"Byłam szarą myszką, a on księciem z bajki. Nie liczyłam na wiele..."
Fot. 123 RF

"Byłam szarą myszką, a on księciem z bajki. Nie liczyłam na wiele..."

„Robert był przystojny i elegancki. Miał klasę i podobał się kobietom. Mnie, nie ukrywam, również. Byłam pewna, że nie zwróci na mnie najmniejszej uwagi. Przerabiałam to już tyle razy. Wystarczyło, że zainteresowałam się jakimś facetem, zawsze pojawiała się koło niego ładniejsza i bardziej obrotna dzie...." Ania, 28 lat

Widziałyście, jak on na mnie patrzył! – szepnęła podekscytowana Natalia, gdy Robert opuścił nasz pokój. – Chyba wpadłam mu w oko! – dodała zadowolona z siebie.
Nie wiem czemu, ale byłam zazdrosna...
– Zobaczysz, nie minie tydzień, a umówicie się na randkę! – stwierdziła Krysia.
– Oby, pani Krysiu, oby! – westchnęła rozmarzona Natalia. – Od miesiąca na to liczę! – Uśmiechnęła się.

Trzeba przyznać, Robert był przystojny i elegancki

Wyglądał jak model albo jak amant filmowy. I przy tym te nienaganne maniery! Nie to, co wiecznie zaspany Daniel albo chuchrowaty Michał. Robert miał klasę i podobał się kobietom. Mnie, nie ukrywam, również. Ale nigdy w życiu bym się do tego nie przyznała! Przez myśl mi nawet nie przeszło, że mógłby zainteresować się taką szarą myszką jak ja. Wiedziałam, że nie zwróci na mnie najmniejszej uwagi. Przerabiałam to już tyle razy. Chociaż nie byłam brzydka, mężczyźni zupełnie mnie ignorowali. I tak pozostało do dziś. Ci najfajniejsi i najprzystojniejsi zawsze byli dla innych. Dla takich na przykład jak Natalia. Ona przypominała modelkę. Wysoka, szczupła, z burzą czarnych loków. Nawet zaspana i bez makijażu wyglądała zawsze jak z żurnala. Przy niej każdy wydawał się mało atrakcyjny, a co dopiero ja. Natura poskąpiła mi urody, dała zbyt obfite biodra, za to zdecydowanie za mały biust i bladą cerę, a do tego jeszcze cienkie włosy. Nie, nie mogłam się łudzić! Nie miałam nawet co zawracać sobie Robertem głowy. Zresztą, Natalia od razu przystąpiła do działania. Ta dziewczyna nie przepuściła żadnemu facetowi w naszej firmie. Wszyscy po kolei się w niej podkochiwali. „Tym razem na pewno nie będzie inaczej”, stwierdziłam w duchu.

Natalia nie odpuszczała

– Robert, mógłbyś rzucić okiem na te zlecenia? – zaczepiła go w korytarzu. – Zupełnie nie mogę z nimi dojść do ładu – dodała tonem małej, bezradnej dziewczynki.
– To proste! Zobacz! Trzeba wypełnić jeszcze tu i wpisać adres na odwrocie – tłumaczył jej.
– Ach, no jasne! Jesteś genialny! – zawołała, kokieteryjnie odgarniając kosmyki włosów z czoła. – Jestem ci winna kawę! „Dlaczego ja tak nie potrafię?!”, pomyślałam z zazdrością. Natalii wszystko przychodziło łatwo. Ja zaś czerwieniłam się na samą myśl, że miałabym Roberta o coś poprosić.
Kiedy pewnego dnia zagadnął mnie w windzie i zaproponował, że może mnie podwieźć samochodem, nie wierzyłam we własne szczęście. Moja radość trwała jednak krótko. Chwilę później napatoczyła się ni stąd, ni zowąd Natalia. „Zupełnie jakby na niego polowała!”, pomyślałam.
– Jedziecie do centrum?! – zawołała, podchodząc do nas. – A znajdzie się jeszcze miejsce dla mnie?
Robert kiwnął na potwierdzenie głową.
„Ta to nie odpuszcza!”, pomyślałam ze złością, patrząc, jak zadowolona koleżanka sadowi się na tylnym siedzeniu. Natalia szczebiotała całą drogę. Czułam się jak przysłowiowe piąte koło u wozu.
– Ciągle jestem ci winna kawę! – przypomniało jej się w pewnej chwili. – Może wyskoczylibyśmy teraz do kawiarni?
– Świetny pomysł! – Robert był również zadowolony. – Co ty na to, Aniu? – Odwrócił się w moją stronę.
– Nie, dziękuję! – wymamrotałam niezbyt grzecznie. – Spieszy mi się do domu!
Kątem oka widziałam, że Natalia odetchnęła z ulgą. Co jak co, ale na pewno nie chodziło jej o randkę z przyzwoitką u boku.
Cały wieczór miałam zepsuty. Myśl, że oni dwoje świetnie się teraz bawią, nie dawała mi spokoju. Niepotrzebnie zawracałam sobie Robertem głowę! Doskonale wiedziałam, że z tego nie mogło wyniknąć nic dobrego. Znałam doskonale gorycz porażki. Wystarczyło, że zainteresowałam się jakimś facetem, zawsze pojawiała się koło niego bardziej obrotna wielbicielka.

