„Już cię kiedyś kochałam" – fascynująca książka o kobietach poszukujących szczęścia
Katarzyna Misiołek „Już cię kiedyś kochałam”.
Fot. Mat. pras.

„Już cię kiedyś kochałam" – fascynująca książka o kobietach poszukujących szczęścia

Najpiękniejsza wizja przyszłości to społeczeństwo, w którym wszyscy szanujemy nasze własne, czasem może nawet odrobinę nietypowe wybory. Autorka bloga "Ona Czyta" rozmawia z Katarzyną Misiołek o jej najnowszej książce „Już cię kiedyś kochałam”.

ONA CZYTA: „Już cię kiedyś kochałam”, twoja najnowsza powieść, to na pierwszy rzut oka lekka i romantyczna historia, a tak naprawdę to manifest kobiecości. Przeciwstawiasz się stereotypom, oczekiwaniom wobec kobiet, odbieraniu im praw o decydowaniu o sobie.

001_kkraj_20210212_DSC05279-Edit
Katarzyna Misiołek - autorka książki „Już cię kiedyś kochałam”.
Kamil A. Krajewski

Katarzyna Misiołek: W Polsce, podobnie zresztą jak w wielu innych miejscach na świecie, młode dziewczyny i kobiety usiłuje się ukierunkowywać w stronę konserwatywnie pojętej rodziny czy tradycyjnego małżeństwa, w pewien sposób narzucając im sztywną jednotorową narrację, ustaloną gdzieś tam, wieki temu… Presja jest często wywierana przez bliskich (zwłaszcza przez niektóre matki i babcie), ale bywa też, że przez sąsiadów i znajomych. W naszym kraju stygmatyzuje się kobiety silne i niezależne, zbyt długo pozostające wolne i te, którym niekoniecznie po drodze z macierzyństwem. Robi się to na różne sposoby – czasem w białych rękawiczkach, a bywa, że bardzo dosadnie i uważam, że jest to szkodliwe. Powinniśmy zrozumieć, że tolerancja dotyczy również naszego prawa wyboru własnej życiowej drogi i pamiętać, że nie wszyscy mają ochotę na ślub kościelny, małżeństwo w ogóle czy posiadanie dzieci.

DSC_2897
Katarzyna Misiołek „Już cię kiedyś kochałam” oraz inne jej książki.

Chciałoby się krzyczeć: „dlaczego?!” Jak to jest możliwe w XXI wieku? Mnie zawsze boli, że za tym stoją też kobiety…

No właśnie… Najczęściej za tym stoją kobiety i owszem, chciałoby się krzyczeć: „dlaczego”?! Mamy dwudziesty pierwszy wiek, a – przykładowo – w niektórych środowiskach kobiety samotne wciąż są uważane za gorsze, wybrakowane czy… egoistyczne. I zarzucają im to bynajmniej nie mężczyźni – to zazwyczaj wychodzi z ust innych kobiet! W Chinach staropanieństwo nadal jest wielką hańbą, o czym tam mówi się głośno. W Polsce określenie „stara panna” to niemal epitet i też niejedna wolna kobieta usłyszała go pewnie od tak zwanych „życzliwych”, najczęściej matek, ciotek czy sióstr (nie zapominajmy również o „przyjaciółkach”) – wszystko oczywiście rzucane prosto między oczy, w ramach „troski” i źle pojętej życzliwości. Często bagatelizuje się nasze świetne wykształcenie, osiągnięcia zawodowe, plany na przyszłość czy marzenia, a wmawia się nam, że bez faceta u boku jesteśmy gorsze czy niekompletne. Nigdy nie rozumiałam takiej mentalności, uważam, że to przerażające i bardzo dyskryminujące naszą płeć. Każdy człowiek powinien mieć prawo żyć tak, jak chce. Zarówno mężczyźni, jak i kobiety. To samo dotyczy presji w temacie macierzyństwa – to zazwyczaj inne kobiety wywierają ją na córkach czy wnuczkach, a nie mężczyźni. W kwestiach równouprawnienia czy wyswobodzenia się z przyciasnego gorsetu skrajnie konserwatywnych norm społecznych, też bardzo często najgłośniej krzyczą i sprzeciwiają się zmianom niektóre kobiety. I tak, to boli… Mnie, jako kobietę, bardzo.

Mam 33 lata, dziecko i nie mam męża. Nie pracuję na etacie i jeszcze walczę z kilogramami. Może powinnam zacząć słuchać, co mówią o mnie inni?

