„Beata zdradza swojego męża na prawo i lewo. Myśląc o niej, widzę tylko zgniliznę...”
Fot. 123 RF

„Beata zdradza swojego męża na prawo i lewo. Myśląc o niej, widzę tylko zgniliznę...”

„To, co moja koleżanka z pracy robi ze swoim życiem woła o pomstę do nieba. Zaniedbany czteroletni syn, zdradzany mąż, przygodni kochankowie w jej małżeńskim łóżku. Wiem, że zawsze uważała się za atrakcyjną. Ma się niemal za boginię seksu, szczyci swoim wyglądem. Gdy powiedziała mi, z kim zamierza się teraz spotykać, od razu skoczyło mi ciśnienie... ” Monika, 41 lat 

Beata jest moją koleżanką z pracy – od ponad ośmiu lat jesteśmy zatrudnione w tej samej pralni ekologicznej na obrzeżach naszego miasta. A jak to przy robocie bywa – dużo się rozmawia, a jeszcze więcej plotkuje. Nic dziwnego, że po takim długim czasie wiedziałam o niej niemal wszystko. Tym bardziej, że była z tych kobiet, które wyjątkowo lubią mielić ozorem. Opowiadała mi więc o swoim życiu ze szczegółami.

Mnie rzadko pytała co słychać, pewnie dlatego, że u mnie wiele się nie działo. Mąż, kot, całkiem ugodowa teściowa, zero dzieci – słowem rutyna. Za to Beata wiedziała, jak czerpać z życia. Mąż, na boku dziesiątki kochanków, do tego ciągle jakieś rodzinne afery. Najbardziej nie lubiła swojej bratowej.

– Wiesz, co ona znowu wymyśliła?! Składać się mamy dla jej matki na operację! A co mnie to obchodzi, pytam się, skoro ledwo tę babę znam?! – piekliła się.

– Może nie ma, a chce ratować matkę? Dogadajcie się. Rozważcie pożyczkę – zasugerowałam.

– Co ja bank jestem?! – obruszyła się. – A zmieniając temat – poznałam wczoraj superkolesia! Metr dziewięćdziesiąt, piwne oczy i bary jak tur. W dodatku jeździ beemką! – pochwaliła się.

– Czemu ty się nie rozwiedziesz, skoro i tak Jaśka na lewo i prawo zdradzasz? – zapytałam.

– Rozwieść się?! Bóg cię opuścił, kobieto! Przecież mieszkanie jest jego! Z torbami mam iść po tym, jak się przez sześć lat z nim męczyłam?! – syknęła Beata.

I tak sobie gadałyśmy, czyszcząc stosy przynoszonych do pralni rzeczy. Ja coś tam czasem o mężu i kocie, Beata o przystojniakach z drogimi autami. 

Któregoś dnia wpadła do pracy wyjątkowo podekscytowana

– Słuchaj, nie uwierzysz! Zepsuło mi się wczoraj auto! – zaczęła. – Rzęch się popsuł i rozkraczył się na środku drogi przed mostem. Oczywiście cholerni polscy dżentelmeni otrąbili mnie aż uszy puchły, ale żaden zadu z auta nie ruszył, żeby mnie pchnąć na pobocze. Prawie się poryczałam, mówię ci! Dopiero ten koleś ze sklepu wybiegł na deszcz i razem z kolegą pomógł mi zepchnąć tego grata na bok!

– No, czyli są jeszcze na świecie fajni faceci – mruknęłam.

– I to jacy! Kochana, facet, który wybiegł ze sklepu, wygląda jak Brad Pitt! W dodatku ma boski tatuaż na ręce!

– Ta, jasne. A ja jestem boska Angelina – uśmiechnęłam się złośliwie, ale Beata wyglądała na dosłownie rozanieloną.

– Zaprosił mnie na kawę w każdym razie! Dobrze, że akurat tamtego ranka nie założyłam obrączki! Wiesz, Jasiek strasznie się wścieka, kiedy jej nie zakładam, ale ja zawsze udaję, że zapomniałam – paplała dalej Beata.

– Czyli masz kolejną randkę z facetem, przed którym będziesz udawać wolną?

– No, a czemu nie?! Życie jest krótkie, trzeba korzystać! – wzruszyła ramionami.

Nagle coś mnie tknęło.

– W którym mniej więcej miejscu to się stało? – zapytałam.

– Zaraz za zjazdem na pętlę tramwajową. Szczęście w nieszczęściu, że mi się ten rzęch nie rozkraczył na torowisku. Dopiero by był stres – Beata aż się wzdrygnęła.

Ja jednak miałam większe problemy. Otóż tam przy tej pętli tramwajowej pracował mój brat, który razem z kolegą prowadzi sklep ze sprzętem elektronicznym. I owszem, można powiedzieć, że Jurek wygląda trochę, jak Brad Pitt. Poza tym na ręce ma tatuaż... Dlatego właśnie skoczyło mi ciśnienie.

– Pójdę zapalić – mruknęłam, wsuwając do kieszeni komórkę.

– Tyle kasy puszczać z dymem – skwitowała Beata, która zawsze uważała, że lepiej wydać na drinki niż fajki.

Kiedy wymknęłam się przed pralnię, wybrałam numer brata.

Przedstawiłam mu fakty

– Słuchaj, Jurek, mam pytanie. Czy ty wczoraj pomagałeś jakiejś brunetce zepchnąć auto na pobocze? – zapytałam cicho. – Laska koło trzydziestki, długie włosy, zgrabna i wygadana. Mówi ci to coś? – zapytałam.

