"Po pogrzebie obca kobieta poprosiła mnie o akt zgonu mojego męża. Wtedy dowiedziałam się prawdy...!"
Fot. 123RF

"Po pogrzebie obca kobieta poprosiła mnie o akt zgonu mojego męża. Wtedy dowiedziałam się prawdy...!"

"Gdy Tomek umarł, załamałam się. Był moją ostoją, wszystkie decyzje podejmowaliśmy razem. A teraz nagle go zabrakło... Musiałam wziąć się w garść, bo przecież zostałam sama z dwójką naszych synów. Pewnego dnia, gdy siedziałam nad domowymi rachunkami, usłyszałam dzwonek do drzwi..." Ewa, 45 lat

Zawsze wydawało mi się, że moje życie jest nadzwyczaj nudne i normalne. Do bólu przeciętne. Aż do tamtego feralnego dnia...

Dowiedziałam się o wypadku, to był prawdziwy szok

Z mężem układało mi się całkiem nieźle. Nie kłóciliśmy się zbyt często, ale jakichś specjalnych fajerwerków między nami nie było. Nudna praca, kredyt na mieszkanie, marna pensja i stale rosnące wydatki... Ot, szara codzienność jak u większości Polaków. Tamtego dnia Tomek długo nie wracał z pracy. Nie przejmowałam się, często mu się to zdarzało, pracował nawet w weekendy. Dochodziła 20.00, kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi. Na progu stało dwóch policjantów. Pamiętam, że kiedy powiedzieli, że zdarzył się wypadek, wpadłam w panikę. Milion myśli przebiegło mi przez głowę. Czy to coś poważnego? Co teraz będzie? Jak czuje się mąż? Gdzie jest? Jak ogarnę wszystko sama? Funkcjonariusze mówili do mnie cały czas, ale ja zupełnie się wyłączyłam. Dopiero po kilku chwilach dotarły do mnie ich słowa...
Bardzo nam przykro, lekarze robili, co w ich mocy, ale pani męża nie udało się uratować. Dalej nie pamiętam już nic. Zemdlałam...

Załamałam się, bo Tomek był moją ostoją

Wszystkie decyzje podejmowaliśmy razem. A teraz nagle go zabrakło... Po pierwszym szoku przyszło otrzeźwienie. Oczywiście nadal było mi ciężko, ale starałam się robić dobrą minę do złej gry. Dla synów. W dzień pogrzebu wstałam o świcie. Wzięłam tabletki zapisane przez lekarza i chodziłam bez sensu z kąta w kąt. Minuty wlokły się jak godziny. Wreszcie zaczęli zjeżdżać się bliscy moi i Tomka. Obudziłam chłopców. Kościół był pełen ludzi. Ksiądz powiedział takie śliczne kazanie! Mądre i wzruszające, a jednocześnie pokrzepiające i dające nadzieję na lepsze jutro. Łzy ciekły mi po policzkach, nawet nie próbowałam ich hamować...
Wiele osób podchodziło do mnie, by powiedzieć kilka bezsensownych słów, które i tak nie przynosiły ukojenia. Niektórzy po prostu przytulali mnie lub klepali po ramieniu. Nie widziałam w tym żadnego sensu... Potem odbyła się stypa, a ja nie mogłam doczekać się momentu, kiedy będę mogła wrócić do domu. Musiałam jakoś na nowo ogarnąć naszą rzeczywistość, zająć się wieloma sprawami.