Nie mogłam przestać myśleć o Robercie

Na próżno walczyłam ze sobą, żeby przestać myśleć o Robercie. Może gdybym nie widywała go codziennie w pracy, byłoby mi łatwiej. A tak z każdym dniem pogrążałam się coraz bardziej w uczuciu, które zupełnie nie miało sensu. Robert był dla mnie miły. Czasami nawet zdarzało mu się mnie zagadnąć. Serce biło mi wówczas jak oszalałe. Gdyby nie Natalia, można by było nawet pomyśleć, że lubi ze mną rozmawiać. No właśnie, ale ona skutecznie odstraszała potencjalne rywalki. Niczym satelita krążyła nieustannie po jego orbicie, pojawiała się nagle, jak spod ziemi, wtrącała do dyskusji, zajmowała jego uwagę. Półsłówkami i aluzjami dawała innym do zrozumienia, że łączy ich coś więcej niż tylko biurowa znajomość. Pocieszające w tym wszystkim było tylko to, że mimo jej trwających już od ponad pół roku starań nadal oficjalnie nie byli parą.

Pewnego dnia w biurze czekała na mnie niespodzianka...

Czerwona róża, leżąca na stoliku, rzuciła mi się od razu w oczy. Serce zabiło mi mocniej. „Czyżbym miała cichego wielbiciela?”, pomyślałam z niedowierzaniem. Zanim jednak odważyłam się ją podnieść, do pokoju jak burza wpadła Natalia.
– Jaki piękny kwiat! – zawołała i bez zastanowienia chwyciła różę. – Chyba wiem, od kogo ją dostałam! – dodała z zadowoleniem.
Chciałam coś powiedzieć, zaprotestować, zamiast tego stałam bezradnie. Teraz już nie byłam przekonana, że róża była przeznaczona dla mnie. W końcu moje biurko było połączone ze stołem Natalii. Może rzeczywiście ten prezent był dla niej? Tak, teraz byłam już tego prawie pewna! Jak w ogóle mogłam pomyśleć, że ktoś mógłby się mną zainteresować?! Co za naiwność! Szybko wróciłam z obłoków na ziemię. Natalia, podśpiewując wesoło, włożyła kwiat do flakonika i ustawiła go obok komputera.
– To od Roberta! – chwaliła się każdemu, kto wszedł do pokoju. – Wiem, bo widziałam, jak ją rano kupował w kwiaciarni! Wybierał dziesięć minut – dodała z dumną.

Ona miała różę, a ja cały bukiet

Robert tego dnia znów zaproponował, że podrzuci mnie do centrum. Zgodziłam się, choć nie bez wahania. Zdziwiłam się, że tym razem nie jedzie z nami Natalia. Niewiele ze sobą rozmawialiśmy. Cisza panująca w samochodzie jeszcze bardziej mnie krępowała.
– Jak ci się dzisiaj pracowało, Aniu? – zagadnął w końcu.
– Dobrze – nie byłam rozmowna.
– Czy... Czy podobał ci się kwiatek? – zapytał z wahaniem w głosie.
– Chodzi ci... o tę różę, którą podarowałeś Natalii? – spytałam zdziwiona.
– Jak to, Natalii?! Przecież ona była dla ciebie! – zawołał oburzony.
– Dla mnie? – byłam zaskoczona. – Naprawdę, dla mnie? – spytałam z niedowierzaniem.
– Przecież położyłem ją na twoim biurku!
– Byłam przekonana, że jest dla niej. Ona zresztą też nie miała wątpliwości – dodałam.
Robert zahamował i wyskoczył z auta.
Wrócił, trzymając bukiet róż, piękniejszych od tej, która leżała na moim stoliku.
– To za tamtą różę! Już dawno chciałem ci je podarować, ale nigdy jakoś nie miałem odwagi... – wyznał zmieszany.
– A Natalia?! – wyrwało mi się.
– A cóż ona ma do tego?! – Robert machnął ręką. – Dla mnie liczysz się tylko ty!

To była przełomowa chwila w moim życiu

Zupełnie, jakbym na nowo się narodziła! Robert przekonał mnie, że nie wszystkim muszą się podobać takie dziewczyny jak Natalia.
– Nie lubię lalek – stwierdził. – Zawsze podobałaś mi się tylko ty, ale nie było okazji, żeby ci o tym powiedzieć. Poza tym miałem wrażenie, że jesteś taka niedostępna…
Dzięki Robertowi pozbyłam się kompleksów i uwierzyłam w siebie. Sprawił, że w lustrze widziałam teraz inną, bardziej atrakcyjną kobietę. A Natalia? Nie chciała przyjąć do wiadomości, że jesteśmy parą. Nadal próbowała oczarować Roberta, mnie zaś starała się ignorować. Nie mogła uwierzyć, że taka szara myszka jak ja zdobyła księcia z bajki. Wiedziałam jednak, że nawet gdyby się mocno starała, u Roberta nie ma żadnych szans. Widziałam to w jego oczach. I czułam się najszczęśliwszą kobietą pod słońcem.

 

Czytaj więcej