Anna Lewandowska jest dumna z mamy, która nakręciła film o losach ich krewnej – położnej z Auschwitz
Anna Lewandowska ma dobre relacje ze swoją mamą i jest z niej dumna.
Fot. AKPA

Anna Lewandowska jest dumna z mamy, która nakręciła film o losach ich krewnej – położnej z Auschwitz

Anna Lewandowska pochodzi z rodziny Stachurskich, na którą miały wpływ wojenne losy ich krewnej, Stanisławy Leszczyńskiej, bohaterskiej położnej z Auschwitz. Maria Stachurska, mama Anny Lewandowskiej jest jej cioteczną wnuczką i nakręciła o niej film pt. „Położna”. Historia Stanisławy Leszczyńskiej, która w obozie zagłady ratowała życie noworodkom, nauczyła rodzinę Anny Lewandowskiej, co jest w życiu ważne i jak dawać sobie radę w trudnych sytuacjach. 

Anna Lewandowska (33) jest bardzo duma z filmu „Położna” w reżyserii swojej matki.  Brawo Mamo! ‒ napisała gwiazda, gdy film jej rodzicielki wygrał nagrodę Złotego Opornika na festiwalu NNW (Niepokorni Niezłomni Wyklęci) w Gdyni. Pani Maria przypomniała w nim losy swojej ciotecznej babci, Stanisławy Leszczyńskiej.

 
 
 
 
 
Wyświetl ten post na Instagramie
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Post udostępniony przez (@annalewandowskahpba)

Anna Lewandowska przeżyła w dzieciństwie ciężkie chwile

Ania nigdy jej nie poznała, przyszła na świat długo po śmierci Stanisławy, ale zawsze była jej bliska. Ona i brat słyszeli o bohaterskiej krewnej od najmłodszych lat. Mama opowiadała im o jej niezłomności i oddaniu Bogu. Sama swoje pociechy też wychowywała w wierze, jest współzałożycielką Eucharystycznej Wspólnoty Dzieci Maryi przy parafii Zbawiciela w Warszawie.

Pamiętam, że będąc w rozpaczliwej sytuacji finansowej, nie mając własnego mieszkania i wynajmując niewielkie lokum na warszawskiej Chomiczówce, złożyłam przysięgę świętemu Józefowi, że będę z oddaniem służyć Maryi ‒ opowiadała.

Gdy opuścił ją mąż, operator filmowy Bogdan Stachurski, córka miała dwanaście lat, syn dziesięć. Ich świat w jednej chwili się zawalił. Ania do dziś pamięta, że chodziła zimą w dziurawych butach, wstydziła się, nie mogąc kupić podręczników. Pomagał im Caritas. ‒ Z dnia na dzień nie mieliśmy pieniędzy. Tak historia rodziny się potoczyła, że zostaliśmy z mamą i bez środków do życia ‒ wyznała trenerka. Gdy było im bardzo ciężko, pani Maria myślała o babci Leszczyńskiej.

Jej postawa pomogła mi wychować własne dzieci. Starałam się przekazać im głęboką wiarę, wartości i tradycję, kręgosłup moralny, który pozwala przeżyć najtrudniejsze nawet chwile, cierpienie, rozpacz ‒ wspominała.

 
 
 
 
 
Wyświetl ten post na Instagramie
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Post udostępniony przez (@annalewandowskahpba)

Kim była położna z Auschwitz – krewna Anny Lewandowskiej?

Stanisława z mężem i dziećmi byli członkami Związku Jaszczurczego, podczas okupacji pomagali Żydom. Zadenuncjowano ich i dwaj młodsi synowie Leszczyńskiej trafili do obozu Mauthausen-Gusen, a ona z córką do Auschwitz. Do maja 1943 roku nowo narodzone maluchy topiono tam w beczce z wodą. Stanisława miała certyfikat położnej, kazano jej przyjmować porody. Lekarz SS, Joseph Mengele rozkazał mordować noworodki, a żydowskim nawet nie obcinać pępowiny.

