Nasi południowi sąsiedzi wiedzą jak przygotować się do tych najpiękniejszych świąt w roku i jak świętować! Robią to rodzinnie i nie tylko, a czas ten umilają im jarmarki, pełne przepychu prezentacje w zamkach i pałacach, podziwianie szopek, magiczne ogrody światła... A wszystko po to, by te niezwykłe dni przeżyć przyjemnie i radośnie, a w Nowy Rok wkroczyć z nadzieją i otuchą w sercu... Do takiego świętowania zapraszają wszystkich!
Bożonarodzeniowe tradycje, kultywowane przez naszych południowych sąsiadów, potrafią zachwycić. Jeszcze zanim zacznie się adwent, w czeskich domach pachnie ciasteczkami. Magicznym klimatem świąt można się cieszyć, odwiedzając adwentowo-bożonarodzeniowe jarmarki, podziwiając szopki i jedyne w swoim rodzaju perełkowe bombki. Ruszamy ich szlakiem!
W Czechach pieczenie ciasteczek na Boże Narodzenie to rytuał, który często praktykowany jest przez całą rodzinę. Zgodnie z tradycją na czeskim wigilijnym stole musi znaleźć się, według różnych źródeł, co najmniej siedem rodzajów ciasteczek lub co najmniej tyle ich rodzajów, ilu członków rodziny zasiada do wieczerzy! Jakby nie liczyć, robi się naprawdę... ciasteczkowo... Popularne są na przykład rogaliki waniliowe. Możemy sobie łatwo wyobrazić ich kształt, a nawet smak i aromat. Ale słodkości o nazwach: marokanki, ciasteczka Masaryka albo gniazda os?! Tu już trudniej, choć brzmi... niemniej pysznie. Marokanki to coś w sam raz dla miłośników suszonych owoców. Oryginalny przepis pochodzi z krajów arabskich, ale w Czechach, zamiast np. daktyli, dodaje się do tych ciasteczek to, czego w danym regionie jest najwięcej, np. morele na Morawach Południowych. Ciasteczka Masaryka, bo uwielbiał je prezydent Tomáš Garrigue Masaryk, są za to pełne orzechów laskowych albo włoskich. Wyglądają dość niepozorne, za to są wyborne w smaku i proste do wykonania. Nazwa ciasteczek gniazda os pochodzi od słomianych uli, w których niegdyś hodowano pszczoły. To ciasteczka bez pieczenia i do wykonania w kilku wersjach, np. kokosowej, a swój kształt zawdzięczają specjalnym foremkom.
Kto niekoniecznie radzi sobie w domowych wypiekach, albo po prostu chce spróbować tutejszych słodkości, zagląda na jarmarki adwentowo-bożonarodzeniowe. Odbywają się one w wielu czeskich miastach, kuszą niepowtarzalnym klimatem i atrakcjami, które przecież są tylko raz w roku. Czesi je uwielbiają, ale odwiedzają je tłumnie także turyści! Zawsze gwarnie jest na rynku w Pilźnie, gdzie przejedziemy się na diabelskim młynie, pozachwycamy wyrobami ludowych twórców, zadumamy przy stajence, a przy kramie z grzańcem (svařák) i kiełbaskami (klobása) pożartujemy z przyjaciółmi. A komu jeszcze mało atrakcji, może wdrapać się na wieżę stojącej na rynku katedry św. Bartłomieja i spojrzeć na świątecznie przystrojone miasto w zimowej scenerii. Pilzno jest zachwycające!
Zapachem ciasteczek, ale przede wszystkim tradycyjnych pierników, kusi jarmark w Pardubicach. Wszak to czeska stolica tego przysmaku, a wyrabia się go tu od XVI wieku. W tym roku piernikiem pachnie także w trzydziestu tutejszych kawiarniach. Do spróbowania mamy same rarytasy, np. tort piernikowy z pomarańczą, piernikową latte, piernikową białą czekoladę na gorąco, a nawet piernikowe lody! Na zwiedzających czeka tu świąteczne miasteczko z pięknymi stoiskami i różnorodnym asortymentem bożonarodzeniowym. Za to przestrzeń wokół murów pardubickiego zamku przyciąga świetlnymi dekoracjami. Konstrukcje z rzeźbami i lśniącymi łańcuchami prowadzą nas przez magiczny labirynt, od którego nie sposób oderwać wzroku...
