Małpia ospa to od kilku tygodni jeden z głównych tematów w mediach. Wiele osób zastanawia się, czy grozi nam kolejna światowa epidemia. Czy istnieją testy potwierdzające zakażenie małpią ospą i szczepionki, które pozwolą się przed nią ochronić? Sprawdź, jakie szczepionki chronią przed poxvirusem i jak zapobiegać zakażeniu.
Spis treści
Jedni mówią, że nadchodzi nowa pandemia, inni bagatelizują kolejne przypadki zachorowań, twierdząc, że wirus nie jest groźny. Sprawdzamy, jak jest naprawdę.
To choroba odzwierzęca, którą wywołuje wirus rodzaju orthopoxvirus (w skrócie poxvirus). Po raz pierwszy stwierdzono ją w 1958 r. u makaków w czasie badań w duńskim laboratorium – stąd nazwa. Jej przypadki odnotowywano dotąd w Afryce. Teraz jest już niemal w całej Europie, m.in. w Niemczech i Czechach. Codziennie zgłaszane są nowe zachorowania.
Poza podobnymi objawami i nazwą, ta choroba nie ma nic wspólnego z dobrze nam znaną ospą wietrzną. Popularną „wiatrówkę” wywołuje wirus innego rodzaju, herpesviridae, którego nosicielem może być jedynie człowiek.
Preparat, który uodparnia na orthopoxvirusa, został już opracowany. Skuteczna jest też szczepionka stosowana przeciw ospie prawdziwej (czarnej). Chroni przed ospą małpią w 85 proc. Jest tak, ponieważ wirusy powodujące obie te choroby są ze sobą spokrewnione.
UWAGA! Osoby, które były w dzieciństwie szczepione przeciw ospie prawdziwej (szczepienia były obowiązkowe do 1980 roku), nie są odporne na wirusa ospy małpiej. Odporność po tym szczepieniu utrzymuje się ok. 5 lat.
Szczepionka na ospę wietrzną podawana teraz dzieciom w żadnym stopniu nie chroni przed ospą małpią. W Polsce na razie nie planuje się masowych szczepień. W najbliższym czasie szczepionki mogą być podawane jedynie pracownikom ochrony zdrowia.
Testy PCR wykrywające chorobę są dostępne, ale w naszym kraju na razie niestosowane, bo małpią ospę stosunkowo łatwo zdiagnozować po objawach.
Podstawowa zasada to unikanie kontaktu z chorymi. Ponieważ wirus zakaża, zanim wystąpią charakterystyczne objawy, lepiej nie kontaktować się z osobami, które wróciły z zagranicy i gorzej się czują.
Jeśli w przyszłości zdarzy się przypadek małpiej ospy w naszym otoczeniu, należy stosować restrykcyjne zasady higieny. Trzeba pamiętać, by nie dotykać sprzętów używanych przez chorego, jego odzież i bieliznę prać w temp. nie niższej niż 60 st.
Jeśli źle się czujesz lub podejrzewasz, że mogłaś mieć kontakt z wirusem, jak najszybciej skontaktuj się ze swoją przychodnią POZ. Lekarz może wykluczyć inne choroby dające podobne objawy, w tym półpasiec i ospę wietrzną.
Poxvirus przenosi się przez dotyk, bliski kontakt z zarażoną osobą. Źródłem zakażenia mogą być płyny ustrojowe, krew, wydzielina z pęcherzy. Zarazić się można też drogą kropelkową, np. rozmawiając z chorym lub dotykając powierzchni, których on dotykał. Okres inkubacji (czas od zakażenia do wystąpienia objawów) to 7-14 dni, ale bywa dłuższy – nawet 21 dni. Osoba, która jest nosicielem wirusa, może w tym czasie nieświadomie przekazywać go dalej.
Ostatnie badania wykazały, że chorobą można zarażać długo, nawet po ustąpieniu wysypki i wyzdrowieniu. Wirus wciąż może być aktywny w organizmie ozdrowieńca. Poxwirus jest wyjątkowo trwały. Może żyć np. w pościeli czy na ręczniku przez kilka miesięcy, a nawet lat. Cały czas zaraża.
Na szczęście nie rozprzestrzenia się tak łatwo jak koronawirus. Sylvie Briand, dyrektor Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) ds. globalnych zagrożeń chorobami uspokaja, że nie ma ryzyka kolejnej światowej epidemii. Podobnego zdania są polscy wirusolodzy, m.in. dr hab. n. med. Tomasz Dzieciątkowski, który przekonuje, że poxwirusa nie należy się bać bardziej niż innych patogenów. Również wg Europejskiego Centrum ds. Zapobiegania i Kontroli Chorób (ECDC) nie stanowi on szczególnego zagrożenia dla zdrowia publicznego.
Te objawy małpiej ospy pozwalają z dużym prawdopodobieństwem odróżnić ją od innych chorób, które przebiegają podobnie:
Zwykle małpia ospa ma dość łagodny przebieg. Najpierw chory jest osłabiony, boli go głowa, plecy, pojawia się gorączka. Po 2-3 dniach występuje wysypka, najpierw w obrębie ust, później na całym ciele. Początkowo wykwity to czerwone plamy, potem zmieniają się w pęcherze. Choroba trwa od dwóch do czterech tygodni.
Przypadki ciężkiego przebiegu zdarzają się rzadko. Odnotowano je tylko w Afryce, na terenach endemicznych, gdzie wirus występował pierwotnie. Tam 7-10 proc. zachorowań kończy się śmiercią (mniej przypadków śmiertelnych jest po zakażeniu odmianą zachodnioafrykańską, która trafiła do Europy). Wg WHO wynika to głównie z niskiego poziomu opieki zdrowotnej.
Chorobę leczy się objawowo. Podawane są leki przeciwgorączkowe i przeciwbólowe. Jest też preparat zatwierdzony do stosowania w przypadku małpiej ospy (lek o nazwie tecovirimat).
Po przechorowaniu pozostają na ciele głębokie blizny, które mogą utrzymywać się nawet przez kilka lat. Zdarzają się też powikłania neurologiczne, jednak występują bardzo rzadko.
Przypadki małpiej ospy zostały objęte przepisami o zapobieganiu i zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi. Wcześniej ta choroba nie występowała na naszym kontynencie, więc nie było odpowiednich regulacji.
Lekarze muszą informować sanepid o każdym przypadku choroby. Nie tylko gdy ją zdiagnozują, obowiązek zgłoszenia mają również jeśli tylko ją podejrzewają. Do 2 czerwca w Polsce nie było ani jednego zgłoszenia.
Kwarantanna ma trwać 21 dni. Zgodnie z obowiązującymi rozporządzeniami osoby chore i podejrzewane o chorobę obowiązkowo będą kierowane do szpitala. Chodzi o to, by jak najszybciej i jak najskuteczniej zapobiec rozprzestrzenianiu się wirusa.
Gdy tylko poinformowano, że wirus wykryto w Europie, od razu pojawiły się na ten temat tzw. fake newsy (czyt. fejk njusy) – wiadomości, które mają na celu wprowadzić nas w błąd.