Ach, ci inni… Zawsze sporo tych „innych” dookoła i zawsze mają wiele do powiedzenia, a co gorsza, rzadko przemawiają jednym głosem i robi się lekki chaos… ;) Innych trzeba, mówiąc brzydko, olać. Inni nie mają własnego pomysłu na życie, więc ładują się z butami w cudze. Trzydzieści trzy lata, dziecko, brak męża i dodatkowe kilogramy? I co? I do przodu, Kobieto! Każdy z nas idzie przez życie własną ścieżką, każdemu przytrafiają się odmienne historie. Gdybyśmy wszyscy byli na tym samym etapie kariery czy związków, świat byłby śmiertelnie nudny… Dla mnie najpiękniejsza wizja przyszłości to społeczeństwo, w którym wszyscy szanujemy nasze własne, czasem może nawet odrobinę nietypowe, wybory; wspieramy się i otaczamy życzliwością. To rozmowy bez wścibskich wtrętów w stylu: „A kiedy ty, Joasiu, w końcu sobie kogoś znajdziesz?” czy złośliwości komentujących nasze niedoskonałe figury, sposoby na życie albo brak partnera, bądź – według głosu niektórych „innych” – bycie z kimś „nieodpowiednim”. Bo przecież inni zawsze muszą się do czegoś przyczepić.

Ale wróćmy do powieści, twoje bohaterki Dominika i Paulina zderzają się z oczekiwaniami. Opowiesz nam o nich?

Dominika i Paulina to dość blisko ze sobą zżyte kuzynki. Dominika niedawno wróciła ze Szkocji, gdzie rozstała się z wieloletnim partnerem i niczym polska Bridget Jones spędza trzydzieste szóste urodziny w rodzinnym domu na Kaszubach, wysłuchując lamentów matki w temacie swojego staropanieństwa. Kilka lat od niej młodsza Paulina szuka odpowiedniego kandydata na męża, jednocześnie nie bardzo się jeszcze widząc w roli żony i matki... Tymczasem bliscy chcą na siłę układać moim bohaterkom życia, wywierając na obie młode kobiety coraz większą presję – rodzice Dominiki kupili działkę pod budowę domu dla niej i są zdruzgotani ciągłym brakiem zięcia, a wciąż niezabudowana ziemia tuż za ich płotem, niczym niemy wyrzut sumienia, wymownie zarasta chwastami. Tymczasem matka Pauliny również widziałaby córkę na ślubnym kobiercu i obie kuzynki powoli mają dość całej sytuacji. Dominika ucieka do Gdyni, gdzie spełnia się zawodowo jako fotograf i stara się po prostu żyć chwilą. Paulina również ma ciekawą pracę w jednym z największych kaszubskich hoteli, jednak obie, mimo własnych planów i aspiracji, czują się przyparte do muru przez najbliższych im ludzi. Ale każda z nich ma własny plan na życie i w końcu mówią: „nie!” naciskom ze strony rodziny.

DSC_2884
Katarzyna Misiołek „Już cię kiedyś kochałam” i pozostałe tytuły autorki.

Piszesz o kobietach poszukujących szczęścia, a nie miłości. Celowo nie ma tu znaku równości? Choć zaznaczmy miłość jest piękna!

Jasne, że miłość jest piękna! Uskrzydla, uszczęśliwia, dodaje nam energii. Chciałabym jednak podkreślić, że żyjąc w pojedynkę też można się czuć szczęśliwą czy życiowo spełnioną. Moje bohaterki również szukają i pragną miłości, bo przecież wszyscy się za nią rozglądamy niemal na każdym etapie życia. Ale nie chcą na siłę spełniać cudzych oczekiwań bądź żyć pod dyktando innych, nawet jeśli są to najbliższe im osoby. Pamiętajmy też, że miłość ma wiele twarzy i wiele odcieni. Jedni latami marzą o wzruszającym ślubie w cichym wiejskim kościołku i zabawie weselnej do białego rana, inni chcą żyć na kocią łapę, w wolnych związkach albo w pojedynkę. I wszyscy oni mają zarówno prawo do szczęścia, jak i do czucia się spełnionymi. Nie stygmatyzujmy tych, którzy idąc przez życie, chcą wydeptać rzadziej uczęszczane ścieżki. Moje bohaterki szukają szczęścia i zadowolenia z własnego życia, bo zazwyczaj dzięki temu można później uszczęśliwić inną osobę, o ile chce się akurat wejść w nowy związek. Warto robić coś dla bliskich, ale warto też czasem pomyśleć o sobie. To nasze życie i nikt inny go za nas nie przeżyje. Dlatego reżyserujmy je starannie, według własnego scenariusza, nie słuchając natrętnych cudzych podszeptów.

 

Dziękuję serdecznie za ciekawą rozmowę. Mam wielką nadzieję, że sięgną Państwo po moją najnowszą powieść, żeby poznać moje bohaterki Dominikę i Paulinę, wyskoczyć z nimi nad nasze piękne morze i dowiedzieć się, co wybrały – podszepty rodziny czy może życie według własnych planów?

Miłej lektury, Katarzyna Misiołek

JUZ CIE KIEDYS KOCHALAM
Książka „Już cię kiedyś kochałam” dostępna w księgarniach.
Mat. pras.

Czytaj więcej