"Jacek rzucił żonę dla dwudziestolatki, bo chciał poczuć się młody. Ale nie wszystko wyszło tak, jak się spodziewał..."
Fot. 123RF

"Jacek rzucił żonę dla dwudziestolatki, bo chciał poczuć się młody. Ale nie wszystko wyszło tak, jak się spodziewał..."

"Przekonałam się, że kryzys wieku średniego sprowadza facetów na manowce. Każe im powtarzać młodość, a oni nie mają na to siły. Już wolę to nasze klimakterium.Marta, 50 lat

–  Urodziłabyś sobie jeszcze jedno dziecko? – spytała Paulina i sięgnęła po butelkę, żeby dolać nam wina. Spojrzałam na nią zaskoczona.
– Oszalałaś? Ja już swoje odchowałam, w życiu nie zakopałabym się w pieluchy – stwierdziłam. – Zresztą zbliżam się do klimakterium, a mądra natura wie, co robi.
– Czyli my już wypadamy z obiegu. A ja dowiedziałam się, że... ech... – westchnęła ze smutkiem. – Jacek będzie miał dziecko ze swoją nową żoną. On młodnieje w oczach, widziałam go ostatnio. Nawet zaczął nosić czerwone trampki... – zrobiła minę, jakby zaraz miała się rozpłakać.
– A, no tak, Jacek – kiwnęłam głową i nie bardzo wtedy wiedziałam, jak mam zareagować. Pocieszać ją? Wykpiwać te czerwone trampki jej byłego męża?

Paulina bardzo boleśnie przeżyła rozwód

Niespodziewany koniec małżeństwa przybił Paulinę i pozbawił ją chęci życia. Razem z Jackiem uchodzili za dobraną parę, taką, która razem przetrwa wszystkie kataklizmy. Byli ze sobą przez prawie 25 lat, odchowali dzieci, dorobili się domu z ogrodem, ładnych samochodów, co roku jeździli na długie wakacje... Aż któregoś dnia Jacek oznajmił Paulinie, że zakochał się w innej.
– Mam prawo jeszcze pożyć, chcę być szczęśliwy – stwierdził. – Powinnaś to zrozumieć.
Ale ona nie chciała rozumieć. Świat jej się zawalił, szalała ze złości i z żalu, ciężko przeszła rozwód, podział majątku i przeprowadzkę. Bardzo bolało ją to, że na dalszą część życia mąż wybrał sobie dziewczynę niewiele starszą od ich córki.
– Płodną, witalną i bez cellulitu – płakała wtedy. – Choćbym nie wiem jak się starała, już nigdy taka nie będę. Faceci mają lepiej. Jak ich dopada kryzys wieku średniego, zamieniają żony na nowszy model i z głowy. Nowy on, nowa ona, nowe życie!
– Dla ciebie też zaczyna się nowe życie – wypaliłam. – I od ciebie zależy, co z nim zrobisz.
To nie był dobry moment na takie mądrości życiowe. Paulina zrobiła mi wtedy karczemną awanturę, oskarżyła mnie o to, że z niej kpię, bo ona nie umie żyć w pojedynkę. Bo dla kogo, bo po co, bo z kim... Prędko jednak okazało się, że miałam rację.

Wkrótce moja przyjaciółka znowu cieszyła się życiem

Paula zaczęła doceniać wolność – od codziennych pożywnych śniadań, od prania, sprzątania, gotowania i dbania o dobry nastrój męża. Odnowiła kilka znajomości sprzed lat, zwłaszcza z ludźmi, których Jacek nie lubił. Zrobiła to na złość byłemu, w nadziei, że będzie okazja razem na niego ponarzekać. Jednak niektóre z tych znajomości okazały się bardzo inspirujące. Ktoś zaproponował Pauli wspólną podróż, ktoś inny wyciągnął ją do kina albo zachęcił do nauki języka. Aż było mi wstyd, że ja nie okazałam się taka pomocna. Najważniejsze jednak, że mojej przyjaciółce to pomogło i przestała skupiać się na byłym mężu. Niemal z obojętnością odnotowała fakt, że wziął ślub. Ale wiadomość o dziecku jednak ją przygnębiła. Pamiętam, że tamtego wieczoru pocieszałam ją dość nieudolnie, głównie dolewając wina do kieliszka i utyskując na niesprawiedliwie urządzony świat.

