"Moja mama nigdy nie chciała rozmawiać na temat mojego taty. Powiedziała tylko, że bardzo go kochała, a on ją. I to wszystko. Wiedziałam, że nic nie wskóram, ale pewnego dnia odkryłam pudełko ze starymi fotografiami i pożółkłym listem..." Zuzanna, 49 lat
Chcesz pić, mamo? – spytałam, a ona spojrzała na mnie zupełnie bezradnie. Pokazała palcem za okno. Co też działo się w jej biednej, umęczonej głowie? Lekarz tego nie wiedział, jednak postawił diagnozę, że mama cierpi na postępującą demencję.
– Ale ona ma dopiero 68 lat!
– Choroba nie wybiera, proszę pani – westchnął tylko.
Opiekowałam się mamą najlepiej, jak potrafiłam. Pomagał mi mąż. Córki tym nie obciążałam, bo wkrótce miała wyjechać na studia. Kiedy położyłam mamę spać, zabrałam się za porządkowanie jej rzeczy. Przez mojej ręce przechodziły książki, zdjęcia i dokumenty. Czy czegoś szukałam? Prawdę mówiąc, tak. Nigdy nie znałam swojego ojca, a mama nie chciała o nim rozmawiać. W mojej metryce ojciec widnieje jako nieznany. Kiedy jako młoda kobieta, podejrzewając jakąś tragedię, dociskałam matkę, odpowiedziała tylko:
– Nie martw się o swoje pochodzenie. Jest dobre. Urodziłam cię, bo bardzo kochałam twojego ojca i on też mnie kochał, ale na tym koniec. Wiedziałam, że nic nie wskóram. A teraz odkryłam pudełko. Było niepozorne i stało zakurzone na pawlaczu. Znajdowały się w nim zdjęcia matki z dzieciństwa, widokówki z wakacji i list. Wynikało z niego, że matka miała starszą siostrę, czyli ja miałam ciotkę. Nie wiem, co dokładnie wtedy czułam. Złość czy żal? Teraz o nic nie mogłam jej zapytać. Nawet jeśliby mi odpowiedziała, to czy wiedziałaby, co mówi?
Domyślałam się, że w życiu mojej mamy wydarzyło się coś dramatycznego. Przypuszczałam, że jej siostra zna prawdę, ale nie wiedziałam, czy jeszcze żyje. Z pomocą przyszły mi media społecznościowe. Z listu dowiedziałam się, że ciotka wyszła za mąż i miała dzieci. Znałam jej nazwisko i ich imiona. Zaczęłam szukać. Trwało to trochę, ale znalazłam. Na ekranie komputera wyświetliło mi się zdjęcie starszej pani z dzieckiem na kolanach. Imię i nazwisko się zgadzały. I twarz. Była podobna do mojej mamy. Profil należał do Urszuli jakiejś tam...
– Boże, co ja mam teraz z tym zrobić? – zastanawiałam się. Zrozumiałam już, że skoro ciotka żyje, a matka o niej nie mówiła, oznacza, że się poważnie pokłóciły. Moja ciotka eksponowała na piersi krzyżyk. Może była bardzo wierząca i konserwatywna, dlatego odrzuciła siostrę z panieńskim dzieckiem? Ale miała też łagodne spojrzenie człowieka, który wiele w życiu przeszedł.
– Nie będziesz wiedziała, póki nie zapytasz – stwierdził mąż. – Napisz do nich. Przecież jesteście rodziną. Cokolwiek się stało, twoja mama jest teraz bardzo chora. Jej siostra powinna o tym wiedzieć.
– Masz rację. To ważne – odparłam i napisałam wprost, kim jestem.
Na odpowiedź nie musiałam długo czekać. Była radosna i miła.
– Naprawdę jesteśmy rodziną? Myśleliśmy, że siostra matki nie żyje. Wyjechała wiele lat temu i nikt nie miał z nią kontaktu. Powiemy mamie. Przyjedź do nas. Mam jeszcze brata i siostrę, starszych od siebie. Postanowiłam iść za ciosem. I tak w pewien sobotni poranek wsiadłam do autobusu, aby po dwóch godzinach znaleźć się w innej miejscowości. Najmłodsza córka mojej ciotki czekała na mnie na przystanku autobusowym.
– To ja, Ula! Nie możemy się już doczekać. Chodź, bo Magda, moja najstarsza siostra, zrobiła obiad i zaprosiła nas do siebie. Będzie też Tomek, to nasz brat. Masz zdjęcia córki i męża? Mama jest poruszona. Wczoraj długo z nią rozmawialiśmy i mówiła tylko, że wiele lat temu pokłóciły się z siostrą i ona wyjechała, więc nic o tobie nie wiedziała. Bardzo się wzruszyła. Jakie to smutne, że taty już nie ma... – terkotała Ula jak najęta, ale było w tym sporo wdzięku.
W domu czekała na mnie cała rodzina. I przede wszystkim starsza siostra mojej mamy, Katarzyna. Znałam ją tylko ze zdjęcia w internecie. Kiedy podniosła się z krzesła, aby mnie przywitać, coś boleśnie ścisnęło mnie w piersi. Była podobna do mojej matki. Otoczona dziećmi i wnukami wydawała się spokojna, szczęśliwa. No i była zdrowa, mimo że od mojej mamy starsza.
– Miło cię poznać, Zuzanno – powiedziała i uścisnęła mi rękę. Była miła, ale zdystansowana. Czas z krewnymi minął szybko i już miałam zaproszenie na następny raz.
