"O Wiktorze wiedziałam tylko tyle, ile sam chciał mi powiedzieć, nie znałam jego rodziców... Ta sytuacja mnie niepokoiła, tym bardziej, że mama zawsze powtarzała mi, bym w miłości nie zapominała o rozsądku." Monika, lat 25
Spotykałam się z Wiktorem od roku i zaczęliśmy snuć wspólne plany na przyszłość. Wszystko układałoby się idealnie, gdyby nie fakt, że mój chłopak ciągle unikał rozmów o swoich bliskich.
– Kochanie, wszystko w swoim czasie – mówił, nie patrząc mi w oczy.
– Czyli kiedy? – irytowałam się. – Już tyle jesteśmy razem, chcesz ze mną zamieszkać, a ja nawet nie poznałam twoich rodziców! Prawie cię nie znam! – wkurzyłam się.
– Nie mów tak – próbował załagodzić sytuację. – Wiesz o mnie więcej niż ktokolwiek inny, to przed tobą się otworzyłem – tłumaczył. „Wolne żarty”, myślałam wściekła.
Kochałam Wiktora, ale też zawsze byłam rozsądna i wiedziałam, że planowanie przyszłości z mężczyzną, który coś ukrywa, jest mocno ryzykowne. Ciążyło mi to coraz bardziej, więc w końcu postanowiłam podzielić się swoimi obawami z mamą. Zawsze miałyśmy dobry kontakt. Nie mówiłam jej wcześniej o problemach z Wiktorem, bo mama go lubiła i nie chciałam psuć ich relacji. Jednak wiedziałam, że dłużej tego nie wytrzymam, potrzebowałam rady i pocieszenia. Kiedy wyrzuciłam wszystko z siebie, od razu zrobiło mi się trochę lżej.
– Dziecko, Wiktorowi dobrze z oczu patrzy, nie wydaje mi się, by cię oszukiwał. Ale z drugiej strony to… tylko facet.
Mama wiedziała, co mówi. Mój ojciec zostawił ją, kiedy miałam dwa lata. Nigdy już się z nikim nie związała, a do mężczyzn miała dość sceptyczne nastawienie. Zawsze powtarzała mi, żebym w miłości kierowała się przede wszystkim rozsądkiem.
– Czuję, że on coś ukrywa. Nawet pomyślałam, że prowadzi podwójne życie. Może ma żonę i dzieci… – wyznałam.
– To mało prawdopodobne – uspokajała mnie. – W końcu często bywasz w jego mieszkaniu, wyjeżdżacie razem na weekendy, wakacje. Musiałby nieźle kombinować, żeby się nie wydało. Niemniej jednak to rzeczywiście trochę podejrzane – stwierdziła zmartwiona.
– Kiedy go wypytuję o rodzinę, unika tematu albo mnie zbywa półsłówkami. Zaczynam mieć już tego dosyć – żaliłam się.
– Powinnaś z nim szczerze i spokojnie porozmawiać. Jeżeli się kochacie, na pewno się wam ułoży – zapewniała.
Wróciłam do siebie. Tego dnia miałam się spotkać z Wiktorem. Czekałam na niego niecierpliwie, chciałam w końcu wszystko wyjaśnić. Niestety, z naszej rozmowy wywiązała się kłótnia.
– O co ci chodzi?! – wściekł się, kiedy zasugerowałam, że coś przede mną ukrywa. – Zrozum, że jestem ci wierny, nie chowam przed tobą żony i gromadki dzieci! Może trochę więcej zaufania!
– To są tylko słowa! Nie dajesz mi żadnego poczucia bezpieczeństwa! – wykrzyczałam, a Wiktor odwrócił się na pięcie i wyszedł z mieszkania, trzaskając drzwiami.
Za bardzo zależało mi na tym mężczyźnie, żeby tak zostawić tę sprawę. Już od jakiegoś czasu chodził mi po głowie pewien plan. Początkowo próbowałam przekonać samą siebie, że to kiepski pomysł, ale po tej awanturze uznałam, że nie mam innego wyjścia. Jeszcze tego samego wieczoru zadzwoniłam do mojej najlepszej przyjaciółki.
– Potrzebuję twojej pomocy – rzuciłam do słuchawki i opowiedziałam jej o swoich zamiarach. Natalia trochę się wykręcała, ale w końcu zgodziła się pomóc.
– Bez ciebie nie dałabym rady – powiedziałam następnego dnia, kiedy stałyśmy w korku w bezpiecznej odległości dwóch aut za Wiktorem. – Tylko błagam, nie straćmy go z oczu! – niepokoiłam się.
– Spokojnie, nie zgubimy go – mrugnęła do mnie porozumiewawczo.
