"Faceci Gośki mają gest i fantazję, a mój mąż jest taki przyziemny! Brakuje nam romantyzmu...?
Fot. AdobeStock

"Faceci Gośki mają gest i fantazję, a mój mąż jest taki przyziemny! Brakuje nam romantyzmu...?

"Moja przyjaciółka co chwilę poznawała kogoś nowego i opowiadała, jakim jest świetnym facetem. Roman nauczył ją nurkować w Egipcie. Zbyszek, który pracował we Frankfurcie, przylatywał w każdej wolnej chwili, robiąc jej niespodzianki. Grzesiek, dziennikarz motoryzacyjny, zabierał ją na testy nowych aut. Zazdrościłam, ale mój mąż powiedział mi, co o tym myśli..." Lidka, 36 lat

– Co tam u Gośki? – zapytał mąż, gdy wróciłam ze spotkania z przyjaciółką.
– Świetnie – odpowiedziałam. – Poznała kogoś.
Niech zgadnę: przystojny, bogaty i niepoprawny romantyk.
– Skąd wiesz?
– Bo taki sam był w styczniu i w marcu, o zeszłym roku już nie wspomnę. Czy ona przypadkiem nie umawia się cały czas z tym samym facetem?
– Nie. – Roześmiałam się. – Paweł jest poważnym biznesmenem, a Sebastian to był przecież niespełniony artysta.
– No cóż, miejmy nadzieję, że ten związek potrwa trochę dłużej. I że nie odbije się na naszym... – Westchnął ciężko.
– O co ci chodzi?
– O nic. – Machnął ręką. – Siadaj, kolacja gotowa. Marcel kończy odrabiać lekcje, Kamila już śpi, mamy chwilę, żeby spokojnie pogadać. Przeszukałem chyba cały internet i znalazłem idealne auto dla nas. Wygodne, komfortowe, z dużym bagażnikiem. Spodoba ci się. W takim samochodzie podróż nad morze będzie przyjemnością, a nie udręką, jak w zeszłym roku.

Przyjaciółka kolejny raz była zakochana

Od jakiegoś czasu przymierzaliśmy się do kupna auta. Nasz stary grat nadawał się już w zasadzie tylko na złom, więc cieszyłam się, że mąż pomyślał o naszej wygodzie i bezpieczeństwie, zanim wyjechaliśmy na wakacje. Od kilku lat oszczędzaliśmy już na ten cel, więc teraz warto było się zdecydować. I faktycznie – wybór Arka wydawał się być strzałem w dziesiątkę.
Chwilę później zadzwonił telefon. W słuchawce rozbrzmiewał szczebiot Gosi:
– Nie uwierzysz. Paweł nie wytrzymał tego, że przez nasze babskie spotkanie nie mogłam się z nim zobaczyć, więc jedzie teraz do mnie. Dobrze, że jeszcze nie spałam...
– No cóż, przepraszam w takim razie, że pokrzyżowałam wam plany randkowe – odparłam ze śmiechem. – Ale musiałam cię porwać na tego drinka. Jak jesteś zakochana, to zupełnie tracisz rozum i nie masz czasu na cokolwiek poza miłością. Bawcie się dobrze, dobranoc!

Bajka zazwyczaj szybko się kończyła

Przyzwyczaiłam się już do opowieści mojej przyjaciółki. Co chwilę poznawała kogoś nowego i informowała mnie ze szczegółami, jakim świetnym facetem jest jej kolejny wybranek. Trzeba przyznać, że dzięki tym znajomościom jej życie było barwne, a mężczyźni, z którymi się umawiała, mieli gest i fantazję. Roman nauczył ją nurkować podczas wakacji w Egipcie. Mariusz znał się na winach, więc za każdym razem zjawiał się w jej domu z butelką dobrego rocznika, Grzesiek, dziennikarz motoryzacyjny, zabierał ją na testy nowych aut, a Zbyszek, który na co dzień pracował we Frankfurcie, przylatywał w każdej wolnej chwili, robiąc jej niespodzianki. Bajka jednak zazwyczaj szybko się kończyła, bo często okazywało się, że ukochany ma żonę i dzieci.
Gośka łkała wtedy do telefonu, naśladując głos któregoś z nieuczciwych kochanków:
– „Mówiłem, że jestem po rozwodzie? Nie, kotku, przesłyszałaś się, mówiłem, że myślę o rozwodzie. Daj mi trochę czasu, dla ciebie to zrobię, obiecuję. Proszę, tylko już nie płacz”...
Na szczęście dość szybko rzucała się w wir kolejnego uczucia, licząc, że tym razem na pewno wszystko ułoży się zupełnie inaczej.

