Od wczesnej do późnej jesieni puste polany Borów Dolnośląskich zamieniają się w bajkowy, fioletowy ogród. To jedne z najpiękniejszych wrzosowisk w Polsce – ciągną się kilometrami i są wymarzonym miejscem do spacerów. Ale Bory Dolnośląskie to nie tylko wrzosowiska! Wśród lasów rozrzuconych jest wiele zamków, w tym słynny zamek Kliczków.
Bory Dolnośląskie, zwane dawniej Puszczą Dolną, to największe zwarte obszary leśne w Polsce. Kiedyś znaczną ich część stanowiły niemieckie i radzieckie poligony wojskowe. Dziś nadal część z nich jest poligonami polskimi i stacjonujących tu żołnierzy NATO. Ale część polan, pozbawionych drzew i krzewów oraz piaszczystych wydm, z czasem zaczęła porastać wrzosami. Wystarczy jesienią wejść głębiej w las, by natrafić na takie kwitnące fioletowe zakątki...
Jednym z największych wrzosowisk jest Wrzosowisko Przemyskie. Prowadzi do niego z Przemkowa dobrze ubita droga ppoż. Ponieważ wrzosowiska są rozległe, warto podjechać do nich na rowerze. Równie urokliwe, choć znacznie mniejsze, jest Cietrzewiowe Wrzosowisko. Nazwa pochodzi od zamieszkujących je cietrzewi. Słychać tutaj ich pokrzykiwania, a czasami uda się nawet zobaczyć takiego pierzastego krzykacza. Jeśli chcemy do nich dotrzeć, najlepiej wyruszyć z Biernatowa. Wyruszając zaś na poszukiwania wrzosowisk z Wilkocina, zobaczymy przy okazji ruchome wydmy. Przemierzając wrzosowiska, natkniemy się na wiele uli. Od końca września można w wielu okolicznych wsiach kupić miód wrzosowy (ok. 30 zł/250 g). Jest tak pyszny, że znika z półek szybko i największą szansę, by go kupić, mamy właśnie na jesieni.
W Borach Dolnośląskich znajdują się też dwie pustynie: Kozłowska i Strachowska. Pustynia Strachowska jest czynnym poligonem wojskowym, więc nie wolno na nią wchodzić. Do Pustyni Kozłowskiej dotrzemy, wybierając się z Kozłowa lub stacji kolejowej Studzianka. Obszary pustynne ciągną się wzdłuż drogi pożarowej nr 6. Ale Bory Dolnośląskie to nie tylko wrzosowiska, wydmy i pustynie, wśród lasów rozrzuconych jest wiele zamków. Jednym z najlepiej zachowanych jest zamek Kliczków.
Wyświetl ten post na Instagramie
Zamek w Kliczkowie (15 km od Bolesławca) zbudowano, by bronił ziem polskich przed najazdami niemieckimi. Legenda głosi, że z rozkazu Bolesława Krzywoustego zamkiem miał zarządzać jego zaufany rycerz Tomir. Ożenił się z piękną córką księcia (jej imię zostało zapomniane, ale wiadomo, że pochodziła z rodu Topolczan). Gdy Tomir pojechał na wojnę, wyznaczył rycerza Bogdara z Czech, by zajął się zamkiem. Niestety małżonka Tomira i Bogdar zakochali się w sobie i uknuli spisek, by pozbyć się Tomira. Gdy ten wracał do domu, został napadnięty i wtrącony do lochów. Fałszywa wdowa i rycerz oszukali króla, że Tomir nie żyje. I wzięli ślub. Po 10 latach brat Bogdara, chciwy garbus zwabiony obietnicą skarbu, wypuścił Tomira na wolność. Ten wtrącił niewierną żonę do lochu razem z jej kochankiem. Karą Bogdara było słuchanie do końca życia narzekania małżonki na jej los. Miał tego tak dosyć, że się zagłodził. Podobno do dziś, odwiedzając zamek, można usłyszeć błagania w języku czeskim – to duch Bogdara prosi żonę, by przestała zrzędzić.
Oprócz miodu wrzosowego warto skusić się na mięsną roladę nazywaną też zrazem, kapustę modrą, czyli czerwoną i kluski śląskie – ziemniaczane kluski z dziurką. Popularne są także karminadle – rodzaj kotletów mielonych.