytem hipotecznym. Jarek dostał samochód.
– Maleńka, znów wygraliśmy! Trzeba to uczcić! Co powiesz na wycieczkę do Rzymu? – zaproponował.
– Nie stać nas na takie wojaże – zaprotestowałam.
– Poradzimy sobie jakoś, najwyżej Elka poczeka miesiąc dłużej na alimenty – roześmiał się. – To nagroda, że tak cierpliwie na mnie czekałaś – chciał mnie pocałować, ale się odsunęłam.
– Nie potrzebuję takiej nagrody! Jesteś niepoważny! Chcesz się uchylać od płacenia alimentów? Przecież to twoje dzieci, a Elka musi spłacać jeszcze raty!
– Złapała mnie na brzuch, niech się teraz martwi! – warknął. – Nie będę jej płacił całej zasądzonej kwoty, już rozmawiałem z kadrową, żeby mi zmniejszyli brutto na umowie. Złożę pozew o zmniejszenie alimentów, będę płacił Elce grosze! – tłumaczył.
– Jak możesz być taki podły? Natychmiast przelej alimenty na konto Elżbiety! – krzyknęłam.
Podszedł do mnie wściekły i złapał za brodę, aż jęknęłam z bólu.
– Nie mów mi, co mam robić – syknął. – To moja przeszłość i nie wtrącaj się!
Patrzyłam na niego w osłupieniu. Zastanawiałam się, czy to na pewno ten sam facet, który był dla mnie dobry i czuły? Nagle zrozumiałam, że to dwulicowy, nieobliczalny, zdolny do wszystkiego człowiek. Zdjęłam pierścionek zaręczynowy i oddałam Jarkowi.
– Wyjdź stąd i nigdy nie wracaj – powiedziałam cicho.
– Oszalałaś? Gdzie znajdziesz takiego drugiego? Chcesz być sama do końca życia? – prychnął pogardliwie. Otworzyłam drzwi na oścież i czekałam, aż się wyniesie.
– Jeszcze pożałujesz, ale będzie za późno. Takich jak ty mam na pęczki – mówił, pakując w pośpiechu swoje rzeczy. Bolało mnie, że znów będę sama, ale wiedziałam, że podjęłam słuszną decyzję. Nie chcę żyć z podłym oszustem uchylającym się od obowiązków wobec swoich dzieci.