– A może ja robię z siebie kretynkę? Myślisz, że śledzenie go to dobry pomysł? – zastanawiałam się. – Mam mętlik w głowie. Ale to chyba dziwne, że wyszedł z pracy i nie jedzie w stronę swojego mieszkania, prawda?
– Spokojnie, zaraz się wszystkiego dowiemy – uspokajała mnie Natalia.
Zdziwiłam się, gdy wjechałyśmy za Wiktorem do jednej z najgorszych dzielnic miasta.
– Co on tutaj robi? – burknęłam, kiedy w końcu się zatrzymał i wszedł do jakiejś obskurnej kamienicy.
– I co teraz? – zapytała przyjaciółka.
– Poczekaj tutaj, idę za nim! – podjęłam decyzję.
– Nie wywinie mi się, złapię go na gorącym uczynku!
Wysiadłam z samochodu i pobiegłam w stronę kamienicy. Kiedy weszłam do budynku, aż się skrzywiłam. Uderzył mnie okropny odór. Wstrzymując oddech, wbiegłam po schodach i dogoniłam Wiktora na drugim piętrze. Kiedy mnie zobaczył, oniemiał.
– Co ty tutaj robisz? – popatrzył na mnie przerażony.
– A ty co tu robisz? – zapytałam zaczepnie. – Masz kogoś, tak? Odwiedzasz inną kobietę? – do oczu natychmiast napłynęły mi łzy.
– Przestań, nic nie rozumiesz. To nie tak, jak myślisz…
– Nawet nie waż się mnie okłamywać. Powiedz w końcu prawdę! – zaczęłam tracić panowanie nad sobą.
– Chciałaś poznać moją rodzinę, tak? Więc teraz masz niepowtarzalną okazję. Przypuszczam, że po tej wizycie nie będziesz chciała mnie znać – Wiktor nerwowo pociągnął mnie za rękę i nacisnął klamkę znajdujących się po prawej stronie drzwi.
Poczułam fetor przetrawionego alkoholu zmieszanego z tanim tytoniem. Jakiś mężczyzna spał na kanapie, wokół niego walały się puste butelki i niedopałki papierosów. Kobieta z przetłuszczonymi włosami i siną, napuchniętą twarzą siedziała przy stole i bełkotliwie tłumaczyła coś kilkunastoletniej dziewczynie, która kręciła się po domu. Tylko ona zwróciła na nas uwagę.
– Pani Monika, tak? – uśmiechnęła się i podeszła do mnie. – Wiktor tyle mi o pani opowiadał. Prosiłam, żeby w końcu panią przyprowadził, ale… – westchnęła. – Sama pani widzi, jak tu żyjemy – powiedziała ze smutkiem.
Zaniemówiłam, bo nagle dotarło do mnie, że ci ludzie w mieszkaniu, to rodzina Wiktora. Z jego matką praktycznie nie było żadnego kontaktu, ojciec chrapał w najlepsze. Tylko siostra zrobiła na mnie dobre wrażenie. Poczęstowała nas herbatą i zaczęła wypakowywać zakupy, które przywiózł Wiktor. Polubiłam tę dziewczynę już po chwili rozmowy. Pomimo swojego młodego wieku wydawała się bardzo dojrzała. Gdy wyszliśmy z mieszkania, byłam skołowana.
– Dlaczego nic mi nie powiedziałeś? Przecież bym zrozumiała! – popatrzyłam na niego z wyrzutem.
– Moja poprzednia dziewczyna mnie zostawiła, kiedy się dowiedziała… Ja się po prostu ich wstydzę, rozumiesz? – popatrzył mi prosto w oczy. – W szkole zawsze byłem tym gorszym. Nawet nie wiesz, przez jakie piekło przeszedłem. Wracam tu tylko ze względu na siostrę.
– No właśnie, a co z nią? Nie możesz jej wziąć do siebie? – zmartwiłam się.
– Ona nie chce zostawiać rodziców. Ma już 18 lat, więc nie będę jej do niczego zmuszać, chociaż nie pojmuję, dlaczego wciąż się nimi opiekuje, przecież są już na dnie… Też próbowałem wyciągnąć ich z tego bagna, ale oni nie chcą się leczyć – powiedział z rezygnacją i zamilkł na chwilę.
– To teraz już wiesz, co przed tobą ukrywałem… Powiedz mi szczerze, czy po tym, co widziałaś, nadal chcesz ze mną być? – zapytał ściszonym głosem.
– Czemu miałabym się z tobą rozstać, głuptasie? Przecież rodziców się nie wybiera – pokiwałam głową. – Wiktor, jestem z ciebie dumna, że pomimo trudności tak wiele udało ci się osiągnąć. Chcę być z tobą, ale już bez żadnych tajemnic – wtuliłam się mocno w jego ramiona.