U naszych południowych sąsiadów szopki można podziwiać przez cały rok w wielu muzeach, ale teraz jest na to najlepszy czas! Największa na świecie ruchoma szopka ludowa czeka w mieście Jindřichův Hradec (137 km na południe od Pragi). Tworzył ją przez ponad 60 lat mistrz pończoszniczy Tomasz Krýzy. Składa się prawie z 1400 figurek i wpisana jest do Księgi Rekordów Guinnessa. Zobaczymy ją w tutejszym muzeum miejskich wraz z innymi szopkami z Czech Południowych. Do ich wyrobu użyto papieru, drewna, wosku, ceramiki, szkła..., a wszystkie dowodzą kunsztu tutejszych rzemieślników i kultywowanej przez lata tradycji.
Ponad 400 szopek jest w Muzeum Szopek w Třebechovicach pod Orebem (39 km od Kudowy-Zdroju). Najcenniejsza z nich jest tzw. Szopka Probošta, ruchoma i wykonana przez rzeźbiarzy ludowych. Ten narodowy zabytek czeskiej kultury zachwyca ponad 2000 drewnianymi elementami.
Miasto Svitavy na Pograniczu Czesko-Morawskiego na początku XX wieku nazywano miastem szopek. W tutejszym muzeum miejskim stoi svitavska szopka mechaniczna. Jest jedyna w swoim rodzaju m.in. dlatego, że ma wielu autorów. To niemal 650 polichromowanych drewnianych figurek i budynków, które wprawia w ruch kilkadziesiąt skomplikowanych mechanizmów. Najstarsze elementy pochodzą z 1826 roku, a najmłodsze z 1942 roku. Można przed nią stać bez końca i co chwila odkrywać jakiś niezwykły jej fragment. W tym roku do ekspozycji stałej dołączyła wystawa czasowa (do 14 stycznia 2024 r.), a na niej m.in. szopki papierowe, ale także ręcznie robione szopki z koralików, patyczków lub szkła.
I jeszcze wschodnioczeskie miasto Hlinsko. Tu w skansenie zabytkowych drewnianych domków Betlém (czyli Betlejem) można odwiedzić wystawę Szopka Bożonarodzeniowa (do 7 stycznia 2024 r.) z wyjątkową mechaniczną hlinecką szopkę betlejemską, szopką przedstawiającej scenę pasji Chrystusa, szopkami ze słomy, papieru, a nawet... ciasta.
A teraz wyobraźmy sobie bombki niczym zwiewna księżniczka, aniołek z uśmiechniętą buźką albo żłóbek ze Święta Rodziną, a do tego jakby utkane z maleńkich szklanych paciorków-perełek. Takie cuda od początku XX wieku wykonywano w okolicach Jablonca nad Nysą. Dziś to tradycyjne rzemiosło, jako jedyna na świecie, kultywuje rodzinna firma Rautis z miejscowości Poniklá. Unikalność perełkowych bombek potwierdza, wpisanie tej sztuki na Listę Reprezentatywną Niematerialnego Dziedzictwa Kulturowego Ludzkości UNESCO. Przed świętami wytwórnia przeżywa istny boom! I to nie tylko dlatego, że Czesi za punkt honoru stawiają sobie ozdabianie choinek rodzimymi wyrobami. Można tu wspaniale zakosztować świątecznej atmosfery, samodzielnie wykonując perełkową ozdobę.
Do prześledzenia całego procesu produkcji świątecznych cudeniek zaprasza rodzinna wytwórnia Koulier w małej wiosce Oflenda (37 km na południe pod Pardubic). A kształty mają takie, jakie sobie tylko zamarzymy, od tradycyjnych kul, choinek, mikołajów, gwiazdek, złotych orzechów po bohaterów czeskich bajek, łabędzie z doczepianymi piórkami... Królują różne kolory i style, ale chyba najpiękniejsze są bombki secesyjne, jakby wyjęte z litografii Alfonsa Muchy...
Inspirację do secesyjnych bombek Koulier odnajdziemy w muzeum w mieście Chrudim. Ta urocza miejscowości ze Starym Miastem położonym na wzgórzu może poszczycić się kolekcją 42 litografii Alfonsa Muchy. A na nich piękności w oryginalnych kreacjach, oplecione kwiatami, gałęziami, pędami... Jest tu pierwszy plakat, który artysta zrobił dla Sary Bernhardt, dzieła z cyklów: „Pory roku”, „Epopeja Słowiańska”, „Kamienie szlachetne”, reklamy trunków, okładki książek i czasopism... A wszystko subtelne, zwiewne, zmysłowe...
