"Na imprezie firmowej zadałam mężowi jedno pytanie. Zatkało go...!"
Fot. Adobe Stock

"Na imprezie firmowej zadałam mężowi jedno pytanie. Zatkało go...!"

"U Damiana w firmie dość często odbywały się imprezy. Mój szanowny małżonek chadzał na nie sam, a ja miałam dość samotnie spędzanych wieczorów. Też chętnie wyszłabym się gdzieś zabawić. Ale za każdym razem, słyszałam, że to imprezy zamknięte, tylko dla pracowników. Aż pewnego dnia prawda wyszła na jaw..."  Magda, 32 lata

Mój małżonek nie chciał mnie zabierać na firmowe imprezy. Kiedy pytałam, dlaczego nie, słyszałam, że to imprezy zamknięte, tylko dla pracowników firmy... Cóż, przyjęłam to tłumaczenie i zapewne zapomniałabym o temacie, gdybym w galerii nie spotkała Gabrysi – żony Wojtka, który pracował z moim mężem.
– Cześć, Madziu – przywitała się ze mną serdecznie. – Czyżbyś też szukała kiecki na firmowe przyjęcie naszych panów? – spytała, a mnie zatkało.
– Chcesz powiedzieć, że idziesz z Wojtkiem? – rzuciłam podejrzliwie.
– No pewnie! Często z nim bywam. Choć muszę przyznać, że nie zawsze dobrze się bawię. – Puściła do mnie oko. – Pewnie dlatego i ty rzadko tam bywasz… – zawiesiła głos, a ja coś mruknęłam w odpowiedzi, po czym pod byle pretekstem się pożegnałam.
Do domu wracałam wściekła. I kiedy tylko Damian otworzył mi drzwi, powiedziałam dosadnie, co o nim myślę.
– Kochanie, przepraszam. Rzeczywiście, wbrew temu, co mówiłem wcześniej, czasem inni pracownicy przychodzą z żonami. Ale oni nie piastują wysokich stanowisk, mogą poświęcić swoim partnerkom czas. Ja muszę rozmawiać z kontrahentami, a ty zwyczajnie byś się tam nudziła... Ale jeśli tak bardzo chcesz, to chodź ze mną w tę sobotę. Przekonasz się sama.
Poszłam, a jakże. I słowo daję, że nie zamierzałam się na nim odgrywać. Ale jakoś tak wyszło...
Kiedy weszłam na salę pełną wystrojonych par, aż mnie zatkało. Tu niemal wszyscy byli z osobami towarzyszącymi! „A więc to tak", pomyślałam. I już chciałam coś powiedzieć Damianowi, kiedy podszedł do nas jakiś szpakowaty mężczyzna. Przywitał się grzecznie, po czym rzucił:
– A ta piękna pani, jak się domyślam, to twoja małżonka, Damianie?
A ja, nie zastanawiając się długo. palnęłam:
– To ty masz żonę?!
Szpakowaty mężczyzna, jak się potem okazało szef Damiana, zmieszany czym prędzej się pożegnał. A mój małżonek omal nie zabił mnie wzrokiem. Kilka osób spojrzało na nas znacząco, a ja tylko uśmiechnęłam się pod nosem. No co, skoro ślubny nie chciał mnie ze sobą zabierać, mieli prawo nie wiedzieć, jak jest naprawdę...
Ja po tej akcji już więcej na przyjęcie z mężem nie poszłam, a on musiał się przed szefem gęsto tłumaczyć...

 

Czytaj więcej