Jurek nie krył zaskoczenia.

– Skąd wiesz? – zdziwił się.

– Wiem. A teraz powiem ci coś więcej. Odwołasz to spotkanie!

– Co? Monika, o co chodzi? I skąd w ogóle wiesz, że...

– Odwołasz, a w sobotę wytłumaczę ci, dlaczego! – weszłam mu w słowo. – Będziesz u rodziców na obiedzie, prawda?

– Tak, ale...

– To do zobaczenia! – ucięłam dyskusję.

W sobotę, tuż po przyjeździe do rodziców, wyciągnęłam brata na balkon.

– Odwołałeś?

– Tak – przyznał niechętnie. – Byłbym jednak wdzięczny, gdybyś cokolwiek wyjaśniła. Masz fajki?

– Mam – powiedziałam, wyjmując z torebki paczkę.

– Dzięki – mruknął. – Więc?

– Siadaj! – powiedziałam, odsuwając jedno z wiklinowych krzeseł. – A przechodząc do rzeczy, najprawdopodobniej wpadłeś na Beatę.

– Owszem, tak się właśnie przedstawiła. Skąd ją znasz?

– Z pracy. Osiem lat ze mną pracuje i wierz mi, nawet byś w jej stronę nie spojrzał, gdybyś wiedział, co z niej za jedna. Zacznę od faktu, że wmówiła mężowi cudzego dzieciaka, którym zresztą niemal się nie zajmuje – chłopczyk krąży od babci do babci, Beata bierze go tylko na weekendy i to niechętnie. Woli się bawić. Druga sprawa – jej romanse. Sypia z kim popadnie, od lat. Mąż pracuje jako kierowca tira i często nie ma go w domu, więc zdarza jej się nawet zapraszać do mieszkania przypadkowo poznanych facetów. Resztę możesz sobie wyobrazić. Po trzecie – alkohol. Beata popija nawet w pracy. Kryję ją, bo ona też czasem wyświadcza mi drobne przysługi, ale wierz mi – to nie jest fajna dziewczyna. I jeszcze te jej kłótnie z bratową... Chryste, jak ona na tę kobietę bluzga! Zawsze, kiedy o niej mówi używa takich słów, że uszy więdną! Jej mąż...

– OK, Monika, starczy! Myślę, że mam już wystarczająco jasny obraz sytuacji – mruknął mój brat, zapalając papierosa.

– Taka prawda, młody – powiedziałam, mierzwiąc jego jasną czuprynę.

– A powiedziała, że jest wolna... Chciała się ze mną na kręgle umawiać i na rower...

– Cóż. Jej mąż to wyjątkowo ślepy facet. Ale myślę, że nawet on kiedyś przejrzy na oczy – wzruszyłam ramionami. – I wybacz, że tak prosto z mostu, Jerzyk. Wiesz, że rzadko wtrącam się w twoje sprawy, ale nie mogłabym patrzeć, jak ładujesz się w tego typu relację. Nie po tym, co przeszedłeś z Pauliną – powiedziałam cicho.

– Nie będziemy gadać o Paulinie! – mruknął.

– Nie będziemy. Zresztą nieważne. A co do Beaty – wyrzuć jej numer i zapomnij. Tyle w temacie.

Obiecał, że więcej się z nią nie umówi i słowa dotrzymał, bo Beata była wściekła.

Fajnie było wystrychnąć ją na dudka

– Wyobraź sobie, że przystojniak, który pomógł mi zepchnąć auto na pobocze, odwołał spotkanie! Ponoć wyjeżdża, coś mu nagle wypadło! No to mu mówię – zadzwoń po powrocie, ale zaczął coś tam mamrotać, że nie wie jeszcze kiedy wraca i takie tam...

– Pewnie żonaty – powiedziałam, świetnie się w duchu bawiąc.

Po latach wysłuchiwania opowieści o tym, jak Beata robiła w konia innych, fajnie dla odmiany było wystrychnąć ją na dudka.

– Myślisz? – mruknęła.

– Na bank! Wiesz, jacy są faceci. Chciał sprawdzić, czy się z nim umówisz, a jak przyszło co do czego, zdezerterował – dodałam.

– Pewnie tak, ale szkoda. Przystojny był, mówię ci!

– Przykre. A jak twój Jasiek?

– Upierdliwy. Zaczął mi ostatnio sprawdzać telefon, chyba się czegoś domyśla. Myślę, że któraś z sąsiadek doniosła mu o moich wieczornych gościach – skrzywiła się Beata.

Pokiwałam głową, nie komentując. Bo co mogłabym jej powiedzieć? Staram się nikogo nie osądzać, bo sama nie jestem święta. Jednak to, co ona robi ze swoim życiem woła o pomstę do nieba. Zaniedbany czteroletni syn, zdradzany mąż, przygodni kochankowie w jej małżeńskim łóżku. Wiem, że zawsze uważała się za atrakcyjną. Ma się niemal za boginię seksu, szczyci swoim wyglądem. Owszem, jest naprawdę ładna. Ale patrząc na nią widzę tylko przelewającą się w jej wnętrzu zgniliznę. I w zasadzie jest mi jej zwyczajnie żal. Mąż kiedyś ją zostawi. Syn będzie się wychowywał w niepełnej rodzinie, a ona zwiędnie szybciej, niż jej się wydaje i zostanie sama. Z przygodnymi kochankami można miło spędzić czas, sporo wypić i naprawdę nieźle się zabawić. Ale chyba nie o to w życiu chodzi, prawda?

Czytaj więcej