"Gdy obudziłam się po imprezie, obok mnie ktoś spał… I to nie był mój mąż! Niczego nie pamiętałam…"
Fot. AdobeStock

"Gdy obudziłam się po imprezie, obok mnie ktoś spał… I to nie był mój mąż! Niczego nie pamiętałam…"

"To miała być szalona impreza. W końcu czterdzieste piąte urodziny to poważna sprawa. Niestety, tuż przed urodzinowym szaleństwem okazało się, że mój mąż musi pilnie wyjechać, aby kogoś ratować. Jak zwykle. Postanowiłam więc świętować z koleżankami. Nie przewidziałam tylko, że sprawy mogą wymknąć się spod kontroli..." Magda, 45 lat

Krótko przed moimi urodzinami mąż powiedział, że musi wyjechać na akcję...
– Przepraszam, kochanie. Wiesz, taka praca – tłumaczył Marek, ale ja, choć zdawałam sobie sprawę, co oznacza wiązanie się z ratownikiem górskim, i tak byłam zła. Nie pokazałam tego jednak po sobie. Marudzenie nic by nie zmieniło. Ileż było świąt i wakacji, gdy on nagle musiał zniknąć.
Prawdę mówiąc, miałam nawet zamiar odwołać imprezę, ale koleżanki nie chciały o tym słyszeć.
– No co ty, Magda? Zwariowałaś? Mowy nie ma!
– Nie bądź sztywniarą, baw się!

Dziewczyny nie musiały mnie długo prosić...

Nie chciałabym być sztywniarą, toteż wbiłam się w sukienkę, którą kupiłam na tę okazję i, obejrzawszy się w lustrze, pomyślałam: „No to żałuj, Mareczku, że mnie nie widzisz! Bo wyglądam jak milion dolarów!”. Po czym umalowałam się, przypudrowałam, wrzuciłam do torby szpilki i zbiegłam do taksówki.
Dziewczyny zasypały mnie prezentami i uhonorowały eleganckim stolikiem, na którym stały już kwiaty i zapalone świece.
– Manager klubu jest kolegą mojego chłopaka… – Wywróciła oczami posągowa Ewa i przeczesała palcami swoje krótkie włosy. – Poprosiłam o przysługę… Żebyś miała piękne urodziny.
Zapowiadało się wspaniale. Wkrótce byłyśmy po trzech toastach i zachciało się nam ruszyć do tańca. Podrygiwałam właśnie do rytmu, gdy DJ zmienił utwór na spokojniejszy. Chciałam zejść z parkietu, ale stanął przede mną mężczyzna.
– Czy mogę z tobą zatańczyć? – zapytał, a mnie troszkę zatkało.
Był bardzo przystojny. I dużo ode mnie młodszy. „Pewnie się pomylił”, pomyślałam.
– No… – zaczęłam, ale stojąca obok mnie Agata zachichotała i lekko trąciła mnie łokciem.
– Koleżanka ma dziś urodziny! Osiemnaste. Zatańczy, zatańczy…
Po takim wstępie nie miałam innego wyjścia. A z Przemkiem, bo tak miał na imię, tańczyło się bosko. Dawno nie bawiłam się z kimś innym niż Marek. Było to przyjemne, wręcz ekscytujące uczucie. No i całkiem niewinne. Przecież nie ma nic złego we wspólnym tańcu.
– Ja… chyba… chętnie bym odpoczęła – powiedziałam wreszcie.
– Jasne, odprowadzę cię do przyjaciółek…

