„Nie mogłem się doczekać, kiedy się wyprowadzę z domu. Ale gdy nadszedł ten moment...” – mówi Dawid Piekarski (23 l.) z Leszna (Wielkopolska).
– Pakuj czepek, okularki – instruowała mama.
Miałem 6 lat, mieszkałem z nią i starszą 11 lat siostrą w bloku dla pracowników szpitala. Mama, która wychowywała nas sama,
była salową. Tego dnia wybieraliśmy się na basen. Ale... nigdzie nie poszliśmy. Brat zaczął nagle się pchać na świat – mama była bowiem w zaawansowanej ciąży! Trafiła do szpitala, a po dwóch dniach urodził się Krystian (dziś 17 l.).
– Ale słodki! – nie mogłem oderwać oczu od malucha. – Mogę prowadzić wózek? – prosiłem mamę.
A kiedy brat podrósł, wsadzałem go na rower i sam odwoziłem do przedszkola. To „wyręczanie” chyba było mamie na rękę... Codzienne troski zaczęła topić w alkoholu. Wpadła w nałóg. Awanturowała się, zaczęła nas zaniedbywać.
– Jesteś głodny? – pytałem brata i zabierałem się za robienie kanapek. Obiadu czasami nie było. Ani nawet produktów, żeby go ugotować.
– Pójdziesz do apteki? – poprosiła mnie kiedyś siostra, wciskając mi parę złotych. Pobiegłem do marketu, gdzie była apteka. Zakręciłem się podczas robienia zakupów. Za lekarstwa zapłaciłem, tylko gumy do żucia, kupione gdzie indziej, z rozpędu włożyłem do kieszeni. Chwilę później tłumaczyłem się ochroniarzowi.
– To przecież przez przypadek. Proszę nie robić z tego afery – błagałem.
Niestety, ochroniarz wezwał policję. Ruszyły procedury, w naszym domu zjawiła się pani kurator.
– Wierzę ci, że nie ukradłeś gum – powiedziała mi. Spojrzałem na nią z wdzięcznością. Ufała mi, a ja poczułem, że mogę zaufać też jej. Przełamałem trochę wstyd – to on sprawiał, że o naszej sytuacji nie mówiłem nikomu dorosłemu – nauczycielom, innym rodzicom czy szkolnej psycholog.
Trochę jej opowiedziałem, jednak szybko zamilkłem. Nie chciałem być „przeciwko” matce.
– Będę wpadać – westchnęła ciężko pani kurator. Przychodziła, ja się nie skarżyłem. Wstyd wciąż mi towarzyszył.
– Kiedy twoja matka odda pieniądze? – jacyś obcy ludzie zaczepiali mnie na ulicy. Miałem ochotę zapaść się pod ziemię. Odskocznią była dla mnie piłka ręczna. Grałem z kolegami i bratem do upadłego na podwórku. Niedaleko bloku schorowanej cioci. Zamieszkaliśmy u niej po tym, jak mama straciła pracę, a wraz z nią mieszkanie. To granie trzymało mnie przy życiu. Ono i myśl, że lada moment będę pełnoletni i się wyrwę z domu.
– Wyprowadzam się – tuż po 18-tce oświadczyłem mamie. Nie zatrzymywała mnie.
– Poradzisz sobie? – szeptała niepełnosprawna ciocia, kiedy wychodziłem. W jej oczach widziałam troskę, za to u Krystiana – rozpacz.
„Weź mnie ze sobą” – czytałem z jego spojrzenia i serce mi się ściskało. Na siostrę brat nie mógł liczyć. Ja nie miałem warunków. Kończyłem budowlankę, zaczynałem pierwsze prace na budowach. Jako „świeży” nie zarabiałem dużo. Stać mnie było tylko na wynajem pokoju. Jednak specjalnie wybrałem lokum na tym samym osiedlu. By mieć oko na Krystiana. Przy każdej okazji, po pracy, zabierałem go na wspólne granie w piłkę ręczną.
– Mam dość tych krzyków, bałaganu, strachu – mówił przybity, a mi pękało serce.
Ale z czasem, w 2019 r...
– Poznałem świetną dziewczynę – wyznałem bratu. – Chce, bym zamieszkał z nią i jej rodzicami. W innym mieście. Po przeprowadzce zobaczyłem, co to znaczy spokojny dom, dbająca o siebie rodzina, spokój.
Tymczasem któregoś razu zadzwonił telefon.
– Nie wytrzymam dłużej w domu – powtarzał Krystian roztrzęsiony. – Mogę zamieszkać z tobą? – wyrzucił w końcu
z siebie.
