Czy miłość oczami mężczyzny wygląda inaczej niż oczami kobiety? Czym się różnimy? Czy pokochanie samego siebie jest kluczem do stworzenia udanego związku z drugą osobą? O tym i o najnowszej książce "Wybieram siebie, wybieram Ciebie" opowiada jej autor Tomasz Kieres. Premiera powieści już 9 września.
Bezwzględnie. Miłość jest z jednej strony czymś czego najbardziej pragniemy. Z drugiej zaś, czasami może się wydawać, że jest czymś, czego najbardziej się boimy. Boimy się odkrycia siebie, boimy się wystawienia na zranienie.
Często wygląda to tak, że mamy większy problem z otwarciem się i określeniem tego co naprawdę czujemy, niż wyrażeniem wszelkich wątpliwości nie tylko wobec drugiej osoby ale również wobec siebie i swoich uczuć. Po prostu potrafimy skomplikować sytuacje wydawałoby się proste i nieskomplikowane. Miłość, która jest tego typu problemów pozbawiona jest wystarczającą inspiracją, a przecież taka zdarza się bardzo rzadko.
Owszem, dostaję. To jest niezmiernie miłe, kiedy czytelniczki doceniają moje spojrzenie i sposób w który pewne zjawiska opisuję. Natomiast jest coś szczególnego w tym, kiedy docenione zostaje moje spoglądanie oczami żeńskich bohaterek. W końcu z tworzeniem męskich bohaterów powinienem mieć łatwiej. I tutaj przypomina mi się historia, kiedy jedna z czytelniczek napisała mi a propos jednego z bohaterów, że mężczyźni tak jak on się nie zachowują. Było to o tyle ciekawe, że akurat ten konkretny przypadek znałem z własnego doświadczenia.
Zawsze chciałem myśleć, że spojrzenie na uczucia, na ich wyrażanie nie ma płci. Oczywiście różnimy się i pewne schematy zachowań istnieją, a często związane są z tym jak zostaliśmy wychowani, jakie role zostały nam narzucone. Z tym co wolno a czego niby nie wolno okazywać. Co na przykład jest „męskie” lub „niemęskie”.
To są rzeczy, które tworzą dodatkowe problemy, jakby miłość sama w sobie nie była wystarczająco skomplikowana, kiedy musimy stawić czoła tym wszystkim uczuciom. Natomiast jeśli chodzi o ten podział, to myślę, że potrzeba kochania i bycia kochanym, jest w nas taka sama.
Jak zawsze, trochę się znajdzie (śmiech). Natomiast w tym konkretnym przypadku z pewnością łączy nas pisarska droga, pewien sposób podejścia, czy nawet znalezienia czasu na to hobby, czy może raczej drugi etat. Z pewnością jest to takie pomieszanie z poplątaniem, bo o ile jedna rzecz może być wspólna, to następna już jest całkowitą fikcją, a pewien dramatyzm też jest jakby wymogiem fabuły. Muszę jednak przyznać, że myśl o małym domku na krańcu świata, nie jest mi obca.
Najogólniej jak się da, to powiem, że o szukaniu siebie, o odpowiedzi na pytanie, kim naprawdę jesteśmy. Naturalnie historie Maksa i Sary różnią się od siebie, ale łączy je pewien wspólny mianownik, muszą ponownie zdefiniować swoje życie, odnaleźć się w tej nowej sytuacji w której trochę z wyboru a trochę mimowolnie się znaleźli. Domyślam się, że jest to nieco enigmatyczny opis ale nie chciałbym za dużo zdradzać, natomiast na pewno jest to historia o spotkaniu dwójki ludzi będących na rozdrożu, spotkaniu, którego z pewnością nie szukali, a czy go nie potrzebowali … to się dopiero okaże.
To jest, a w każdym razie powinien być pierwszy krok. Przede wszystkim powinniśmy może nie od razu pokochać ale przynajmniej polubić samych siebie, w jakiś sposób uporać się z bagażem jaki każdy z nas, w mniejszym lub większym stopniu niesie. Natomiast bardzo często właśnie w drugim człowieku, szukamy ratunku czy odpowiedzi na nasze problemy. I oczywiście nie ma nic złego w tym, że potrzebujemy drugiej osoby, dla mnie wręcz jest to całkowicie naturalne, ale z kolei oczekiwanie, że właśnie ona rozwiąże nasze problemy, jest generalnie nie do końca fair.
Główna praca powinna być jednak wykonana przez nas samych, nawet jeśli w jakimś momencie zaczynamy podróż we dwoje. Myślę, że aby dać drugiej osobie szczęście, a w każdym razie jak najwięcej dobrego od siebie, musimy najpierw znaleźć je w sobie.
***
"Wybieram siebie, wybieram ciebie” to najnowsza powieść Tomasza Kieresa. Opowiada historię dwojga ludzi, którzy postanawiają zacząć wszystko od nowa w małym norweskim miasteczku. W ich wizji mają tam stworzyć swój nowy świat, w którym mają być całkiem sami. Jednak ich drogi się przecinają. Premiera powieści już 9 września.