"Teściowa nie szanowała mnie, bo byłam drugą żoną. Mąż na to nie reagował, aż miarka się przebrała..."
Fot. 123rf.com

"Teściowa nie szanowała mnie, bo byłam drugą żoną. Mąż na to nie reagował, aż miarka się przebrała..."

"Teściowa już przed ślubem okazywała mi niechęć, wręcz wrogość. Zawsze starałam się być dla niej miła, ale ta baba nie znosiła mnie dla zasady. Uważała, że drugie żony nie są prawowitymi żonami… Sugerowała, że gdybym nie pojawiła się w życiu jej syna, z pewnością zszedłby się z Gabrielą! Nie miała nawet pojęcia, dlaczego oni się rozstali...! Agata, 36 lat

Janek nie ukrywał, że jest rozwodnikiem. Od początku wiedziałam też, że ma kilkuletniego wówczas syna. Na trzeciej randce zapytałam o przyczynę rozwodu.
– Nie dogadywaliśmy się – odparł i wzruszył obojętnie ramionami. 
Dopiero kilka tygodni przed naszym ślubem dowiedziałam się, że żona go zdradzała.
– Dlaczego mi o tym nie powiedział?
– No cóż – jego kuzynka spuściła wzrok. – Janek należy do tego wymarłego gatunku mężczyzn, którzy szanują kobiety i nie mówią o nich źle, ale naprawdę bardzo to przeżył. Z tobą będzie inaczej, czuję to. Dobrze ci z oczu patrzy – uśmiechnęła się.

Dla teściowej zawsze byłam tą gorszą synową

Rzeczywiście, nasze małżeństwo było udane. Oczywiście czasem się spieraliśmy, ale zawsze dochodziliśmy do porozumienia. Właściwie od początku wszystko układałoby się idealnie, gdyby… No właśnie! Gdyby nie teściowa. Już przed ślubem jej niechęć do mnie była wyczuwalna, choć Janek twierdził, że tylko mi się wydaje. Niestety, nie wydawało mi się. Teściowa robiła wszystko, aby udowodnić mi, że jestem gorsza od pierwszej żony Janka.

Szybko zorientowałam się, iż ona również, podobnie jak ja wcześniej, nie zna przyczyny rozstania syna z jego pierwszą małżonką. Zawsze wysłuchiwałam od niej uwag na temat nieważności ślubu cywilnego, bo przecież kościelnego Janek wziąć po raz drugi nie mógł, a także moich skłonności do tycia. 
– Aga, ty się chyba znowu zaokrągliłaś – zmierzyła mnie wzrokiem. – Gabrysia nosiła rozmiar 36 nawet po porodzie – uśmiechnęła się krzywo, a ja zagryzałam zęby, by nie wybuchnąć. 
Najgorsze jednak, że mąż mnie nie bronił ani nie reagował na jej docinki. 
– Jestem przekonany, że z czasem zmieni do ciebie podejście – pocieszał mnie dopiero wtedy, kiedy wychodziliśmy od jego matki.
– Ja zawsze będę tą gorszą! – syknęłam. – Mam wrażenie, że wyniosła twoją pierwszą żonę na ołtarze! Może w końcu uświadomisz mamusię, dlaczego rozwiodłeś się z Gabrielą? Że zdradzała cię na prawo i lewo? – zapytałam, obserwując jego reakcję. 
– Skąd o tym wiesz? – Janek nagle zbladł.
– Nieważne, po prostu wiem! I twoja matka też powinna poznać prawdę – wściekłam się.
– Kochanie, nie ma co rozdrapywać starych ran – próbował mnie uspokoić. – Mama z pewnością zmieni swoje nastawienie, tylko daj jej trochę czasu – poprosił, a ja nie potrafiłam mu odmówić. 
A szkoda! Może gdybym już wówczas jasno postawiła granicę, nie musiałabym przez to wszystko przechodzić.

Dowiedziałam się, że nie jestem "prawowitą żoną"

Kiedy zaszłam w ciążę, Janek przekonał mnie, że gdy tylko dziecko przyjdzie na świat, jego matka na pewno mnie zaakceptuje w roli synowej. Niestety. Podczas naszych wizyt odnosiła się do Oleńki chłodno. Miałam wrażenie, że moja córka w ogóle jej nie interesuje, podczas gdy Antek, syn Janka i Gabrieli, był dla niej całym światem. Nic do dzieciaka nie miałam, ale czułam się fatalnie, obserwując to niesprawiedliwe traktowanie.
– Moja mama na pewno kocha Olę – mąż jak zwykle ją bronił. – Po prostu jest jej żal Antka, że wychowuje się w niepełnej rodzinie, dlatego może odrobinę go faworyzuje.
Podczas jednej z wizyt teściowa powiedziała wprost, że pierwszego wnuka kocha się najbardziej i nie ma w tym absolutnie nic dziwnego.
– To normalne – skwitowała, podczas gdy ja posłałam Jankowi ponad stołem zdziwione spojrzenie, którego zdawał się nie dostrzegać. – Poza tym Antoś jest synem prawowitej żony – dodała.
– Prawowitej żony? – zirytowałam się. – O czym mama mówi? Janek z matką Antka jest od kilku lat po rozwodzie!
– Ale rozwodu kościelnego nie mają –  wzruszyła ramionami.

