Marta Żmuda Trzebiatowska i jej mąż Kamil Kula tworzą zgodne małżeństwo już od 9 lat. Nie przeszkadza im różnica wieku. Łączy natomiast miłość, praca, rodzina i dwójka dzieci. Na początku nic nie zapowiadało wielkiego uczucia, ale dziś historia ich miłości to niemal kopia scenariusza filmu "Kiedy Harry poznał Sally". Sprawdź, jak się poznali, kiedy wzięli ślub i jak wygląda ich związek.
Spis treści
Ich znajomi twierdzą, że Marta z Kamilem są jak Sally i Harry z filmu „Kiedy Harry poznał Sally”. Z tą różnicą, że nie potrzebowali 15 lat, żeby zrozumieć, że się kochają. Wystarczyły im tylko dwa. Kamil Kula i Marta Żmuda Trzebiatowska rocznicę ślubu obchodzili w tym roku już po raz dziewiąty. Ta historia zaczyna się nietypowo...
Marta Żmuda Trzebiatowska i Kamil Kula poznali się niedługo po tym, jak piękna aktorka rozstała się z poprzednim partnerem. Tancerz Adam Król i Marta Żmuda byli razem ponad dekadę, mówiło się nawet o ślubie. Ale coś poszło nie tak... Tymczasem Kamil Kula związany był z aktorką Anną Karczmarczyk. Mówiło się nawet o ślubie. Ale i tu... coś poszło nie tak... Ich drogi biegły więc do tego miejsca równolegle. I nic, ale to zupełnie nic, nie zapowiadało, że miłość czeka już za rogiem i nerwowo przestępuje z nogi na nogę... I właśnie wtedy te drogi skrzyżowały się.
Żmuda Trzebiatowska w Teatrze Kwadrat pracowała od początku kariery. Potem do załogi teatru dołączył przyszły mąż Marty Żmudy Trzebiatowskiej. To właśnie tam narodziło się ich uczucie.
Był rok 2013. W sztuce „Przez park na bosaka” wcielali się w małżeństwo, które przechodzi przez trudniejszy czas. – Dyrektor nas tak obsadził. (...) W drugim akcie mamy do zagrania wielką kłótnię – tak o początkach tej znajomości Marta Żmuda opowiadała w wywiadzie. Ale nie tylko jako sceniczni małżonkowie nie mogli się dotrzeć. Jako Marta i Kamil – także.
– Nasza współpraca szła jak po grudzie. Kamil długo się nad wszystkim zastanawia, analizuje. Ja pracuję zupełnie inaczej. Jestem szybka i chyba dość bezkompromisowa w działaniu... Nie potrafiliśmy ze sobą pracować – zwierzyła się w „Wysokich Obcasach”. – (...) W spektaklu „Przez park na bosaka”, gdzie działy się już dantejskie sceny, kłóciliśmy się, że wióry leciały, a reżyser wychodził z prób. Ostatnie, o czym by wtedy pomyślała, to że właśnie kiełkuje nowa... miłość.
Absolutnie nie była gotowa na to uczucie. Po pożegnaniu z długoletnim partnerem nie mogła odnaleźć się w nowej rzeczywistości. – Kiedy się rozstaliśmy i zostałam sama, to był moment, w którym miałam mnóstwo rzeczy do przepracowania – wyznaje Marta Żmuda Trzebiatowska. Ten przystojny chłopak, Kamil, był może interesujący, ale ona patrzyła na niego nie inaczej, jak tylko na współpracownika. Tymczasem on – już nie tylko... Przyszły mąż Marty Żmudy postanowił o nią zawalczyć. Nie przeszkadzało mu nawet 5 lat różnicy wieku. Aktorka dobrze pamięta tamten czas.
Żmuda Trzebiatowska podkreślała, że nie była to miłość od pierwszego wejrzenia: – Swojego męża poznałam bardzo szybko od tamtego rozstania. Poznawałam go cztery razy i za żadnym z tych razów go nie zapamiętałam. Dopiero za tym czwartym, jak zagraliśmy razem. W dodatku był od niej pięć lat młodszy! Poprzedni partner był o 12 lat starszy, nie była przyzwyczajona do tego, by być „tą starszą”. Ale czy miłość w ogóle ogląda się na takie drobiazgi jak metryka? Odpowiedź jest oczywista: nie. On to doskonale wiedział. I coraz energiczniej zabiegał o jej uwagę. I tak chciałabym, i tak boję się... Nie, nie miał łatwo. W zasadzie cały czas pod górkę.
