"Nie rozmawiałam z mężem o seksie, bo sądziłam, że wszystko jest w porządku. Nigdy nie wyglądał na niezadowolonego. W końcu jednak nadszedł czas, kiedy zrozumiałam, jak bardzo się myliłam..." Kinga, 35 lat
Pięć lat temu zatrudniłam się w firmie spedycyjnej jako fakturzystka. Darek pracował w tym samym pokoju co ja. Polubiłam go od samego początku. Był bardzo miłym i przystojnym facetem, zachowywał się jednak tak, jakby bał się kobiet. Potem dowiedziałam się o jego lękach. Przerażała go myśl, iż mógłby dostać kosza od kobiety, w której się zakocha.
Chociaż od pierwszego dnia kokieteryjnie spoglądałam na Darka, dopiero po kilku miesiącach odważył się zaprosić mnie na kolację.
– Kinga... – zaczął nieśmiało, kiedy zbierałam swoje rzeczy i szykowałam się do wyjścia z pracy.
– Tak? – zachęciłam go.
– Czy masz jakieś plany na dzisiejszy wieczór? Bo jeśli nie... – zająknął się – to może wyszlibyśmy gdzieś razem?
– Już myślałam, że nigdy się ze mną nie umówisz – uśmiechnęłam się radośnie. – Gdzie i o której?
– Może o dwudziestej w Zamkowej?
– Dobrze. Będę na pewno.
Od tamtego wieczoru zaczęliśmy się spotykać. Chodziliśmy razem do kina i restauracji, pierwszy raz jednak pocałował mnie dopiero podczas długiej wycieczki w góry. Wiedziałam, że Darek jest nieśmiały, więc nie chciałam go popędzać. Poza tym do tamtej chwili nie byłam pewna, czy on traktuje mnie jak swoją dziewczynę, czy jak przyjaciółkę od serca.
Gdy jeszcze podczas tej samej wycieczki usłyszałam z jego ust oświadczyny, byłam bardzo zaskoczona.
– Kinga, czy znajomość ze mną jest dla ciebie ważna? – zapytał.
– Oczywiście, głuptasku – ucałowałam go w policzek. – A czy... – zawiesił głos. – Czy wyjdziesz za mnie? – powiedział szybko, jakby się bał, że nie zdąży. Zaniemówiłam z wrażenia. Chciałam zostać jego żoną, ale nie sądziłam, że tak szybko mnie o to poprosi. Stałam więc, nic nie mówiąc, a Darek wyczekująco na mnie spoglądał.
– Bo ja cię bardzo kocham... – powiedział łamiącym się głosem. Rzuciłam mu się na szyję.
– Pewnie, że chcę za ciebie wyjść! Słyszałam, jak on oddycha z ulgą.
Pobraliśmy się pół roku później.
Darek rozpieszczał mnie, jak tylko umiał. Na nic nie mogłam narzekać. Sądziłam, że on też jest szczęśliwy. Bo przecież nic nie wskazywało, że czegoś mu brakuje. Nigdy nie wyglądał na niezadowolonego. W końcu jednak nadszedł czas, kiedy zrozumiałam, jak bardzo się myliłam.
Pewnego dnia zadzwoniła koleżanka, która po kilku latach przyjechała z Francji. Anka zatrzymała się w hotelu i koniecznie chciała się ze mną spotkać. Umówiłyśmy się na wieczór.
– Kochanie, wrócę jutro później. Anka zaprosiła mnie na kolację. Będzie w Polsce tylko kilka dni – powiedziałam, kiedy jedliśmy obiad.
– Pewnie, wyjdź i rozerwij się. Ja jutro mam znowu spotkanie z zagranicznym kontrahentem. Wiesz przecież, jak to zwykle długo trwa...
Darek dwa lata po naszym ślubie znalazł pracę w angielskiej firmie, w której zatrudniono go na kierowniczym stanowisku. Dosyć często jeździł w delegacje albo do późnego wieczora przesiadywał w biurze, omawiając strategie sprzedaży i promocji.
Następnego dnia po pracy pojechałam do Anki do hotelu. Jadłyśmy kolację, ona opowiadała o swoim mężu i o życiu w podparyskim miasteczku.
– Wiesz, może poszłybyśmy gdzieś na drinka? – zaproponowała. – Ta hotelowa restauracja wcale mi się nie podoba. Gdzie mogłybyśmy pójść?
– Nie znam żadnych pubów, nie lubię takich miejsc – stwierdziłam.
– Wyskoczmy gdzieś – przekonywała mnie Anka. – Chciałabym uczcić to, że jestem w Polsce.