– Koniecznie przyjedź z mężem i córką, prawda mamo? – rzuciła Magda, a Tomek, jej brat, potakiwał. Potakiwali zresztą wszyscy. Cała wielka rodzina, której dotąd nie miałam i nagle dostałam.
– To nie będzie takie proste – powiedziałam. – Jeśli przyjadę, to z Julią, a potem z Pawłem. Z mamą musi ktoś zostawać. Nie chciałam tego mówić wcześniej, ale ona jest bardzo chora... Ma demencję. Wymaga stałej opieki. Wszyscy naraz zaczęli mówić, jak jest im przykro. Oprócz mojej ciotki. Zacisnęła palce na krzyżyku na piersi. Ten obraz miałam przed oczami, gdy wracałam do domu.
Spytałam więc mamę o siostrę.
– Jaką siostrę? – odpowiedziała i nie dość szybko ukryła zdenerwowanie. Wiedziałam, że tym razem mnie zrozumiała. I okłamała. Ale potem wpadła w swój zwykły stan i niczego więcej się od niej nie dowiedziałam.
Postanowiłam zatem, że pojadę do ciotki i zapytam wprost, jak mi radził mąż. Tym razem jednak pojechała ze mną Julka. Paweł został z mamą. Gdy ciotka zobaczyła moją córkę, łzy zalśniły w jej oczach. Wiedziałam dlaczego. Julia była kropla w kroplę podobna do babci. Tak musiała wyglądać moja mama, zanim wyjechała. Po obiedzie cała rodzina poszła na spacer. Ciotka Katarzyna poprosiła, żebym z nią została. Zgodziłam się.
– Nie mamy za dużo czasu, więc przejdę do sedna. Czy możesz zdjąć apaszkę? – zapytała od razu.
– Słucham? – zdumiałam się.
– Muszę mieć pewność, że jesteś tą osobą, że jesteś... – przez chwilę jej palce znów zacisnęły się na krzyżyku. – Możesz to zrobić? – Dobrze – odwiązałam chustkę. Noszę ją, bo mam na szyi znamię. Ciotka spojrzała na nie i westchnęła. A potem zadała mi kolejne pytanie:
– Kto jest twoim tatą?
– Nie wiem. Matka nie chciała mi powiedzieć. Czemu pytasz? Znałaś go?
Przez moment panowało milczenie. Potem ciotka skinęła głową.
– Pewnie byś to w końcu odkryła, wtedy cierpieniu nie byłoby końca. A moja rodzina już dość wycierpiała. Przez twoją matkę...
– Boże... Przepraszam... Nie wiedziałam, że się urodziłaś. Gdybym wiedziała... – ciotka nagle zakryła oczy dłońmi. – Może wszystko wyglądałoby inaczej. Ale cholerna Irena wolała uciec. Oto jej strategia.
– Nic z tego nie rozumiem! O czym mówisz, ciociu? O co ci chodzi? – pytałam zdumiona.
– Zobacz – podsunęła mi zdjęcie. – To ja, to twoja matka, a to twój wuj, mój mąż. Widzisz to znamię na jego szyi? To twój ojciec. Nie zauważyłaś takiego samego u Uli? Nie zwróciłaś pewnie uwagi, zresztą ona teraz nosi długie włosy. Tomek go nie ma, Magda usunęła. A ty wyglądasz... jak moje dzieci. Wszystkie były podobne do ojca. Musisz tego wysłuchać!
Dowiedziałam się więc wszystkiego. Mąż ciotki miał romans z moją matką, jej młodszą siostrą. To trwało trzy lata. Gdy ciotka odkryła ich związek, postanowiła walczyć o rodzinę, mieli przecież dwoje dzieci. Doprowadziła do zerwania i do tego, że moja matka wyjechała z miasta. I nigdy nie wróciła, choć ciotka wiedziała, że była bardzo w wujku zakochana.
– Zmusiłam męża, żeby ją zostawił, a ona była już w ciąży. Odeszła, nic nie mówiąc. W ten sposób ukarała jego, zabierając mu siebie i dziecko, o którym miał się nigdy nie dowiedzieć. I mnie – dodała ze szlochem. – Bo zostałam z człowiekiem, który mnie nie kochał. Czułam to każdego dnia. W dniu, w którym odchodził na zawsze, powiedział do mnie: „Ireno”...
Ciotka złapała mnie za ręce.
– Posłuchaj, Zuza, oddam ci zdjęcia ojca, oddam ci pamiątki, jeśli chcesz. Dam ci też to, co ci się materialnie należy, tylko błagam, niech to zostanie między nami. Moje dzieci żyją z pamięcią ojca, który był uczciwym i wiernym człowiekiem. Nie chcę ich ranić. I nie chcę już nienawidzić własnej siostry... – rozpłakała się.
Co mogłam zrobić? Przytuliłam ją. Współczułam jej. I mojej matce. I ojcu, który nic o mnie nie wiedział... Ta sprawa została więc między nami. Dzieci Katarzyny, odwiedzając moją mamę, cieszą się, że odzyskały ciotkę. Znają wersję o głupiej kłótni między siostrami i zerwaniu kontaktów. Moja matka nic już nie pamięta. Ostatecznie wszyscy zyskaliśmy rodzinę. Julka cieszy się, że ma tylu kuzynów, a duchy przeszłości niech spoczywają tam, gdzie ich miejsce. W zapomnieniu. Przynajmniej póki żyją ciotka i matka. Potem być może pewne kwestie wyjdą na jaw. Ale na razie się nimi nie martwię. Jak bohaterka mojej ulubionej powieści pomyślę o tym jutro.