Hanna Śleszyńska: Przekazuję siłę i wsparcie, które sama dostałam
Aktorkę Hannę Śleszyńską tej jesieni zobaczymy w serialu "Komisarz Mama"
Fot. Krzysztof Opaliński / POLSAT

Hanna Śleszyńska: Przekazuję siłę i wsparcie, które sama dostałam

Aktorka Hanna Śleszyńska mówi, że wciąż pracuje nad sobą, by umieć cieszyć się z życia takim, jakie jest. Bo można przeżyć je całe i z niczego nie być zadowolonym. W najnowszym wywiadzie dla "Poradnika Domowego" opowiedziała dziennikarce Teresie Zuń o tym, czego nauczyła nas pandemia, jak się odnajduje w tej nowej rzeczywistości i o swojej bohaterce Alinie z serialu "Komisarz Mama" w telewizji Polsat.

Hanna Śleszyńska docenia, że ma wspaniałych synów, przyjaciół i pracę, którą kocha. Cieszy się, że wreszcie mogła wrócić do występów w teatrze i kontaktu z widownią, których brakowało jej w czasie lockdownu. Tej jesieni zobaczymy jej nowe wcielenie w serialu „Komisarz Mama”. Zagra Alinę - laborantkę kryminalistyczną. 

Znowu trudno panią złapać, bo nowy serial, próby w  teatrze,  spektakle. Dobrze wrócić intensywnego życia?

Brakowało mi tej intensywności bardzo. Na początku pandemii każdy się zachwycił tym, że ma wreszcie czas dla najbliższych, na załatwienie zaległych spraw. Ale gdy teatry były wciąż zamknięte i nie mieliśmy pracy, pojawił się lęk o przyszłość. Dlatego teraz staramy się korzystać z tego, co jest.

Choć na pierwszych spektaklach trzeba było się przyzwyczaić, że tylko połowa widowni jest zajęta, publiczność siedzi w maskach i reaguje mniej żywiołowo. Z czasem wszyscy się rozkręcili i poczuli pewniej, widownie są pełne. Ale niepokój, co będzie dalej, znów się pojawia. 

W  takich momentach docenia się to, co wydawało nam się takie oczywiste i  niezbywalne?

To cecha rodzaju ludzkiego, że nie docenia się tego, co się ma, dopóki się tego nie straci. Dopiero niedawno byłam pierwszy raz w kinie i naprawdę się cieszyłam, że było niemal jak kiedyś... Jednak lgniemy do siebie, potrzebny nam kontakt z drugim człowiekiem, nie wszystko da się załatwić online. 

Ale wystąpiła pani z  recitalem online. 

Wyobrażałam sobie wtedy ludzi, że siedzą i mnie słuchają, bo na widowni nie było nikogo. To też jest cenne doświadczenie, aczkolwiek wolałabym, żeby takie rzeczy się nie zdarzały.

Kiedy byłam studentką, nasi mistrzowie uczyli nas, że spektakl to świętość, nie odwołuje się go. Mówili: „nikogo nie obchodzi, że źle się czujesz, musisz grać”. Pamiętam, że grałam z anginą mój monodram „Kobieta pierwotna”, bo bilety sprzedane! A teraz okazuje się, że można wszystko odwołać i zamknąć. Wiele spraw się przewartościowało. Niektórzy mówią, że ziemia dała nam lekcję pokory, bo cokolwiek myśleliśmy i sobie wyobrażaliśmy, najważniejsze i tak okazało się, żeby być razem z bliskimi, w zdrowiu. I tylko to się liczy. 

Potrafi pani patrzeć ze spokojem na upływający czas i zmiany, które niesie?

Staram się tego uczyć, choć nikt chyba z tego powodu szczęśliwy nie jest. Przede wszystkim trzeba godzić się z odchodzeniem przyjaciół, mistrzów, ważnych dla nas osób. Patrzę też na zdjęcia czy filmy i seriale, które kręciłam, gdy byłam 20-30 lat młodsza i tęsknię to tamtej siebie. Ale trzeba przyjąć te zmiany i pogodzić się z nimi.

Kiedyś nieżyjąca już, niestety, mama Piotra Gąsowskiego, Nina, podarowała mi książkę „Życie, piękna katastrofa” Jona Kabata-Zinna. Wracam do niej i ćwiczę uważność, uczę się doceniać to, co jest, cieszyć się każdą chwilą. I cały czas pracować nad sobą, żeby zachować w sobie pogodę ducha. Jak pan Hirek, jeden z moich sąsiadów na działce, który ma 94 lata i na pewno odczuwa dolegliwości z tym związane, ale zawsze jest uśmiechnięty i życzliwy, i co roku wszystkim nam sadzi słoneczniki przed domem. I jak moja mama, która we wrześniu kończy 88 lat, czyta książkę za książką i nawet ze złamaną ręką obejrzała wszystkie przedstawienia dyplomowe wnuka. 

Gra Pani teraz w serialu kryminalnym „Komisarz Mama”. Tym razem jednak trudno lubić pani bohaterkę... 

To prawda, Alina ma specyficzne poczucie humoru, nie stara się, żeby wszyscy ją lubili, dla niej najważniejsze jest to, by dobrze wykonać swoją pracę. Jest laborantką kryminalistyczną i to od niej, jej uważności, umiejętności i wiedzy często zależy, czy zbrodnia zostanie wyjaśniona, przestępca ujęty. Zawsze chciałam zagrać w serialu kryminalnym i cieszę się, że się to w końcu spełniło. 

Cała rozmowa z Hanną Śleszyńską w najnowszym numerze Poradnika Domowego. Już w sprzedaży!

thumbnail_Poradnik_Baner_11_Sleszynska

Teresa Zuń

Dziennikarka i redaktorka „Poradnika Domowego”, „Przyjaciółki” i „Pani Domu”. Pierwszy wywiad zrobiła w 1991 roku  z maklerem giełdowym, bo ruszającą właśnie warszawska Giełdą Papierów Wartościowych interesowali się wtedy wszyscy. Rok później zrobiła pierwszy wywiad z gwiazdą – prezenterką Teleexpresu. Dziś ma ich na koncie ponad 500. 

 

Czytaj więcej