Poszłyśmy do najbliższego klubu nocnego. Był tam spory tłok, ale jakimś cudem udało się nam zdobyć stolik. Z zainteresowaniem przyglądałam się gościom tego lokalu. Prawie wszystkie kobiety, które tam siedziały, wyglądały na prostytutki. Jedne przymilnie uśmiechały się do mężczyzn, inne, przy stolikach, chichotały, kokietowały i przytulały się do swoich klientów. Czułam się trochę nieswojo w tym towarzystwie, Anka natomiast świetnie się bawiła.
– Myślisz, że są tu podobne kluby z facetami? – zastanawiała się.
– Nie mam zamiaru szukać takiego lokalu – odparłam, przyglądając się atrakcyjnej blondynce, samotnie siedzącej przy barze. Nagle zbladłam. Nie słuchałam już, co mówi Anka. Do tamtej prostytutki podszedł mężczyzna w ciemnym garniturze. Gdy oparł się bokiem o kontuar, poczułam, jak serce podchodzi mi do gardła. To był Darek! Chwilę rozmawiali, potem ujął ją pod ramię i wyszli z lokalu.
– Przepraszam, Aniu, źle się czuję, muszę iść – pożegnałam się, nie bacząc, że robię przykrość przyjaciółce. Kiedy opuściłam klub, zobaczyłam Darka i tę dziewczynę, idących do hotelu. Poszłam za nimi. Widziałam, jak ona bierze klucze i razem wsiadają do windy. Wyszłam na zewnątrz, wezwałam taksówkę i pojechałam prosto do domu.
Myślałam, że zwariuję, chodziłam z kąta w kąt, patrzyłam niecierpliwie na zegarek, wciąż wyglądałam przez okno, czekając na Darka. Wrócił półtorej godziny po mnie.
– Cześć, kochanie. Co tak wcześnie? Myślałem, że to spotkanie z Anką zajmie ci znacznie więcej czasu. Ale cieszę się, że już jesteś – powiedział i chciał mnie przytulić.
– Nie dotykaj mnie! – zawołałam. – Już się dzisiaj zabawiłeś z prostytutką. Widziałam cię, ty, ty, ty...
Krzyczałam i płakałam na przemian. Darek siedział ze spuszczoną głową. Nie odezwał się ani słowem.
– Więc tak wyglądają te twoje rozmowy i spotkania z zagranicznymi klientami?! – wyrzucałam mu. – Przez cały czas mnie zdradzałeś, prawda? Jak długo korzystasz z usług tych ladacznic?! No, odpowiedz mi!
– Od wielu lat – powiedział cichym głosem, nie patrząc na mnie.
– Dlaczego? Co one ci dają takiego, czego ja nie mogę? – zapytałam.
– Kinga – westchnął głęboko. – Przecież to są dziwki...
– I co z tego? – denerwowałam się. – Ja jestem twoją żoną! To ze mną powinieneś sypiać!
– Ale one... one są... one robią... – dukał Darek. Popatrzyłam na niego ze zdziwieniem.
– No wiesz... Takie nieprzyzwoite...
– Chcesz powiedzieć, że chodzisz do prostytutek, bo masz ochotę na „nieprzyzwoite numerki”? – zapytałam zszokowana. Darek zrobił się cały czerwony.
– Jestem obrzydliwy... Wiem – bąknął.
– Wcale tak nie myślę – powiedziałam łagodnie i chwyciłam jego rękę.
– Dlaczego nigdy mi o tym nie mówiłeś?
– No co ty?
– Naprawdę uważasz, że „te rzeczy” są takie nieprzyzwoite i ja nigdy o nich nie myślę?
– Bo... bo ja cię kocham... szanuję...
– Darek, nie rób ze mnie świętej! – złapałam go za brodę i zmusiłam, żeby popatrzył mi w oczy.
– Chcę, żeby seks obojgu nam sprawiał przyjemność, rozumiesz? Tylko musisz mi mówić o swoich oczekiwaniach.
– Naprawdę, chciałabyś? – wydusił z siebie po dłuższej chwili.
– Pewnie, kochany – kiwnęłam głową i mocno się do niego przytuliłam.
Następnego dnia zrobiłam kolację przy świecach, do której podałam butelkę wina. Gdy już zjedliśmy, zapytałam:
– Czy wyjawisz mi swoje marzenia? Zauważyłam, jak jednym haustem wychylił następny kieliszek.
– Mieliśmy się nauczyć rozmawiać o seksie, pamiętasz?
– Tak, masz rację – stwierdził. Chwilę siedzieliśmy w ciszy. W końcu Darek wydusił z siebie:
– Czy mogę oglądać cię nago, przy świetle... i... czy mogłabyś założyć te swoje piękne szpilki? – te słowa ledwo przeszły mu przez gardło.
– Oczywiście – stwierdziłam zalotnie. Wstałam, kapcie zmieniłam na szpiki, a potem zaczęłam bardzo powoli zdejmować z siebie bluzkę, pod którą miałam specjalnie na tę okazję kupioną koronkową bieliznę.