Tym razem przekroczyła granice

Jak ja nie cierpiałam tej kobiety! Zawsze starałam się być dla niej miła i serdeczna, ale ten babsztyl nie znosił mnie tak dla zasady. Bo byłam drugą żoną, a drugie żony, jej zdaniem, zawsze są gorsze… Kiedyś nawet zasugerowała, że gdybym nie pojawiła się w życiu jej syna, z pewnością zszedłby się z Gabrielą!

– W każdym małżeństwie zdarzają się gorsze chwile. Janek i Gabrysia po prostu się pogubili, a ty skorzystałaś z okazji – stwierdziła, a przy stole zapanowała głucha cisza.

Teściowa właśnie wyprawiała jedną ze swoich hucznych imprez imieninowych. Była już po kilku drinkach i zaczynała pleść, co tylko ślina na język przyniesie. Nie po raz pierwszy doprowadziła się do takiego stanu, lubiła sobie wypić, ale dotychczas choć trochę panowała nad słowami. Tym razem wyskoczyła z taką rewelacją przy całej rodzinie! Zamarłam z Oleńką na rękach. Posłałam błagalne spojrzenie w stronę Janka, on odchrząknął znacząco i oznajmił, że na nas już pora. Odetchnęłam z ulgą.

Nadszedł czas, aby mój mąż w końcu się określił

Mojego męża łączyła z matką dziwaczna, toksyczna relacja. Bałam się, że postawiony pod ścianą po prostu wybierze ją. W wyobraźni widziałam już siebie: upokorzoną i samotnie opuszczającą ten dom. Byłam mu wówczas bardzo wdzięczna, że wyszedł stamtąd ze mną! W samochodzie żadne z nas się nie odzywało. Ja prowadziłam, bo Janek wypił kilka kieliszków. Kiedy wróciliśmy do domu, położyłam córkę spać i poszłam do salonu.
– Nie masz nic do powiedzenia? – zapytałam męża. – Nie uważasz, że twoja matka dzisiaj przesadziła? Traktuje mnie jak piąte koło u wozu! Już nie wspomnę o tym, że uważa Oleńkę za gorszą wnuczkę – zaczęłam od ataku. –  Zastanawiałeś się, co ja czuję? Myślisz, że mnie to nie boli? – w moich oczach zabłysły łzy.
Janek westchnął głośno i podszedł do mnie ze spuszczoną głową.
– Masz rację – przyznał ponuro. – Dzisiaj już przekroczyła granicę.
– I co z tego wynika? Nic! Będziesz się boczył na nią przez kilka dni, a potem ci przejdzie i wszystko wróci do normy – wkurzyłam się. – Ja sroce spod ogona nie wypadłam, żeby twoja matka tak mnie traktowała! Nie jestem gorsza, tylko dlatego że jestem drugą żoną! Wcale nie marzyłam o takim życiu dla siebie, ale zaakceptowałam twoją przeszłość, zaakceptowałam to, że masz dziecko, i jak na tym wyszłam? No jak? – rozpłakałam się z bezsilności. – Przyszedł już czas, abyś się w końcu określił. Po czyjej staniesz stronie, kiedy twoja matka po raz kolejny zacznie mi ubliżać? Będziesz stanowczy czy może znów spróbujesz załagodzić sytuację? – spojrzałam na niego wyzywająco.

Jasno określiłam swoje żądania

Tego wieczoru jasno określiłam swoje żądania. Janek miał porozmawiać z matką, wyjawić jej prawdę o swoim pierwszym małżeństwie i stanowczo nakazać zmianę zachowania w stosunku do mnie.  Z samego rana mąż pojechał do rodzinnego domu. Nie wiem, o czym rozmawiali, Janek nie podzielił się ze mną szczegółami tego spotkania.  Jednak jedno jest pewne, chociaż teściowa nadal nie pała do mnie miłością, to przestała być złośliwa. Może nie jestem jej ulubienicą, ale przecież nie o to chodzi. Wystarczy, że się tolerujemy, bo w końcu kochamy tego samego mężczyznę.

Między teściową a synową nie musi być chemii, to nie z nią dzielę łóżko. Szkoda tylko, że matka Janka musiała pokonać taką długą drogę, by zacząć w końcu okazywać mi szacunek. 

 

Czytaj więcej