Przeraziłem się, że jeśli brat zostanie z mamą, w takich warunkach, szkody na jego psychice będą wielkie.
– Jadę tam! – zawołałem.
Moja dziewczyna ruszyła ze mną – widziała, że jestem w wielkich emocjach. Pod ich wpływem... Nie wytrzymałem, nakrzyczałem na mamę. Potem zadzwoniłem do pani kurator.
– Mama już kompletnie sobie nie radzi. Krystian jest zaniedbany. Trzeba coś zrobić – powiedziałem po raz pierwszy
aż tak szczerze.
– Jesteś gotów wziąć brata pod swoją opiekę? – usłyszałem pytanie.
– Tak zajmę się nim! Wrócę do Leszna, coś wynajmę – mówiłem pewnie, a policzki mi pałały. Nie mogłem postąpić inaczej. Z drugiej strony bałem się, że moja dziewczyna nie będzie chciała zamieszkać ze mną i... 14-latkiem. Ale odważnie podjęła to ryzyko.
Zacząłem załatwiać formalności, a Krystian – był wniebowzięty. Na równi z nami zaangażował się w poszukiwanie mieszkania. W końcu znaleźliśmy trzypokojowe lokum. Po przeprowadzce z brata zeszło napięcie. Widziałem, jak z dnia na dzień jest spokojniejszy i uśmiechnięty.
– Tylko nie myśl, że będę cię obsługiwał. Masz też swoje obowiązki, bo ja muszę chodzić do pracy – zapowiedziałem.
Musiał dbać o porządek w mieszkaniu, pójść czasem na zakupy, pomagać mi w gotowaniu. A przede wszystkim się uczyć!
Niestety, przyszły powody do zmartwienia. Okres zimowy w mojej branży oznaczał mało pracy i... mało pieniędzy. Było mi ciężko, tak bardzo ciężko. Miałem wrażenie, że wyrosła przede mną jakaś ściana.
– Nie chcę cię zawieść, ale nie wiem, czy podołam temu wyzwaniu – rzuciłem w chwili słabości Krystianowi. Miał
w oczach łzy.
– Mam wrócić do... – powiedział cicho, a potem... rozbił skarbonkę.
– Proszę – wyjął uciułane pieniądze. – Może starczy na rachunki.
– No co ty. Będziemy razem – powtarzałem poruszony.
– Coś wymyślę – dodałem i słowa dotrzymałem.
Mama nie mieszkała już wtedy u cioci, która zgodziła się dać nam dach nad głową!
– W zamian będziemy ci pomagać – obiecałem.
I tak właśnie jest. Mieszkamy we trójkę – bo już nie jestem w związku.
Wiosną 2021 r. sąd przyznał mi prawa rodzicielskie. Na rozprawie była mama. Widziałem, że czuje się pokrzywdzona.
– Tak będzie po prostu lepiej – próbowałem jej wszystko wytłumaczyć. Bo wierzę, że ona się jednak kiedyś opamięta.
– No to co? – powiedziałem bratu po rozprawie. – Zapraszam na obiad.
Wszystko zaczęło się układać – dostałem nową pracę w firmie kolegi. Zajmuję się ogrzewaniem elektrycznym, czuję się doceniony i nieźle zarabiam!
Cieszył mnie nie tylko wyrok sądu. Ale też to, że Krystianowi nauka idzie znakomicie. Wybiłem mu z głowy zawodówkę, jest
w drugiej klasie technikum i radzi sobie doskonale. Teraz, gdy podrósł, jest już nie tylko młodszym bratem – ale też niezawodnym kumplem, z którym mogę pogadać o życiu, dziewczynach, marzeniach. Jednym z nich jest lepsze wykształcenie. Dlatego pracę łączę z nauką w zaocznym liceum. Szykuję się do matury.
– Zdasz na bank – dodaje mi otuchy Krystian.
Jedno jest pewne: kłopoty mnie zahartowały, nauczyły zaradności. Tak samo jest w przypadku brata. Trudne życie „buduje” – dlatego niczego nie żałuję!
Dawida Piekarskiego wysłuchała Karolina Bodzińska
Reportaż opublikowano w "Chwili dla Ciebie" w 2022. Pan Dawid Piekarski wraz z dziewięcioma innymi bohaterami reportaży "CdC" został nominowana do tytułu Gloria 2022 w plebiscycie organizowanym przez redakcję tygodnika.
O tym, czy zostanie Glorią 2022 zdecydujesz, głosując w plebiscycie na stronie sprawdzone.pl/gloria2022