"Słabo mi na samą myśl, że Wielkanoc mam spędzić w bloku z teściami. Marzyłam o słońcu i byciu z mężem sam na sam"
"Marzyłam o Wielkanocy pod palmami"
Fot. 123rf.com

"Słabo mi na samą myśl, że Wielkanoc mam spędzić w bloku z teściami. Marzyłam o słońcu i byciu z mężem sam na sam"

Byłam zdesperowana, bo od dwóch lat nie miałam urlopu i wiedziałam, że to moja jedyna szansa na odpoczynek. Tylko teraz mogłam dostać w pracy kilka dni wolnego. Ale jeśli zamiast wylegiwać się na słońcu, będę musiała udawać, że jestem dobrą synową, która tylko marzy o pieczeniu mazurków i oglądaniu telewizji, to na pewno nie wypocznę! Nie miałam jednak odwagi powiedzieć teściowej, że nie chcę spędzić z nią świąt. Justyna, 29 lat

Moja matka zaprosiła nas na święta, musimy pojechać... – oświadczył Tomek. – Jak to musimy?! – zirytowałam się. Nie chciałam spędzać kolejnych świąt, siedząc przed telewizorem. – Nie zostawię rodziców samych w takim ważnym czasie! – oburzył się mąż. – Mają tylko mnie – dodał. – Czy naprawdę ten jeden raz nie możemy świętować inaczej? – przywołałam stary argument. – Ale jak ty to sobie wyobrażasz? Wiesz, jaka jest moja mama. Nie wybaczyłaby nam tego – jęknął.

Chciałam spędzić Wielkanoc w ciepłych krajach, sam na sam z mężem

Podejrzewałam, że też nie jest zadowolony, bo każdą Gwiazdkę i Wielkanoc spędzaliśmy z jego rodzicami. Chciał być wobec nich fair i zawsze powtarzał, że obowiązkiem syna jest spędzanie tych wyjątkowych dni z rodziną. „Widocznie ja, mimo obrączki na palcu, jeszcze rodziną nie jestem”, pomyślałam z goryczą.

– Jak sobie wyobrażam? – powtórzyłam ze złością. – Spakuję do walizki letnie sukienki, sandałki i krem do opalania, a potem pojedziemy na lotnisko. Święta przeleżymy na plaży, ładując baterie po długiej, szarej zimie. Tak to widzę! – krzyknęłam.

Byłam zdesperowana, bo od dwóch lat nie miałam urlopu i wiedziałam, że to moja jedyna szansa na odpoczynek. Tylko teraz mogłam dostać w pracy kilka dni wolnego. Ale jeśli zamiast wylegiwać się na słońcu, będę musiała udawać, że jestem dobrą synową, która tylko marzy o pieczeniu mazurków i oglądaniu telewizji, to na pewno nie wypocznę!

Sądziłam, że Tomek jak zwykle będzie się upierał przy swoim, ale on podszedł do mnie i spojrzał mi w oczy. – Świetna propozycja – powiedział, a ja aż zaniemówiłam. – Ale nie możemy... – dodał po sekundzie. – Możemy! – powiedziałam, starając się powstrzymać napływające do oczu łzy. – Przecież rodzice się obrażą! Byłam wściekła na męża, ale jednocześnie chciało mi się płakać. Bilety trzeba przecież kupić jak najszybciej, bo potem ceny rosną.

Moja teściowa jest osobą z charakterem. A ja nie jestem asertywna

Jeszcze nie wiedziałam, jak przekonam Tomka, ale podjęłam decyzję. Dorośli ludzie nie mogą żyć pod dyktando rodziców! Nazajutrz zwierzyłam się z moich dylematów przyjaciółce. Wyskoczyłyśmy na kawę, a ja po kwadransie wylałam jej wszystkie żale. – Ewa, marzę o słońcu i byciu z Tomkiem sam na sam! Słabo mi na samą myśl, że święta mam spędzić w bloku z widokiem na telewizor!

– To może zadzwoń do teściowej i zapytaj, co ona na to? – poradziła. – No, nie wiem... – miałam obawy. – Powiedz jej to, co mnie. Może tylko zachowaj dla siebie, że się u nich nudzisz. Ale o tych biletach i w ogóle wyśpiewaj wszystko jak na spowiedzi. Skoro jej zdanie jest dla Tomka takie ważne... – Masz rację, Ewuniu, dziękuję – ucałowałam przyjaciółkę. Ale nagle moja radość zgasła. – A jak się nie zgodzi? Albo obrazi? – Tym lepiej dla was – roześmiała się. Już nigdy nie będziesz musiała z nią spędzać świąt – żartowała. – Ech, łatwo ci mówić... – westchnęłam, bo mama mojego męża to osóbka z charakterem. A ja z kolei nie jestem asertywna. To za jej radą wybrałam na ślub inną suknię niż planowałam. Nie chciałam sprawiać jej przykrości...