I właśnie wtedy mało już brakowało, by pociąg z napisem „Miłość” odjechał, nie zabierając ich jako pasażerów. Zorientowała się dosłownie w ostatniej chwili. Bo młody aktor, niczym filmowy Harry, po jakimś czasie zwątpił w sens dalszej walki o ukochaną. Ale jak to w romantycznych historiach bywa, nastąpiła seria niedomówień. A ona wcale nie zadzierała nosa, tylko miotały nią obawy! Że nie jest jeszcze gotowa na coś nowego, że jest za szybko, że nie będzie „fajną partnerką, nie stworzy fajnego związku”... Jednym słowem: obawiała się zaangażować. Aż do momentu, gdy... – W pewnym momencie on się odwrócił na pięcie. Wtedy zrozumiałam, że właśnie oto znika mi z horyzontu najfajniejszy mężczyzna, który gdzieś obok mnie był – wspomina w jednym z wywiadów. To podziałało na nią jak zimny prysznic. Tym bardziej, że już wcześniej zauważyła, że ich wyjazdy w Polskę z przedstawieniami zbliżyły ich.
Lubiła wspólne rozmowy. Zauważyła, że on sprawia, iż brzuch boli ją od śmiechu. Nie wiadomo kiedy się zaprzyjaźnili, zbliżyli. Aż w końcu i ona wpadła jak śliwka w kompot, bo on przecież poczuł to już dużo wcześniej. Teraz i artystka poszła za głosem serca, a pociąg „Miłość” na nich jednak zaczekał. Gdy już się poznali i zdecydowali być razem – wszystko stało się proste. Odkryli, jak wiele ich łączy: podróże, książki, filmy i seriale. A także marzenia. Jakie? To oczywiste: dom i dzieci. – Kiedy spotykasz właściwego człowieka, wszystko staje się jasne. Po prostu wiesz, że tego chcesz – nie ma wątpliwości artystka. – Jesteśmy ulepieni z tej samej gliny, wynieśliśmy z domów podobne wartości. (...) Znika lęk, nie masz wątpliwości i chcesz zaryzykować – tłumaczyła gwiazda.
Kamil Kula mężem Marty Żmudy Trzebiatowskiej został 26 września 2015 roku. Do samego końca udało się utrzymać w tajemnicy datę i miejsce uroczystości. Wiemy jednak, że w tym wielkim dniu Żmuda Trzebiatowska olśniewała w gładkiej dopasowanej sukni o kroju syrenki. Cicha uroczystość odbyła się na Pojezierzu Brodnickim, a w tym najważniejszym dniu towarzyszyła im rodzina i przyjaciele. Bo już wtedy zdecydowali, że nie będą opowiadać o swoim szczęściu. – Pewne sytuacje są tylko dla nas. To jest też wzór naszych rodziców, którzy są ze sobą już od 30 lat – wyjaśniła.
Aktorka przekonuje, że Kamil Kula mężem jest doskonałym. - To szalenie prawy, szlachetny i godny zaufania człowiek. Gdy go spotkałam, wiedziałam, że to facet, który nigdy nie zawiedzie. Ale też wiedziałam, że to idealny materiał na męża i ojca. Długo o mnie zabiegał. Kiedy się poznaliśmy, byłam w trudnym momencie życia, chciałam być sama. Znajomi żartują, że „chodził, chodził i wychodził”. Dziś dziękuję mu za tę wytrwałość. - opowiada.
Aktorka od początku wiedziała, że chce mieć rodzinę. - W moim przypadku nie było wątpliwości, zawsze wiedziałam, że chcę mieć rodzinę. Pochodzę z domu, w którym przy stole wigilijnym zasiadało 40 osób. Moja babcia, mama taty, miała ośmioro dzieci. Dziś babcia ma ponad 40 prawnucząt, więc w jej domu zawsze jest gwarno i wesoło. Dla mnie posiadanie rodziny od zawsze było oczywiste - mówiła w wywiadzie. Takie same wartości ma również jej mąż.
W 2017 r. przyszedł na świat ich synek, Bruno Kula. W 2020 roku – córka Klara. Aktorka udowodniła, że mówienie o wartościach to nie były tylko okrągłe słowa. W wywiadzie Marta Żmuda powiedziała bez cienia wątpliwości, że macierzyństwo jest dla niej najważniejsze. – Dlatego łatwiej mi odpuszczać, przestałam się bać, że coś mi w życiu ucieknie, że coś przegapię. I jeśli jakiś zawodowy projekt się nie wydarzy, nie szkodzi, więcej czasu spędzę z dzieckiem. Tak to czuję – mówiła.
