„Siostra odebrała mi wszystko. Myślę, że nie będzie przesadą, jeśli powiem, że w chwili narodzin. Gdyby rodzice spędzali ze mną więcej czasu, nie szukałabym miłości w ramionach pierwszego lepszego chłopaka i nie zaszłabym w ciążę mając 19 lat”– wyznaje Agnieszka, 50 lat
Edyta skradła serca moich rodziców. Mam jeszcze jedną, starszą o trzy lata siostrę Łucję, ale dotąd to ja przez siedem lat byłam ich najmłodszą córeczką.
Edyta przez pierwsze miesiące życia zmagała się poważnymi problemami zdrowotnymi, więc jako pielęgniarka zdaję sobie sprawę, dlaczego rodzice poświęcali jej tyle uwagi, ale jako córka nie potrafię wybaczyć im odtrącenia, bo właśnie tak się wtedy czułam. Starsza siostra uważa, że przesadzam i rysuję nieprawdziwy obraz naszego dzieciństwa, ponieważ po narodzinach Edyty nic się nie zmieniło w naszym życiu. Ale to nieprawda!
Łucja zawsze broniła rodziców, ale ja wiem, że Edyta stała się przyczyną wszystkich moich niepowodzeń. Przez nią przestałam radzić sobie z nauką i w relacjach z rówieśnikami, dla których z sympatycznej koleżanki stałam się pośmiewiskiem. Zajęci Edytą rodzice nie mieli dla mnie czasu. Łucja twierdzi, że tata chciał odrabiać ze mną lekcje, ale ja na jego pomoc reagowałam złością. Nie przypominam sobie takiej sytuacji, wiem jednak, że będąc na jego miejscu nie poddałabym się tak łatwo. Gdyby rodzice spędzali ze mną więcej czasu i sprawili, że na nowo poczułabym się ważna, nie szukałabym miłości w ramionach pierwszego lepszego chłopaka i nie zaszłabym w ciążę mając 19 lat.
Tyle mojego, że zyskałam oddanego męża i dobrych teściów, którzy pomagali nam wychowywać dzieci (po synku urodziłam jeszcze chłopca i dziewczynkę). Moi rodzice nie angażowali się w takim stopniu, jak oni, tłumacząc się, że mają jeszcze dwie córki i starają się dzielić czas równo między wszystkie dzieci i wnuki. Nieprawda! Zawsze skupiali się wyłącznie na Edycie! Moje życie nie jest i nigdy nie było usłane różami. Od początku musiałam dźwigać na swoich barkach odpowiedzialność za naszą rodzinę, bo mąż nie potrafi znaleźć lepiej płatnej pracy. Dlatego stale podnosiłam swoje kwalifikacje, podczas gdy moja młodsza siostra długo szukała swojej drogi w życiu. Nikt nie zmuszał jej, aby szukała pracy, kiedy w połowie studiów postanowiła rozwijać swoje zainteresowania i składać papiery na drugi kierunek. Nikomu nie przeszkadzało, że mimo trzydziestki mieszka kątem u rodziców i zamiast się ustatkować, wyjeżdża na zagraniczny staż.
Nie wiem, czy rodzice byliby równie szczęśliwi, gdybym to ja wybrała na męża obcokrajowca, a potem ociągała się z zajściem w ciążę, ale jej nie powiedzieli słowa. Podobno Edyta czuje się samotna, tęskni za krajem i rodziną, ale ja w to nie wierzę. Bez wysiłku dostała od życia wszystko, na co ja musiałam ciężko pracować, więc dlaczego miałabym jej żałować?