Zrozumiałam, że nie ma czego zazdrościć Jackowi

Minęło kilka miesięcy. Któregoś popołudnia w centrum handlowym dostrzegłam z daleka parę kłócącą się nad wózkiem z niemowlakiem. Łysiejący facet w dżinsach, w koszulce z nadrukiem i w trampkach starał się uspokoić fukającą z wściekłości młodą blondynkę. Rozpoznałam go dopiero po chwili – to był Jacek. Śmiesznie przebrany, ale jednak on! Przystanęłam, udając, że oglądam wystawę sklepu i obserwowałam ich kątem oka. W pewnej chwili kobieta prychnęła jak wściekła kotka, pchnęła wózek i ruszyła przed siebie, zostawiając Jacka samego. To był ten moment. Ruszyłam w jego stronę.
– Cześć! – stanęłam mu na drodze. – Świetnie wyglądasz. Co słychać? – spytałam z głupia frant. Był wściekły, rytmicznie zaciskał szczękę.
– W porządku – wymusił krzywy uśmiech. – Wiesz, spieszę się...
– Pewnie, leć, leć! – pomachałam mu na pożegnanie. Wtedy po raz pierwszy mnie olśniło. Zrozumiałam, że chyba nie ma czego zazdrościć tym samozwańczym kawalerom z odzysku, którzy nie chcąc się pogodzić z przemijaniem, usiłują wrócić do czasów młodości i żenią się z dziewczynami w wieku własnych córek. Bo nawet wtedy nic nie gwarantuje sielanki.

On ma pielucha, a my czas na przyjemności i rozwój

Już nie pamiętam, czy wtedy podzieliłam się tą refleksją z Pauliną, bo moją przyjaciółkę trudno było zastać na miejscu. Ciągle gdzieś biegała, miała mnóstwo zajęć. Regularnie chodziła na basen i na seanse w dyskusyjnym klubie filmowym, zaczęła nawet studia podyplomowe, a gdy tylko miała wolny weekend, wyjeżdżała zwiedzać okolicę.
– A co innego mam do roboty? – śmiała się. – Dzieciaki są na swoim, niewiernego męża przekazałam w dobre ręce, teraz mam czas na własny rozwój. Przyznałam jej rację i w miarę możliwości zaczęłam się do niej przyłączać, bo świat poza domem okazał się naprawdę fascynujący. Ale nie wszyscy mieli okazję się o tym przekonać. Z pewnością Jacek jej nie miał...

Nie wszystko mu wyszło tak, jak się spodziewał

Jakieś dwa lata po naszym spotkaniu w centrum handlowym Jacek zadzwonił do mnie niespodziewanie i poprosił o rozmowę. Zaintrygował mnie, więc się zgodziłam.
– Co u Pauli? – spytał jak tylko kelnerka przyniosła nam kawę. – Ma kogoś?
– Z nikim nie mieszka, ale do łóżka jej nie zaglądam – powiedziałam zaczepnie. – Może ma, może nie ma. Domyśliłam się, że nie wszystko wyszło mu tak, jak sobie to wyobrażał. I nie miałam zamiaru się nad nim litować.
– Paula nie chciała ze mną rozmawiać, ale może ty byś mogła mi pomóc zaaranżować spotkanie – zaczął ze smutkiem. – Pomyliłem się, wiesz... Dziecko w moim wieku, nowy dom, nowy kredyt i... to wszystko nie wygląda tak różowo – wyznał z goryczą.
– Rozstałeś się z tamtą kobietą?
– Nie, ale...
– Jeśli szukasz sobie bezpiecznego lądowiska, to na mnie nie licz. Sam nawarzyłeś piwa, sam je wypij – stwierdziłam. – Paula na ciebie nie czeka, ma za dużo zajęć. A ty kiedy byłeś w kinie? – spytałam bezlitośnie.
– W kinie? Marta, ja przed telewizorem zasypiam ze zmęczenia.
Nie chciałam wzruszać się jego losem. Ale opowiedziałam Paulinie o naszym spotkaniu i o tym, że facet, który zadał jej tyle bólu, teraz nie jest szczęśliwy.
Kryzys wieku średniego sprowadza facetów na manowce – zaśmiała się. – Każe im powtarzać młodość, a oni nie mają na to siły. Już wolę to nasze klimakterium. Sama natura wybija nam głupoty z głowy, więc zamiast kręcić się w kółko, idziemy dalej. I rozwijamy się, bo jeszcze możemy. 

 

Czytaj więcej