"Nie zgodziłam się, by córka z mężem i dziećmi sprowadzili się do mnie. Usłyszałam, że jestem egoistką"
Fot. 123 RF

"Nie zgodziłam się, by córka z mężem i dziećmi sprowadzili się do mnie. Usłyszałam, że jestem egoistką"

"Pewnego dnia moja córka wpadła do mnie i powiedziała jak gdyby nigdy nic, że sprzedają z Leszkiem swoje mieszkanie. Powiedziała też, żebym zrobiła u siebie w domu miejsce, bo chcą już zwozić do mnie swoje rzeczy. Zamurowało mnie. Nawet nie spytała, czy się zgadzam. Ona mnie informowała, że się wprowadzą! Przez wiele lat pomagałam Adze, ale tym razem nie mogłam się zgodzić..." Krystyna, 65 lat

Aga wpadła do mieszkania jak bomba.
– Cześć, mamo! – przywitała się w progu. – Mam sprawę – nie owijała w bawełnę. – Kupujemy z Leszkiem dom za miastem. Mamy już chętnego na nasze mieszkanie, musimy się wyprowadzić w ciągu miesiąca – nadawała jak katarynka.
– Nic mi nie mówiłaś...
– A co ci będę zawracała głowę naszymi sprawami. – Machnęła ręką. – Musimy zacząć powoli zwozić rzeczy, możesz przygotować miejsce?
Zamurowało mnie.
– Chcecie się do mnie wprowadzić? – zapytałam zdumiona.
– No tak. – Teraz ona spojrzała na mnie jak na głupią. – To chyba oczywiste. A gdzie mamy się podziać na czas remontu domu?
– Zaraz, zaraz, kochana. Nawet nie zapytałaś mnie, czy się na to zgadzam.
– A nie? – Na jej twarzy malowało się zdumienie. – No, mamo, przecież to najlepsze rozwiązanie. Dla nas, bo zaoszczędzimy na wynajmie mieszkania, dzieci będą zaopiekowane, a ty będziesz miała towarzystwo. Same plusy!
– Jak dla kogo. Aga, ja… ja się nie zgadzam. Jestem stara, potrzebuję spokoju. To nie dla mnie. Ja...

Córka naskoczyła na mnie i przedstawiła kolejne żądania 

– Nie chcesz nam pomóc?! – naskoczyła na mnie.
Tego nie powiedziałam, możecie wprowadzić się do mieszkania po babci, wypowiem najem...
– No właśnie jeszcze o tym mieszkaniu chciałam pogadać z tobą. Pomyśleliśmy z Leszkiem, że trzeba je sprzedać, żeby mieć kasę na wykończenie domu.
Nie mam zamiaru sprzedawać mieszkania. To moja polisa. Gdybym zachorowała, gdyby coś mi się stało, z wynajmu będziesz miała pieniądze na opiekunkę dla mnie albo opłacenie domu opieki – powiedziałam.
– Nie przesadzaj. Przecież nie chorujesz, nic ci nie jest – prychnęła. – Jakby co, wezmę cię do siebie, do naszego domu…
– Nie, nie chcę być ciężarem, ja wiem, jak to jest opiekować się chorą osobą. Jeśli chcecie, możecie się wprowadzić na czas remontu do mieszkania babci. Wybacz, ale ja się nie zgadzam na wspólne mieszkanie pod jednym dachem.
– Bo?... – nie odpuszczała.
Bo wolę mieszkać osobno, nie chcę kłótni, nie chcę robić za gosposię, opiekunkę, kucharkę i sprzątaczkę. Ja już się w życiu narobiłam. Jak sobie wyobrażasz pięć osób na czterdziestu pięciu metrach, w tym dwie pracujące zdalnie? Aga, to nie jest dobry pomysł.
– Przesadzasz, zawsze szukasz dziury w całym. Będzie dobrze. – Zachowywała się tak, jakby nie docierało do niej to, co mówię.
– Nie, nie będzie, wiem to.
– Mamo, nie komplikuj…
– Pierwszy raz w życiu ci odmawiam, nie jest mi z tym lekko, ale ja nie chcę z wami mieszkać, tym bardziej że macie gdzie się podziać, i to za darmo.
– A ja myślałam, że się ucieszysz, że będziesz mogła być z wnukami na co dzień. Nawet nie wiesz, jak Ola i Adaś cieszyli się, kiedy im powiedziałam, że zamieszkamy u ciebie. Co ja im teraz powiem, że babcia ich nie chce pod swoim dachem?

To był emocjonalny szantaż!

Czułam jak rośnie mi ciśnienie.
Nie pogrywaj ze mną w ten sposób, dobrze? Całe życie harowałam jak wół, żeby ci niczego nie brakowało, wszystkiego sobie odmawiałam, nawet odpoczynku, bo zajmowałam się twoimi dziećmi, gdy były małe, żebyś mogła wrócić do pracy, a pamiętaj, że wtedy ja też pracowałam. Teraz należy mi się trochę spokoju i wytchnienia, więc to uszanuj i nie rób scen, bo nie zostawiam cię na lodzie. Macie gdzie się podziać, co miesiąc będziecie do przodu dwa tysiące. To jest chyba wystarczająca pomoc z mojej strony, prawda?
– Nie na taką pomoc liczyłam – odparła. – Przez ciebie będziemy musieli teraz wziąć większy kredyt, bo dla ciebie ważniejsza jest wygoda. Jak można być taką egoistką?
No właśnie, córeczko, zadaj sobie to pytanie.
Aga spojrzała na mnie ze złością.
– Załatw szybko sprawę z tym mieszkaniem babci, za miesiąc musimy się przeprowadzić – powiedziała obrażonym tonem. Wstała, pożegnała się oschle i wyszła.
Zrobiło mi się przykro, ale zdania nie zmieniłam, bo wiedziałam, że mieszkanie pod jednym dachem z córką i jej rodziną mogłoby nas tylko skłócić.

 

Czytaj więcej