Żadnego dziecka nie zabiję ‒ odpowiedziała mu po niemiecku. Ryzykowała życiem, ale przez dwa lata nie wypełniła rozkazu. Przyjęła na świat trzy tysiące niemowlaków, każdego z nich chrzciła, polecając Bogu w modlitwie. ‒ Wszystkie dzieci rodzą się zdrowe i żywe ‒ odpowiedziała na pytanie esesmana o śmiertelność. Ta informacja wzbudziła wściekłość, bo w Rzeszy, w najlepszych klinikach nie osiągali takich wyników.

Niektórzy dziwili się, że ciocia w obozie zagłady, nie miała żadnych zgonów, ani noworodków, ani ich matek. Odpowiedź na to jest prosta. – mówi mama celebrytki. – Po zdanym egzaminie na położną zjawiła się w kościele Wizytek w Warszawie i złożyła przyrzeczenie, że jeśli straci choć jedno dziecko, natychmiast odejdzie z zawodu ‒ relacjonowała Maria Stachurska.

Położna z Auschwitz oraz jej córka przeszły przez prawdziwe piekło, ale dożyły dnia wyzwolenia. Po wojnie ten cudowny dar, jaki Stanisława miała od Stwórcy, nie zniknął. ‒ Żarliwą modlitwą uratowała niedającego już żadnych oznak życia noworodka –  mówi mama Lewandowskiej. – Towarzysząca jej lekarka stwierdziła, że nic z tego nie rozumie i jeśli ktoś z obecnych przy porodzie osób wierzy w Pana Boga, to właśnie Jemu należy za ten cud podziękować ‒ opowiadała Pani Maria.

 
 
 
 
 
Wyświetl ten post na Instagramie
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Post udostępniony przez EC1 Łódź - Miasto Kultury (@ec1lodz)

 

Anna Lewandowska wspierała mamę w realizacji filmu „Położna”

Kilka lat temu, na Międzynarodowym Kongresie Obrońców Życia w Rzymie, mamie Anny Lewandowskiej zaproponowano nakręcenie dokumentu o ciotecznej babce. Nie wahała się ani chwili. Tę niezwykłą historię znała od dzieciństwa, opowiadała ją pociechom, Ani i Piotrowi. Nie było łatwo, Maria Stachurska nie ukrywa, że dopadało ją zwątpienie ‒ miała wiele rodzinnych pamiątek, lecz kiedy przystąpiła do realizacji produkcji, brakowało funduszy, dokumentacji, zainteresowania instytucji. Nie poddawała się jednak. Na własny koszt jeździła po Polsce, szukając ostatnich żyjących świadków. Bywało, że podupadała na zdrowiu, a wtedy oparcia szukała w modlitwie.

Ania wspierała rodzicielkę, jak tylko mogła. Ciepła, dobra, skromna pani Maria była dla niej w dzieciństwie najbliższym człowiekiem, mamą-przyjaciółką. Dziś wciąż są blisko, seniorka cieszy się wnuczkami, sławą córki, zięcia, ale żyje też sprawami wiary.

Proces beatyfikacyjny mojej ciotecznej babci, który toczy się od dwudziestu pięciu lat, bardzo mocno przyspieszył ‒ mówi z radością.

 
 
 
 
 
Wyświetl ten post na Instagramie
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Post udostępniony przez (@annalewandowskahpba)

Mama Anny Lewandowskiej filmem „Położna” promuje historię Polski

Dzisiaj, po wielu latach wyrzeczeń Maria Stachurska, doczekała się przytulnego domu w Brwinowie, który nazwała Józefówką. Pisze tam ikony, jest szczęśliwa, spełniona. Ania właśnie zachęca wszystkich do głosowania w konkursie BohaterON 2021, bo jej rodzicielka jest nominowana do wyróżnienia za promowanie historii Polski.

Tym filmem chcę dać świadectwo, że wbrew wszystkiemu można nie tylko zachować godność i człowieczeństwo, a w niedających żadnej nadziei warunkach przyjmować z radością nowe życie. Z pomocą wiary i modlitwy wszystko jest możliwe - podkreśla pani Maria i to pragnie przekazać także swoim wnukom.

 
 
 
 
 
Wyświetl ten post na Instagramie
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Post udostępniony przez (@annalewandowskahpba)

 

Czytaj więcej