Kim jest Bóg? I po co właściwie chodzimy do kościoła? Czy w niebie jest cicho, a w piekle gorąco? Czy zwierzęta też pójdą do nieba? Takie pytania słyszy wielu rodziców. Sprawdź, jak na nie odpowiadać i jak rozmawiać z dzieckiem o Bogu, by zachęcić go do praktykowania wiary.
Spis treści
Dziecko, które wyrasta w rodzinie katolickiej, widzi katolickie zwyczaje, obowiązki oraz tradycje i zadaje o nie wiele pytań. Jak na nie odpowiadać? To wcale nie jest takie proste, bo rozmawiając z dzieckiem o Bogu w nieprawidłowy sposób, zniechęcamy go do praktykowania wiary. A chodzi przecież o to, by malucha do tego zachęcić.
To chyba jedno z najczęściej zadawanych pytań, jakie słyszą rodzice… Jezus sam poprosił uczniów, żeby spotykali się z Nim i ze sobą nawzajem w ten właśnie sposób, we wspólnocie ludzi, którą nazywamy Kościołem, a która gromadzi się w umówionym miejscu i w określonym czasie. Nie ma tu dowolności.
Na Mszy dostajemy też ogromną pomoc w postaci Komunii Św. Tak jak nasze ciało potrzebuje pożywienia, żeby dobrze funkcjonować, tak samo i nasza dusza. W wierze ogromną rolę odgrywa wdzięczność. Zwróć więc też uwagę na to, że idziemy na Mszę, żeby podziękować Bogu za to, co dla nas zrobił i za to, co od Niego dostajemy, z naszym życiem na czele.
To zależy od tego, w jakim jest wieku. Inaczej sprawa wygląda z pięciolatkiem, który może nudzi się w czasie Mszy, bo nie rozumie, co tam się dzieje, a inaczej z nastolatkiem, który przechodzi etap buntu. Warto zacząć od rozmowy na temat tego, dlaczego nie chce z nami iść? Potem jako rodzic znający swoje dziecko, postąp tak, jak dla jego rozwoju (w tym momencie jego życia) byłoby najlepiej. Zmuszanie do wiary i jej praktykowania przynosi odwrotny skutek.
Warto też zadać sobie pytanie, jaki przykład dajemy dziecku, jeśli chodzi o nasz stosunek do Boga? Czy widzi ono, że Bóg jest dla nas ważny, że poświęcamy Mu czas, że staramy się na co dzień żyć Ewangelią, czytamy Pismo Św., czy np. wyciągamy je tylko w czasie kolędy? Dzieci uczą się wiary przez naśladowanie rodziców. Celem przekazywania dziecku wiary ma być nawiązanie przez nie osobistej relacji z Jezusem. O to chodzi, żeby mieć żywą, osobista więź z Bogiem.
Osobą, której nie widać, ale która z miłości stworzyła świat i nas. Kimś, kto chce naszego dobra, szanuje naszą wolność, chce nam pomagać i bardzo nas kocha!
Kościół uczy, że niebo to miejsce, w którym przebywamy z Bogiem, gdzie panuje miłość. Piekło jest pozbawione Boga i miłości. Tyle wiemy. Reszta to ludzkie wyobrażenia o tych nieznanych nam rzeczywistościach, które ludzie chcieli sobie oswoić, przypisując im takie czy inne przymioty.
Tego nie wiemy. Wiemy tylko, że tam będzie super! Jak śpiewa zespół Sound’N’Grace: „Czekam na niebo (…) to będzie moja największa wygrana”.
Absolutnie nie! Takie podejście buduje w dziecku obraz Boga, który jest straszny i którego trzeba się bać – przecież wszystko widzi i pewnie nas jeszcze za to ukarze. Jest to wypaczenie obrazu Boga, który jest miłością i dobrem, i którego w żadnym razie nie musimy się bać!
Reinkarnacja to przejście duszy w inne ciało, lepsze lub gorsze, w zależności od zasług. A zmartwychwstanie oznacza, że Jezus ożył jako Jezus. Nadal był sobą. Jego dusza nie wcieliła się w kogoś lub coś innego. To wielka różnica. Bóg nie chce, żebyśmy wędrowali po ciałach roślin i zwierząt.