Marta Żmuda Trzebiatowska życie z dziećmi określa jako wspaniała przygodę, choć potrafi też szczerze mówić o cieniach roli mamy. - Na pewno jestem szczęśliwa, że jestem mamą dwójki. Dzieci dopełniły mnie nie tylko jako kobietę, ale również jako aktorkę. Moją najlepszą dotychczas filmową rolę, czyli Jakubcową w „Mowie ptaków” (reż. X. Żuławski, P. Kielar, Jakubcowa to nowobogacka żona dyrektora banku – przyp. red.) zawdzięczam swojemu synkowi. Po urodzeniu Bruna miałam w sobie spokój i wielką jasność. (...) Wiadomo, bywa trudno, bywa ciężko i czasem chce mi się płakać ze zmęczenia. Ale nie zamieniłabym się na poprzednie życie. Kiedy urodziłam synka, miałam taką sytuację zawodową i prywatną, że mogłam trochę wyhamować, zwolnić i oddać się macierzyństwu. Miałam czas, by odnaleźć się w tej nowej roli - mówiła w wywiadzie.
Choć aktorska para jest dumna ze swoich pociech, w mediach próżno jednak szukać zdjęć Bruna i Klary. To świadoma decyzja ich rodziców. - Nie chcemy też z mężem pokazywać dzieci, bo nie wiemy, czy one by tego sobie życzyły. Chcemy im zapewnić szczęśliwe, beztroskie dzieciństwo, a według nas jest to dzieciństwo anonimowe. Bo sami takie mieliśmy i nasze dzieci też mają do tego prawo - powiedziała Żmuda Trzebiatowska w wywiadzie.
Mąż Marty Żmudy Trzebiatowskiej w jej opinii jest wspaniałym tatą. - Przyszło mu to (ojcostwo - przyp. red.) tak naturalnie, jak oddychanie. Pewnie pomogło mu to, że ma dużo młodszą siostrę i jako starszy brat bardzo chętnie się angażował w pomoc przy niej. Nawet na zajęciach w szkole rodzenia on wszystko wiedział! Kamil to tata na medal, rewelacyjny, na szóstkę z plusem. Bruno jest szczęściarzem - mówiła w wywiadzie aktorka.
Nie ma dnia, by ona i on nie pomyśleli, że pobierając się podjęli najlepszą decyzję.
„Kochani, dziś mój najlepszy przyjaciel, najzabawniejszy facet jakiego znam, najlepszy kompan w podróży, z którym każda wyprawa to ekscytująca przygoda, facet, który potrafi zachować zimną krew w każdej sytuacji i na którym można polegać, którego słowo honoru cenniejsze jest od najdroższych kruszców, super mąż i wspaniały tata, jednym słowem Super Facet obchodzi 30. urodziny!” – pisała w mediach społecznościowych aktorka.
Właśnie, co z wiekiem? Wszak dzieli ich 5 lat różnicy wieku i to aktorka jest starsza od męża. Dziś oboje się z niej śmieją. Na przykład wtedy, gdy oglądają swoje zdjęcia z dzieciństwa. I te jego – wszystkie są kolorowe. A jej – czarno białe... Na początku żartowała sobie też, że zmieniała swojemu bratu pieluchy. A tak się składa, że obaj panowie są w tym samym wieku... Ale tak w ogóle nie mogą się bez siebie obejść. Gdy latem aktorka wyjechała na plan czeskiej komedii „Indianin”, zaraz przyznała się w sieci: „Jestem tu sama. Tęsknię i cierpię”.
Mąż Marty Żmudy Trzebiatowskiej nie pozostaje dłużny swej ukochanej. Pisze na przykład: „Pękam z dumy, bo moja wspaniała Żona została nominowana do Orłów 2020 w kategorii aktorka drugoplanowa za rolę w filmie „Mowa Ptaków” w reż. Xawerego Żuławskiego. Kochanie, gratuluję z całego serca!”.
Oboje doceniają dziś to, że się odnaleźli. Przecież tak mało brakowało, by się minęli. – Jasne, że mam jeszcze wiele marzeń do spełnienia, planów do zrealizowania, a za sobą całe pasmo porażek, ale (...) cieszę się z tego, gdzie jestem – podkreśliła Marta Żmuda Trzebiatowska. A z czego najbardziej? Marta Żmuda zdradziła bez żadnych wątpliwości: – Przede wszystkim kocham i jestem kochana, a cała reszta jakoś się sama układa.
Marta Żmuda Trzebiatowska i Kamil Kula razem odchodzili w tym roku 9. rocznicę ślubu. Żmuda Trzebiatowska rocznicę ślubu uczciła publikując na swoim Instagramie uroczy post pełen ciepłych słów do męża. "9 lat temu powiedziałam temu mężczyźnie TAK ❤️❤️❤️ Z każdym kolejnym dniem, miesiącem lubię bardziej, kocham mocniej ❤️ i choć nie dzielę się często z Wami takimi wyznaniami, to życzę Wam takiego człowieka obok siebie ❤️❤️❤️" - napisała aktorka.
Wyświetl ten post na Instagramie