Szczyptę magii i bajkowego klimatu wpisanego w świąteczny czas odnajdziemy w tutejszym Muzeum Kultur Lalkarskich. Mieści się ono w renesansowym Domu Mydlářa, z dwupiętrową loggią i bogatą kamienną ornamentyką oraz płaskorzeźbami. Bazą tego unikalnego muzeum są zbiory poświęcone popularnym w Czechach od połowy XVIII wieku do lat 60. XX wieku wędrownym teatrom lalkarskim i kukiełkom dla teatrów rodzinnych. Ale nie tylko... są tu marionetki, pacynki, lalki ze wszystkich stron świata np. indonezyjskiego teatru cieni, wietnamskiego teatru wodnego, telewizyjnych bajek, a nawet nasz Jacek i Agatka... Każda z nich opowiada swoją historię, a działanie niektórych można wypróbować w tutejszej pracowni, by wcielić się w rolę aktora-lalkarza albo... przenieść się wspomnieniami do czasów dzieciństwa. Chrudim warto odwiedzić jeszcze z jednego powodu. Leży nad Chrudimką, ale wzdłuż ulicy Soukenickiej płynie Nahon, czyli Młynówka. Ta niespiesznie szumi pod mostkami i mosteczkami, nadając okolicy wygląd Wenecji zimą tyle, że w miniaturze...
Czeską specjalnością są inspirowane magią świąt wystawy, a właściwie prezentacje w zamkach i pałacach. Bilety na nie trzeba kupować z wyprzedzeniem, tak są lubiane i przez Czechów, i przez zagranicznych turystów. W uroczym pałacu Loučeň bombki z Oflendy błyszczą na 20 przepięknych drzewkach, a wśród nich choinki: elfów, gwiazd, reniferów i Trzech Króli. Na tej corocznej wystawie pt. „Historia choinki w pałacu Loučeň” jest co podziwiać, a może i zainspirować się, jak w tym roku udekorować swój dom...
W grudniowe dni w pałacu Slatiňany przewodnicy opowiadają o historii książęcego rodu Auerspergów. Dowiemy się, jak obchodzono Boże Narodzenie w tym miejscu w 1901 roku, zajrzymy do świątecznie udekorowanych komnat i kuchni pałacowej. Przyjrzymy się wigilijnemu menu, choince i prezentom... Zwiedzanie dopełniają autentyczne wspomnienia książęcego siostrzeńca, który przyjechał z całą rodziną „do bogatego wuja do Czech”.
Aż do wigilijnego wieczoru Czesi przestrzegają ścisłego postu. Zachęca się do niego także najmłodszych. Jeśli im się to uda, w nagrodę ukaże im się... złote prosiątko. Ma ono być zwiastunem szczęścia i powodzenia, a tradycja ta wywodzi się ponoć z czasów pogańskich. Taki prosiaczek był bowiem świętym zwierzątkiem słowiańskiego boga Swarożyca. Do wigilijnej wieczerzy zasiada się w Czechach wraz pojawieniem się pierwszej gwiazdki. A od stołu nie wolno odejść do końca kolacji...
Wśród świątecznych dań króluje zupa rybna, sałatka ziemniaczana, smażony karp i kuba, czyli kasza zapiekana z grzybami. No i moc wspomnianych już ciasteczek oraz większy przysmak, czyli chałka vánočka, którą w Czechach piecze się już od XIV wieku. Kształtem przypomina Dzieciątko Jezus w beciku, a jest symbolem nowego życia oraz płodności. Niegdyś wierzono też, że jej pleciony kształt ochroni przed złymi mocami. Chałka jest słodka, pyszna, pełna rodzynek i migdałów. My pod obrus kładziemy sianko, a Czesi pod talerzami chowają łuski karpia albo... banknoty. To na finansową pomyślność i dostatek przez cały nadchodzący rok. Innym zwyczaj to krojenie jabłek. Gdy po przepołowieniu owocu pojawi gwiazdka, będziemy zdrowi. Wiele czeskich rodzin kładzie też dodatkowe nakrycie dla zabłąkanego gościa.
Po kolacji czas na prezenty. Przynosi je w Czechach Jezusek. Czekają sobie pod świeżą, bo taką się tu lubi najbardziej, choinką. Potem domownicy zasiadają przed telewizorami. My co roku nie wyobrażamy sobie wigilijnego wieczoru bez przygód pewnego uroczego chłopca samego w domu, a nasi południowi sąsiedzi wolą bajki. Rodzime, kostiumowe, z mnóstwem muzyki i też, niemal bez zmian, powtarzane co roku. Wszak tradycji musi się stać za dość!
Konsultacja merytoryczna Anna Gruszczyńska, Czeska Centrala Ruchu Turystycznego - CzechTourism w Polsce