Starałam się ogarnąć swoje życie, gdy odwiedziła mnie obca kobieta

Kilka dni później siedziałam właśnie nad kartką, na której rozpisywałam swoje miesięczne dochody i wydatki, kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi. W progu stała obca kobieta. Przedstawiła się i zapytała, czy możemy porozmawiać.
– Chodzi o Tomasza. Myślę, że powinna pani o czymś wiedzieć – powiedziała.
Nie miałam pojęcia, o co może chodzić. Czy Tomek miał jakieś długi? Problemy? A może wręcz przeciwnie – zabezpieczył nas w jakiś dodatkowy sposób? Nie spodziewałam się jednak tego, co usłyszałam.
– Nie będę owijać w bawełnę, bo myślę, że to trudny moment dla nas obu. Ja również nie mogę się pozbierać po tej tragedii – urwa- ła na moment i otarła łzy. – Ja i Tomasz byliśmy razem od ponad dwóch lat. Nie domyślała się pani niczego? – bardziej stwierdziła, niż zapytała. Miałam wrażenie, że się przesłyszałam. Na litość boską, o czym ta kobieta bredziła?!
– Chciałabym, by Lenka dostała rentę po ojcu. W związku z tym potrzebuję aktu zgonu – ciągnęła bezlitośnie. Jaka Lenka?! Jaka renta?!

Nie mogłam uwierzyć w to, co mi powiedziała

– Mamy córkę. Mała za dwa miesiące skończy roczek. Tomasz oficjalnie ją uznał, ale jeśli się pani uprze, możemy zrobić badania. To naprawdę jego dziecko – wyjaśniła.
Byłam w takim szoku, że nie wiedziałam, co zrobić. Kazałam się jej wynosić. Jak ona śmiała, jak mogła?! Dopiero co pochowałam męża, a ona zjawia się i bredzi, że ma z nim dziecko! Przecież to niedorzeczne! Kobieta zatrzymała się w drzwiach i powiedziała: – Bardzo mi przykro, przepraszam! Naprawdę nie chciałam pani krzywdzić... Ale uznałam, że moja córka ma prawo do renty, a pani synowie powinni poznać siostrę... Zostawiła na szafce swoją wizytówkę i wyszła, a ja zaczęłam wyć wniebogłosy. Dziękowałam Bogu, że chłopcy byli akurat na zajęciach...

Jak mógł zrobić to mnie i dzieciom? 

Im dłużej o tym myślałam, tym to wszystko nabierało większego sensu. Te późne powroty z pracy, weekendowe szkolenia, tygodniowe wyjazdy... Tomek po prostu prowadził podwójne życie! Ale dlaczego? Jak mógł zrobić to mnie i dzieciom? Pewnie byłoby mi łatwiej, gdyby chodziło o jednorazową przygodę. Błąd popełniony po pijaku, incydent, którego Tomek by żałował. Ale on spotykał się z tą kobieta ponad dwa lata, miał z nią dziecko! Zostawiał nas na kilka dni i jechał do niej! Nie potrafiłam się z tym pogodzić! Przez kilka dni byłam na niego taka wściekła, że nie chodziłam na cmentarz.

Jego córeczka nie była winna 

W końcu postanowiłam jednak spotkać się z kochanką męża. Nawet jeśli Tomek mnie zdradzał, to jego córeczka nie była niczemu winna. Miała prawo otrzymać po tacie choć rentę. Spotkanie nie należało do najłatwiejszych. Chyba obie byłyśmy jednakowo skrępowane. Rozmowa jakoś się nie kleiła. Wręczyłam kobiecie akt zgonu i zaczęłam się zbierać.
– Proszę mi wierzyć, że nie chciałam nikogo skrzydzić – usłyszałam na pożegnanie. – Tomasz też. On po prostu kochał nas obie... Nie słuchałam jej dalej. Poszłam do domu. Nie chciałam nikomu o tym mówić, ale w końcu nie wytrzymałam i wygadałam się swojej najlepszej przyjaciółce. Była w takim samym szoku jak ja. Zasugerowała jednak, że chłopcy powinni poznać Lenkę.
– To w końcu ich siostra... – powiedziała. Nie chciałam nawet o tym słyszeć. Zamknęłam się w sobie i znów wyłam nocami w poduszkę. Dziś mija sześć miesięcy od śmierci Tomka. Wciąż jest we mnie mnóstwo żalu, wciąż dręczą mnie pytania, na które nie znajduję odpowiedzi. Doszłam jednak do wniosku, że powiem chłopcom o Lence. Jestem to winna tej dziewczynce... Straciła ojca, więc niech ma chociaż braci...

 

Czytaj więcej