„Mam do niej zadzwonić i poinformować, że nie przyjedziemy na Wielkanoc? Chyba nie mam tyle odwagi. Niech to zrobi Tomek!”, uznałam. Gdy wróciłam do domu, powiedziałam o moim planie małżonkowi. – Serce jej pęknie! Mowy nie ma! – zareagował zgodnie z moimi przypuszczeniami. – Kochany – pogładziłam go po policzku. – Naprawdę nie wolałbyś raz w życiu spędzić świąt inaczej? Pomyśl, jak będzie miło – zachęciłam go i namiętnie pocałowałam. – Chcę, ale rodzinna tradycja... – To ja zadzwonię! – zagroziłam. – Ani mi się waż! – syknął i wyszedł z mieszkania. Załamałam się.

Moja taktyka okazała się nic niewarta. Rozwiązanie Ewy niby było świetne, ale i tak nie potrafiłam wcielić go w życie. „Dlaczego nie umiem zawalczyć o swoje? A może nie chcę się sprzeciwić mężowi, tak jak on nie potrafi sprzeciwić się swojej matce?”, zastanawiałam się. Potem, chyba tylko po to, żeby się dobić, sprawdziłam w internecie ceny lotów.

Z telefonem do teściowej zwlekałam do samego wieczora

Okazało się, że za rozsądne pieniądze zostały tylko trzy bilety na moją wymarzoną Teneryfę! Wtedy uznałam, że nie ma na co czekać. „Najpierw je kupię, a potem będę się martwić”, postanowiłam. Zrobiłam przelew i wzięłam do ręki komórkę. „Dzwonić do Tomka czy teściowej?”, zachodziłam w głowę. W końcu... zatelefonowałam do Ewy. – To teraz już nie masz wyboru! Musisz powiedzieć teściowej, gdzie spędzicie Wielkanoc – przyjaciółka wybuchnęła śmiechem, gdy dowiedziała się, co zrobiłam. – Na samą myśl o tym przechodzi mnie zimny dreszcz – wyznałam. – Justyna, odwagi! To miła kobieta, pamiętam ją z twojego wesela. – Niby masz rację – mruknęłam.

Z telefonem do teściowej zwlekałam do samego wieczora. W końcu wybrałam jej numer. – Witaj, Justynko! – ucieszyła się mama Tomka. – Co u was słychać? – Wszystko dobrze... Mamo... – wzięłam głęboki oddech. – Zrobiłam coś pod wpływem impulsu. Od dawna marzę o urlopie w ciepłych krajach... – Tak? – zainteresowała się. – Gdzieś wyjeżdżacie? – Tomek jeszcze nie wie, to niespodzianka. Kupiłam dwa bilety na Teneryfę, bo cena była okazyjna. – Och, to wspaniale! Zawsze chciałam tam polecieć! Niestety, nie mogę namówić męża nawet na spacer, więc co tu dopiero mówić o takiej podróży. Koniecznie przyślijcie nam kartkę. A kiedy lecicie? – W święta... – wyszeptałam i poczułam, jak oblewa mnie zimny pot.

– Masz na myśli Wielkanoc? – Ta... Tak – wydukałam. Chwila milczenia, która zapanowała w słuchawce, zdawała się trwać wieki. – I co mama na to? – spytałam, bo już nie mogłam znieść tego napięcia. – Życzę wam udanych wakacji! Jestem ciekawa, czy i tam zajączek przynosi prezenty – odparła, a ja zaniemówiłam z wrażenia. – I nie jest mamie przykro, że was nie odwiedzimy? – upewniłam się. – A skąd! – zaprzeczyła. – Powinniście jeździć, póki jesteście młodzi. A my... My odwiedzimy znajomych. Wiesz, szczerze mówiąc, oni co roku nas zapraszają. Od dawna planowałam do nich pojechać, ale Tomek zawsze chce spędzać święta z nami, więc nigdy nie było okazji... Ale teraz będzie – w głosie teściowej usłyszałam ekscytację. Naprawdę się ucieszyła i z naszych, i ze swoich nietypowych świąt!

Zaimponowałam mężowi swoją odwagą

Po tym wszystkim, co Tomek mi naopowiadał o swoich konserwatywnych rodzicach, ledwo mieściło mi się w głowie, że poszło tak łatwo. „Spędzimy święta sami!”, myślałam uradowana, gdy odłożyłam słuchawkę. Roześmiana weszłam do kuchni. – Zgadnij, z kim rozmawiałam. – Z kim? – spytał mąż. – Z twoją mamą! – I co cię tak uszczęśliwiło? – popatrzył na mnie zdziwiony. Gdy opowiedziałam o wszystkim Tomkowi, opadła mu szczęka.

– Wspaniale! Aż nie mogę w to uwierzyć! Zaimponowałaś mi swoją odwagą – roześmiał się. – Ja bym nie podołał. Gdy w Wielkanoc zadzwoniliśmy do teściów, czułam, że pierwszy raz składamy sobie szczere życzenia. I wiedziałam, że oni też wspaniale spędzają czas. Zaczęłam więc kombinować, gdzie pojadę z Tomkiem na Gwiazdkę. Majorka brzmi świetnie...

Czytaj więcej