Czułam, że przesadzam z alkoholem

Dla kurażu i z wrażenia wychyliłam jeszcze jednego drinka. Czułam, że przesadzam z alkoholem, ale co tam – przecież miałam urodziny!
– No, Madzia, idź wyskacz te procenty. – Koleżanki się zaśmiały. – A my z tobą.
Troszkę kręciło mi się już w głowie, ale z drugiej strony mogłam się oprzeć na męskim ramieniu Przemka, który najwyraźniej nie miał nic przeciwko temu.
– Słuchaj, Magda – zaproponował w pewnym momencie. – Jestem już trochę zmęczony. Ale chętnie jeszcze potańczę. Może siądziemy przy barze i napijemy się czegoś? Czegoś chłodnego?
– Jasne! – odparłam. Czułam się gotowa na nowe imprezowe wyzwania.
Przemek zamówił dla siebie białe wino, a ja stwierdziłam, że nie będę mieszać alkoholu, i znów postawiłam na drinka. Piliśmy tak, rozmawialiśmy i w pewnym momencie poczułam się trochę dziwnie.
– Chyba pójdę na chwilę do łazienki – powiedziałam i zsunęłam się ze stołka barowego.
Znów kręciło mi się w głowie, ale jakoś inaczej niż przedtem. Poszłam chwiejnym krokiem w stronę korytarzyka z toaletami. Weszłam i nagle zorientowałam się, że się pomyliłam. Zamiast koło toalet, byłam gdzieś na zapleczu. A czułam się coraz gorzej i pomyślałam, że dobrze by mi zrobiło przemycie twarzy zimną wodą. Najwyżej potem poprawię makijaż.

Zaczęło się ze mną dziać coś dziwnego

Nagle ktoś mocno chwycił mnie za ramię i, odwróciwszy, oparł o ścianę. Poczułam, jak szarpie moją sukienkę, sięga do majtek… Chciałam krzyknąć, ale wydałam z siebie jakiś nieokreślony bełkot. Poczułam się bezsilna i zrozpaczona. Zabłysło światło. Słyszałam jakieś krzyki. Coś huknęło, zobaczyłam twarz Przemka… Czy to on chciał mnie skrzywdzić?
Potem była już tylko ciemność. Ciemność, ból głowy i to taki, że nie mogłam otworzyć oczu… Kiedy w końcu się do tego zmusiłam, zobaczyłam, że leżę w łóżku. Za oknem wstawał powoli jesienny, deszczowy ranek. Tykał zegar. I to tak głośno, jakby tykał w mojej głowie. Zobaczyłam wiszącą na krześle sukienkę i jeszcze jakieś fragmenty ubrania… Powoli dochodziło do mnie, że jestem we własnej sypialni… Nagle… moja stopa dotknęła czyjegoś ciała… Czyjego? „Przecież nie Marka. Marka tu nie ma… Boże, Boże, co się dzieje?”, myślałam w panice. Odważyłam się zerknąć w bok i zobaczyłam tylko krótkie, jasne włosy.
Opadłam na poduszkę.

Nie, to nie może być prawda! Ja bym tego nigdy nie zrobiła… Kto to jest?

Drzwi otworzyły się z impetem i do sypialni zajrzała Agata.
– Jezu, Magda, wyglądasz… no… Nie najlepiej. Ale rozumiem, po tym, co się działo…
– A co się działo? – jęknęłam.
– No, potem ci wszystko na spokojnie opowiemy. Nic nie pamiętasz? A lekarza?
– Jakiego lekarza? – przeraziłam się.
W tym momencie leżąca obok mnie osoba odsunęła kołdrę.
Ewa? – zdumiałam się. – To ty?
– Ja, a kto? Jak ty się czujesz, biedactwo? – ulitowała się nade mną.
Wszystko wyjaśniło się przy kawie. Kiedy długo nie wracałam, Przemek poszedł za mną i zorientował się, że coś jest nie tak. To on znalazł mnie i napastnika, któremu zdrowo przywalił. Potem zleciały się moje koleżanki. Wezwano policję. Ja nic nie pamiętałam, bo… gdy siedziałam przy barze zajęta rozmową z Przemkiem, facet dolał czy dosypał mi czegoś do drinka! I po prostu urwał mi się film!
– Manager klubu kazał cię przeprosić. Pewnie niedługo dostaniesz kwiaty, upominek od firmy i tak dalej – paplała Ewa. – Nic ci się na szczęście nie stało, poza tym, że pewnie masz gigantycznego kaca.
– I moralnego też – mruknęłam pod nosem.
Mimo że stuknęło mi czterdzieści pięć lat, nadal miałam więcej szczęścia niż rozumu…
No i teraz mam też dylemat. Jest dochodzenie, będą przesłuchania i sprawa w sądzie. A ja jakoś muszę powiedzieć mężowi o moich „szampańskich urodzinach”.

Czytaj więcej