Mój mąż był praktyczny i... przyziemny

Przez kolejne tygodnie nic nie zakłócało sielanki i jej związek z Pawłem kwitł w najlepsze.
– Przesłał jej kwiaty na lotnisko. Posłaniec czekał w hali przylotów z wielkim bukietem i listem od niego – streściłam Arkowi SMS Gośki.
– Poważnie?! Nie mógł sam ich wręczyć?
– Widocznie nie. Moim zdaniem to bardzo ładny gest. Ty nigdy nie wysłałbyś mi kwiatów na lotnisko.
– Oczywiście, że nie. Po pierwsze, ty nie latasz na zagraniczne delegacje. Po drugie, to kompletnie bez sensu. Nie dość, że musiała sama dźwigać swoje walizki, to jeszcze dostała ciężki, nieporęczny bukiet. Ja bym po prostu po ciebie przyjechał i pomógł ci z twoimi torbami.
Przez kolejne dni Gośka dalej bombardowała mnie wiadomościami. Donosiła, co powiedział Paweł, co jej napisał w SMS-ie, co było na kartce, którą rano zostawił jej na łóżku. Westchnęłam ciężko, bo uświadomiłam sobie, że Arek wysłał mi dziś tylko jedną wiadomość, która brzmiała: „Kup chleb. Odbiorę Marcela z karate”.
W sobotę dość szybko uwinęliśmy się ze sprzątaniem, więc całe popołudnie mieliśmy wolne.
– Co powiecie na wycieczkę rowerową? – zapytał mój mąż, kiedy sadowiłam się na kanapie. – Naprawiłem fotelik dla Kamili, rower Marcela napompowany. Dobrze by nam zrobiło trochę ruchu.
Ucieszyłam się, bo bardzo lubię nasze przejażdżki. Zadowolona wskoczyłam w dresy i pognaliśmy przed siebie. Godzinę później zrobiliśmy małą przerwę, żeby chwilę odpocząć i napić się wody. Sprawdziłam mój telefon. Przyszły wiadomości od Gośki. Pierwsza brzmiała: „Zgadnij, gdzie jestem!”, a w drugiej było zdjęcie wieży Eiffla. Kolejna fotka przedstawiała uśmiechniętą Gośkę ubraną w małą czarną. Zdecydowanie inaczej spędzaliśmy nasze weekendy...

Co się stało z naszym romantyzmem?

Kilka tygodni później przed moim domem zaparkował czerwony kabriolet. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom, kiedy zobaczyłam, że wysiada z niego moja roześmiana przyjaciółka.
– Dasz wiarę, że dostałam go w prezencie? Podobno bardzo do mnie pasuje! – zawołała uśmiechnięta od ucha do ucha.
Wieczorem Arek też był w świetnym humorze, zwłaszcza że nasz nowy samochód doskonale się sprawował. Mąż opowiadał mi o jego funkcjach i o tym, jak fajnie będzie pojechać nad morze.
– Hej, chyba ktoś jest myślami w innym miejscu! – zawołał nagle, a ja spojrzałam na niego rozkojarzona.
– Co, przykro ci, że to nie kabriolet, tak? – Uśmiechnął się kpiąco.
– Nie o to chodzi... Zastanawiam się po prostu, co stało się z naszym romantyzmem...
– Nie rozumiem – zdziwił się mój mąż.
Kiedyś często wyznawałeś mi miłość, a teraz rozmawiamy o dzieciach albo obowiązkach domowych...
– Lidka, prowadzimy wspólny dom, mamy dzieci. Wyobrażasz sobie, co by się działo, gdybyśmy, zamiast ustalać codzienne rzeczy, rozmawiali ciągle o naszych uczuciach?! Gdybym na przykład nie napisał ci, że nie dam rady odebrać Kamili z przedszkola, ale za to wyznałbym ci miłość SMS-em? Albo gdybyś ty nie pisała mi, żebym po drodze kupił składniki potrzebne do obiadu, bo przecież możemy się żywić naszą miłością?
– Daj spokój z tymi przyziemnymi przykładami. Nie o to mi przecież chodzi.
– Zawsze jest tak samo, gdy Gośka ma nowego faceta – sarknął Arek.
– Nie rozumiem.
– Porównujesz jej związek do naszego, a ja wtedy wychodzę na nieromantycznego, nudnego domatora.
– Ale gdybyś tak posłuchał jej opowieści...
– Jesteśmy razem jedenaście lat, a ty mówisz o kilkumiesięcznych romansach. Przecież ja też jeździłem do ciebie nocnym pociągiem aż ze Szczecina, po to, żeby po trzech godzinach wracać do pracy.
– To tylko potwierdza, że gdzieś zgubiliśmy te romantyczne gesty.
Nieprawda. To, że nie robię ci takich niespodzianek, nie znaczy, że cię nie kocham. Wolę po prostu inaczej okazywać uczucia. Chcę dbać o ciebie i nasze dzieci. Ugotować wam coś pysznego, zabrać was na spacer, mieć pewność, że bezpiecznie dotrzemy nad morze. Weszliśmy po prostu na inny etap. Gośka nigdy nawet do niego nie dotarła...
Zrobiło mi się głupio. Arek miał rację, byłam szczęśliwa, tylko czasem nie potrafiłam docenić tego, co mam.
Miesiąc później Gośka rozstała się z Pawłem i oddała mu samochód. Oczywiście historia się powtórzyła – jej wybranek miał żonę i nie zamierzał się z nią rozstać. Kiedy po jakimś czasie słuchałam jej kolejnych opowieści o nowym facecie, wiedziałam już, że wolę stałość w uczuciach mojego męża niż wielkie porywy serca.

 

Czytaj więcej